PGNiG może mieć problem ze złożem Skarv. Koszty związane z jego zagospodarowaniem wzrosły aż o 30 proc.
Norweskie inwestycje koncernów paliwowych / DGP
Produkcja ze złoża Skarv miała ruszyć jesienią 2011 r. Ze względu na trudne warunki pogodowe (mobilna platforma wydobywcza nie mogła wypłynąć z portu) oraz problemy techniczne i strajki pracowników naftowych termin ten przekładano kilkukrotnie. Ostatecznie Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, które ma 12 proc. udziałów w Skarv, podało, że nastąpi to w IV kw. tego roku. Jednak i ten termin nie jest dziś pewny. Warta 2 mld dol. platforma wciąż nie jest w pełni gotowa do pracy. Koncern BP zapewnia, że robi wszystko, by uruchomić ją w grudniu 2012 r. Jak się dowiedzieliśmy trwają przygotowania do produkcji testowej. Również PGNiG zapewnia, że wszystkie prace przygotowawcze do wydobycia odbywają się zgodnie z planem.
– Prowadzone są ostatnie prace wykończeniowe i odbiory eksploatacyjne na platformie. Uzyskaliśmy zapewnienie od BP, że uruchomienie wydobycia w IV kw. jest możliwe – wyjaśnia Joanna Zakrzewska, rzecznik PGNiG.
Ale koncern ma inny problem. Jak informują norweskie media – w związku z opóźnieniami – istotnie wzrosły koszty związane z projektem Skarv. Przekroczyły one projektowane nakłady aż o 1,7 mld dol., czyli niemal o 1/3. To oznaczałoby, że tylko dla samego PGNiG skoczyły one o ok. 200 mln dol. Polska spółka nie chce tego komentować. – Zgodnie z uzgodnieniami z partnerami projektu Skarv nie informujemy o wysokości nakładów inwestycyjnych, ale – co istotne dla nas – wzrost nakładów inwestycyjnych nie ma znacznego wpływu na wartość ekonomiczną projektu – zapewniają w PGNiG.
Wynika to z faktu, że 93 proc. wartości nakładów jest odliczane od podatków płaconych w Norwegii. – A zatem wraz ze wzrostem nakładów zwiększa się wysokość ulgi podatkowej. Aby jednak z niej skorzystać, konieczne jest rozpoczęcie produkcji. Z tego powodu dotrzymanie harmonogramu to dla nas priorytet – tłumaczy Joanna Zakrzewska i podkreśla, że projekt Skarv wciąż oferuje wysoką rentowność. – Wzrost nakładów na projekt Skarv jest wciąż mniejszy niż w porównywalnych projektach na Norweskim Szelfie Kontynentalnym – dodaje.
O tym przekonał się Lotos, który – również z powodu opóźnień technicznych związanych z wadami konstrukcyjnymi platformy – musiał na kilka lat pożegnać się z wydobyciem na norweskiej koncesji YME. Produkcja ze złoża, które wycenia się na 1,5 mld dol., miała ruszyć w 2009 r., ale wszystko wskazuje na to, że uruchomiona będzie nie wcześniej niż za trzy lata. W efekcie norweski projekt pogrążył gdańską spółkę. Lotos musiał dokonać odpisu aktualizującego wartość aktywów związanych z tą koncesją na gigantyczną sumę blisko 1 mld zł.
Skarv wciąż opłacalny
Udział w norweskiej koncesji PGNiG zakupiło w 2007 r. od ExxonMobil za 360 mln dol. Trzy lata później były one warte już 880 mln dol. Gdy PGNiG kupował udziały w Skarv, cena ropy nie przekraczała 60 dol. za baryłkę. Od tej pory mocno wzrosły ceny ropy, a udziałowcy koncesji dokonali nowych odkryć w ramach tego projektu. W efekcie łączne rezerwy Skarv wzrosły o ponad 30 proc.
Całkowite zasoby na koncesjach, obejmujących złoże Skarv, których właścicielem jest PGNiG, wynoszą ok. 70,9 mln baryłek. W 2011 r. spółka awansem podpisała z koncernem Shell pięcioletni kontrakt na dostawy ropy ze złoża Skarv o wartości 1,1 mld dol. Polska firma może wydobywać tam 240 mln m sześc. gazu i 250 tys. ton ropy.