Wydobycie gazu łupkowego sprawiło, że opłaty za ogrzewanie w USA w ciągu czterech lat spadły o połowę. W Polsce taki scenariusz jest mało realny ze względu na znacznie wyższe koszty wydobycia
Wydobycie gazu łupkowego w Polsce będzie droższe niż w USA.
/
DGP
W Polsce raczej nie ziści się amerykański sen o tanim gazie, nawet gdy i u nas na masową skalę ruszy wydobycie z łupków. To wątpliwa zasługa kosztów wierceń, które w naszym kraju są sporo wyższe niż w USA. Według szacunków wydobycie 1000 m sześć. niekonwencjonalnego surowca w Polsce ma kosztować nawet ponad 300 dol., czyli dwa razy więcej niż w Stanach Zjednoczonych.
Amerykańskie spadki
Eksperci te istotne różnice w kosztach tłumaczą kilkoma względami. Przede wszystkim w Polsce mamy inną, nieco bardziej skomplikowaną strukturę geologiczną i większe obostrzenia środowiskowe. W Europie brakuje też urządzeń wiertniczych. Poza tym Amerykanie są dziś już na takim etapie wydobycia, że mogą korzystać z efektu skali. W USA i Kanadzie dotychczas wykonano 400 tys. odwiertów poszukiwawczych i eksploatacyjnych. Każdy kosztował w przeliczeniu średnio 10 – 28 mln zł. W Polsce na razie rozpoczęto 22 odwierty poszukiwawcze. I już na tym wstępnym etapie spółki wydały w sumie około 2 mld zł.
Dane amerykańskiej firmy K&L Gates wskazują, że w Polsce koszty wykonania odwiertu w celu poszukiwań gazu łupkowego wynoszą 17 mln dol. Dla porównania w USA rzadko kiedy przekraczają one 8 – 9 mln dol. To z czasem jednak będzie się zmieniać. Według Andrzeja Cylwika, prezesa firmy Case-Doradcy, koszty te u nas będą maleć wraz ze wzrostem konkurencji. – W ciągu czterech lat powinny one spaść do 11 mln dol. – prognozuje.
W efekcie spadnie też cena samego gazu. Tak przynajmniej było w USA. Tam dzięki wydobyciu gazu łupkowego na gigantyczną skalę od 2008 r. cena gazu ziemnego spadła o 50 proc. W efekcie przeciętni Amerykanie płacą dziś rachunki nawet o 85 proc. mniejsze niż w 2005 r.
Rynkowa cena tego paliwa za oceanem osiągnęła poziom poniżej 80 dol. za 1000 m sześc. Doszło tam do paradoksalnej sytuacji, w której pozyskanie surowca bywa dwukrotnie droższe niż jego wartość. Stąd koncepcja eksportu gazu łupkowego z USA do Europy w znacznie wyższych cenach oraz wydobywania razem z gazem bardziej opłacalnej ropy łupkowej.
Drogi gaz rosyjski i katarski
W Polsce cena gazu poniżej 100 dol. za 1000 m sześc. wydaje się całkowicie nierealna. Powód? Wydobycie u nas gazu konwencjonalnego, które jest sporo tańsze niż łupkowego, kosztuje 90 – 130 dol. za 1000 m sześć. Pozyskanie surowca niekonwencjonalnego ma być o 200 dol. droższe. Tak przynajmniej twierdzą analitycy Wood McKenzie. To i tak nieźle, biorąc pod uwagę, że średnia cena gazu na rynku europejskim przekracza 350 dol. za 1000 m sześc., a za surowiec importowany z Rosji Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo płaci jeszcze więcej.
Choć prognozy zakładają, że gaz niekonwencjonalny w Polsce z czasem będzie tanieć (zdaniem Instytutu Studiów Energetycznych z Oksfordu oraz amerykańskiego Rice University po uruchomieniu masowej produkcji w naszym kraju będzie kosztował 200 – 300 dol.), to raczej nie ma co liczyć na radykalne obniżki naszych domowych rachunków. Winne są temu kontrakty na dostawy surowca. PGNiG płaci Gazpromowi ponad 500 dol. za 1000 m sześc. Tyle też ma kosztować skroplony gaz LNG, który spółka zacznie sprowadzać do Świnoujścia od połowy 2014 r. z Kataru. Drogie paliwo z Rosji i Kataru ma nam zapewnić w 2015 r. ok. 65 proc. potrzeb. W puli zużywanego przez nas gazu znajdzie się więc i tak większy udział drogiego surowca z importu.
Gaz łupkowy ma zneutralizować negatywny wpływ tych
umów na nasze rachunki. Mikołaj Budzanowski, minister skarbu, wierzy, że tak właśnie się stanie. – Uruchomienie wydobycia gazu łupkowego na skalę przemysłową przyczyni się do obniżenia cen surowca dla 6,5 mln Polaków oraz przemysłu, głównie chemicznego i petrochemicznego – przekonuje.
Na taki scenariusz przyjdzie nam jednak trochę poczekać. Do wydobycia 2 mld m sześc. gazu łupkowego, który zapewni 11 proc. krajowego zapotrzebowania na surowiec, potrzeba bowiem ok. 185 otworów wydobywczych. A na razie plan jest taki, że firmy w ciągu najbliższych dwóch lat wykonają co najmniej 120 odwiertów, ale poszukiwawczych.
Nic dziwnego, że resort skarbu chce przyspieszyć prace. Przekonał podległe mu spółki do współpracy przy poszukiwaniach. Poza Orlenem, Lotosem i PGNiG w wiercenia zaangażują się więc PGE, Tauron i KGHM. O pozyskiwaniu gazu łupkowego mówi też Enea.
