Do dymisji podał się także prezydent i szef operacyjny John Havens – wynika z dzisiejszego komunikatu banku. Na miejsce Pandita przychodzi Michael Corbat, który dotychczas odpowiadał za działalność Citigroup w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Corbat obejmuje stanowisko natychmiast, gdyż 55-letni Pandit opuszcza także radę banku – relacjonuje agencja Bloomberg.
Zmiana oznacza odejście kierownictwa, które przeprowadziło Citigroup przez globalny kryzys kredytowy w 2008 roku, gdy amerykańscy podatnicy musieli wyłożyć 45 mld dolarów, żeby uratować bank przed upadkiem. W tym roku Pandit zetknął się dwoma poważnymi wyzwaniami. Po pierwsze, regulator zakwestionował plany zwiększenia wypłat dla inwestorów Citigroup, i po drugie – akcjonariusze zagłosowali przeciwko wysokości wynagrodzenia dla szefa banku.
„Ze względu na postępy, jakie poczyniliśmy w okresie ostatnich kilku lat, doszedłem do wniosku, że jest odpowiedni moment na przejęcie sterów w Citigroup przez kogoś innego” – czytamy w pożegnalnym oświadczeniu Vikrama Pandita – „Mike jest właściwą osobą do stawienia czoła przyszłym wyzwaniom”.
Notowania Citigroup, trzeciego największego banku w USA, spadły rano w Nowym Jorku o 2,6 proc. do 35,70 dolarów za akcję. Ale w tym roku akcje banku podrożały w sumie o 39 proc.
„Moim priorytetem w warunkach bezprecedensowych zmian ekonomicznych, regulacyjnych i politycznych będzie koncentrowanie się na potrzebach naszych klientów“ – zapowiedział nowy szef Cititigroup.
Jeśli nie zajdą żadne zmiany w pakiecie wynagrodzeń Pandita, wówczas Citigroup za okres jego pięcioletnich rządów charakterze dyrektora zarządzającego banku wypłaci mu w sumie 261 mln dolarów. Do tej kwoty należy doliczyć 165 mln dolarów, jakie bank zapłacił Panditowi za wykupienie jego funduszu hedżingowego Old Lane Partners w 2007 roku. Bank wkrótce zamknął fundusz Old Lane po objęciu stanowiska przez Pandita, co zmusiło do spisania na straty kwoty 202 mln dolarów.