Producenci telefonów i sieci komórkowe promują smartfony, bo są droższe od tradycyjnych komórek i pozwalają na korzystanie z internetu, co oznacza dodatkowe zyski dla firm. Ale duża grupa klientów wciąż chce kupować zwykłe aparaty.
Rynek telefonów komórkowych
/
DGP
– Marketingowcy powiedzieli mi niedawno, że powinniśmy zwiększyć ofertę tradycyjnych komórek – przyznaje Maciej Witucki, prezes Orange Polska. Grupę antysmartfonowców dostrzegają producenci. TelForceOne produkuje telefony myPhone i sprzedaje je nie tylko w Polsce, lecz także za granicą.
Problem Samsunga, HTC i Sony: Polacy mają już dosyć smartfonów
Połowa klientów sieci wciąż woli telefon z długo działającą baterią niż dotykowy komputer do dzwonienia.
Choć producenci i sieci komórkowe masowo promują smartfony, nie wszyscy
klienci zainteresowani są przejściem na dotykowy ekran z masą dodatkowych funkcji. Ponad połowa użytkowników wciąż używa telefonów tylko do dzwonienia i pisania SMS-ów, a operatorzy komórkowi wiedzą, że nie wszystkim z nich uda się sprzedać dotykowy telefon z dostępem do internetu.
– Moi marketingowcy powiedzieli mi niedawno, że powinniśmy zwiększyć ofertę tradycyjnych komórek. Na początku byłem tym nieco zaskoczony – zdradził Maciej Witucki, prezes Orange Polska, ogłaszając niedawno wyniki za pierwszy kwartał tego roku. Zaintrygowany szef największego telekomu wszedł na stronę internetową swojej firmy, aby sprawdzić, jak wygląda oferta takich aparatów. I przyznał rację specom od sprzedaży: – Choć zwykłe telefony wciąż są w ofercie, to najbardziej promowane są smartfony. Są dla nas ważne, ale nie ignorujemy także potrzeb tej grupy
klientów, która po prostu chce dobrego telefonu tylko do dzwonienia. Wciąż jest wiele takich osób.
Nie potrzebują internetu w komórce, za to doceniają inne zalety tradycyjnych aparatów: działającą kilka dni baterię, proste funkcje, brak problemów, takich jak zawieszanie się telefonu. Mają solidną obudowę. Jeszcze kilka lat temu takie telefony dominowały, choć producenci poszerzali ich funkcję, na przykład o możliwość słuchania muzyki i robienie
zdjęć.
Wszystko zmieniło się w 2007 r., gdy na rynku pojawił się iPhone – dotykowy telefon firmy Apple, pozwalający na wygodne korzystanie z internetu, a z czasem z tysięcy różnych
aplikacji. W ślad za nim poszli konkurenci Samsung, Nokia, HTC, LG czy Sony. Ten ostatni ogłosił nawet, że produkuje już tylko smartfony.
Operatorzy komórkowi przyklasnęli, ponieważ takie telefony dały im szanse na nowy biznes. Tradycyjne telefony pozwalają tylko dzwonić, a na tym już się nie zarabia. – Usługi głosowe czy SMS-y stały się powszechne i nie gwarantują już wzrostu przychodów sieciom komórkowym – tłumaczy Paweł Puchalski, szef analityków banku BZ WBK.
Smartfon pozwala na sprzedaż klientom dodatkowej usługi, czyli mobilnego internetu. A także muzyki, filmów, gier czy innych aplikacji. Najbardziej zaawansowane telefony kosztują więcej niż dobry komputer, czyli ok. 4 tys. zł, więc operatorom pozwala to także na dodatkowe zyski.
– Tylko że nie każdy potrzebuje smartfona. Jest wciąż wiele osób, które są pod tym względem tradycjonalistami, nie chcą płacić za rozbudowaną funkcjonalność telefonu, której nie potrzebują. Wystarczą im podstawowe funkcje oraz długo działająca bateria – mówi Marek Kujda, analityk IDC Poland.
Smartfon nie każdemu kojarzy się z nowoczesnością. – Gdy dzwoni do mnie konsultant i próbuje mi wciskać telefon wielkości zeszytu, dostaję szału. Dla mnie komputer to komputer. A telefon służy do dzwonienia. Używam starej, ale niezawodnej Nokii 6310 – opowiada czytelnik DGP, wykładowca jednej z prywatnych uczelni.
Grupę antysmartfonowców dostrzegają producenci. Notowany na giełdzie TelForce One produkuje telefony myPhone i sprzedaje je nie tylko w Polsce, ale także na wielu rynkach europejskich, m.in. w Czechach, na Słowacji czy w Chorwacji. W ubiegłym roku klienci kupili 200 tys. myPhone. Producent szacuje swój udział na rynku telefonów o prostej funkcjonalności na 41 proc.
TelForce One przyznaje, że smartfony wypierają zwykłe telefony. Ale uważa, że nisza, w której działa, też ma potencjał: prostego telefonu do dzwonienia poszukuje jego zdaniem coraz liczniejsza grupa klientów; w Europie rośnie grupa osób powyżej 50. roku życia, do którego kierowane są myPhone’y.
Tradycyjne telefony pozwalają tylko dzwonić, a na tym już się nie zarabia