Trzeba dużo wiercić
Rząd liczy na jak najszybsze rozpoczęcie wydobycia. – Żeby zacząć produkcję gazu i ropy z łupków, nie potrzebujemy 30, 10 czy nawet 5 lat. Wstępną produkcję możemy rozpocząć znacznie szybciej, bo już za trzy lata – tłumaczy minister Budzanowski.
Według niego miałoby to być wydobycie na jednym padzie, na którego terenie zlokalizowanych byłoby od 8 do 12 odwiertów. Sama
budowa takiej kopalni trwa 2 – 3 miesiące. – Aby uruchomić produkcję, wystarczy teren o powierzchni 200 x 200 m i odwierty na głębokość 3 km, które można dziś wykonać nawet w ciągu 12 dni pracy non stop – podkreśla.
Aby jednak te plany zakończyły się sukcesem, musimy w ogóle dysponować tym surowcem. Na razie nie ma wiarygodnych danych o zasobach gazu łupkowego w Polsce. Dotychczasowe szacunki amerykańskiej agencji ds. energii EIA, według której w naszym kraju miało znajdować się 5,3 bln m sześc. gazu łupkowego, brutalnie zweryfikował Państwowy Instytut Geologiczny. W opublikowanym w marcu raporcie stwierdził, że ze złóż uda się wydobyć 346 – 768 mld m sześc. gazu. Piotr Woźniak, główny geolog kraju i wiceminister
środowiska, uspokaja i tłumaczy, że prognoza PIG jest bardzo konserwatywna.
Geolodzy są przekonani, że polskie zasoby będą znacznie większe. Zdaniem Andrzeja Osiadacza, profesora na Wydziale Inżynierii Środowiska Politechniki Warszawskiej, wydobywalne zasoby gazu łupkowego mogą w praktyce sięgać ok. 2 bln m sześc. Geolodzy podkreślają, że o potencjale polskich złóż przekonamy się dopiero wtedy, gdy wykonanych zostanie odpowiednio dużo odwiertów. Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego, na którego terenie znajdują się najbardziej perspektywiczne koncesje poszukiwawcze, szacuje, że w tym celu trzeba wykonać ok. 200 otworów. – A na razie na Pomorzu zrobiono ich dziewięć – podkreśla.
Obniżkę cen przyniesie także liberalizacja rynku
Łukasz Szymański, radca
prawny, Mamiński & Wspólnicy
Ceny gazu ziemnego, jako jednego z nielicznych z dostępnych na rynku produktów, ustalane są w drodze decyzji administracyjnych wydawanych przez prezesa
Urzędu Regulacji Energetyki. Zmiana tego systemu, przy spełnieniu innych przesłanek, o których będzie mowa poniżej, może w niedalekiej przyszłości mieć istotny wpływ na ostateczną cenę tego surowca.
Doświadczenia innych państw, w szczególności Stanów Zjednoczonych, pozwalają sądzić, że rozpoczęcie wydobycia w Polsce gazu łupkowego powinno odegrać kluczową rolę w spadku cen, w szczególności jeśli chodzi o produkt dostarczany do gospodarstw domowych. Innym ważnym ogniwem jest prowadzony przez Polskę spór z Gazpromem przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie. Wydaje się, że połączenie wszystkich tych czynników wraz z planowaną liberalizacją rynku gazowego w dłuższej perspektywie może doprowadzić do obniżenia ceny gazu.
Wydobycie gazu łupkowego powinno wzmocnić proces dywersyfikacji źródeł dostaw tego produktu, co pozytywnie wpłynie na bezpieczeństwo energetyczne kraju i spowoduje obniżenie ceny ostatecznej tego produktu.
Planowana liberalizacja rynku gazowego ma polegać na zniesieniu taryf gazowych. Skutkiem tego byłoby uwolnienie cen gazu spod decyzji prezesa URE oraz poddanie ich prawom wolnego rynku. Nie można więc wykluczyć, że spowodowałaby jednak podwyżkę cen. Uwolnienie cen gazu spod decyzji organów państwowych jest obowiązkiem nałożonym przez prawo UE. Nakazuje ono odniesienie cen do poziomów rynkowych oraz zobowiązanie państw członkowskich do umożliwienia odbiorcom zakupu gazu od dowolnie wybranego sprzedawcy. To może powodować wzrost cen.
Proponuje się więc, aby cena produktu dostarczanego do gospodarstw domowych była nadal poddana obowiązkowi taryfowania przez prezesa URE. W początkowym okresie liberalizacja dotknęłaby zatem wyłącznie odbiorców biznesowych, którzy nabywaliby produkt po cenach kształtowanych przez prawa rynku. Byłoby to rozwiązanie analogiczne do zastosowanego przy sprzedaży energii elektrycznej.
Z punktu widzenia przedsiębiorców przygotowujących się do wydobycia gazu łupkowego planowane zniesienie taryfikacji cen stanowi często warunek kontynuowania dalszych poszukiwań. Inwestycje związane z poszukiwaniem gazu łupkowego są obecnie kosztowne i zbyt ryzykowne, aby dodawać do nich kolejne ryzyko związane z koniecznością sprzedaży surowca po narzuconej cenie. Z tego powodu liberalizacja cen może pozytywnie wpłynąć na inwestycje związane z wydobyciem.
Wydaje się zatem, że powiązanie liberalizacji rynku ze wzrostem wydobycia gazu łupkowego może w perspektywie kilku lat powodować powolne obniżanie cen gazu ziemnego, przy czym dotyczyłoby to w pierwszej kolejności odbiorców indywidualnych, czyli gospodarstw domowych.