Największe zaniepokojenie wywołały szacunki, przedstawione przez zrzeszenie włoskich kupców Confcommercio, według których zanotowany w tym roku trzyprocentowy spadek konsumpcji w porównaniu z 2011 rokiem jest największy w czasach powojennych.
Dziennik "La Repubblica" wylicza w środę: Włosi wydają na ubranie tyle, ile w latach 80. minionego wieku, na jedzenie tyle, ile 15 lat temu, kupują tyle samochodów, co w 1979 roku, a rynek nieruchomości zapomniał już całkowicie o euforii poprzedniej dekady.
Brakuje pieniędzy, ale także chęci zakupów - konstatuje gazeta. Analitycy ze stowarzyszenia kupców podkreślają, że w ciągu ostatnich czterech lat doszło do wyraźnego zubożenia społeczeństwa, gdyż przeciętna rodzina z powodu kryzysu ma dochód mniejszy o 5 tys. euro rocznie. Dlatego rodziny obniżyły miesięczne wydatki na życie średnio o 230 euro. Do tego doszło powszechne przekonanie o konieczności oszczędzania, co przekłada się natychmiast na ograniczenie zakupów, a nawet na zmianę odżywiania. Spada na przykład we Włoszech spożycie befsztyków.
Zwraca się również uwagę na alarmujące dane dotyczące rynku nieruchomości. W pierwszym kwartale tego roku liczba transakcji sprzedaży i zakupu domów oraz mieszkań spadła w porównaniu z tym samym okresem 2011 roku o ponad 17 procent. Liczba udzielonych kredytów mieszkaniowych zmniejszyła się natomiast o blisko 50 procent.
Prasa podkreśla, że w 2011 roku kupiono we Włoszech około pół miliona domów i mieszkań; tyle samo, co w 1998 roku.
Innym wyraźnym przejawem kryzysu jest krach na rynku motoryzacyjnym i ograniczanie jazdy samochodem z powodu wysokich cen paliwa. Przewiduje się, że w tym roku kupionych zostanie 1,4 mln samochodów, czyli o półtora miliona mniej niż 10 lat temu. Liczba kilometrów przejechanych przez przeciętnego włoskiego kierowcę w zeszłym roku wyniosła około 8 tys. kilometrów; to tyle samo, co 28 lat temu.