Z faworyta rynków polskie obligacje mogą w ciągu najbliższych trzech miesięcy znaleźć się w gronie najgorzej notowanych papierów dłużnych na świecie – pisze agencja Bloomberg.
„Zagraniczni inwestorzy mogą zacząć w każdej chwili wyprzedaż. Głównym powodem będzie pogorszenie się sytuacji w strefie euro” – ocenia Witolda Garstka, menedżer z Banku Zachodniego WBK.
Skok premii za obligacje Hiszpanii w rozmiarze przeszło 1 proc. poczynając od lutego, ożywił obawy o kryzys zadłużeniowy w Europie oraz wątpliwości dotyczące tempa wzrostu gospodarczego Eurolandu, dokąd Polska wysyła 54 proc. swojego eksportu. W ostatnim miesiącu premie za polskie obligacje wzrosły najszybciej w tym roku. Przeciętny zwrot kapitału za rządowe papiery denominowane w złotym od 12 marca zwiększył się o 23 punkty bazowe do 5,2 proc.
Tymczasem przez trzy miesiące, do końca marca, polskie obligacje w przeliczeniu na euro zyskały 10,2 proc., co jest najlepszym wynikiem od pierwszego kwartału 2010 roku. Międzynarodowi inwestorzy, do których należy 31 proc. polskiego długu, mogą teraz skorzystać z możliwości zarobku i wyprzedawać obligacje oraz złotego, jeśli deficyt budżetowy nie spadnie w takim stopniu, w jakim oczekiwano – argumentuje Garstka.
“Międzynarodowy kontekst będzie raczej burzliwy i to jest także jedna z przyczyn, które implikują większe straty na złotym i na rynku złotego” – twierdzi Gunter Deuber, analityk Raiffeisen Bank International w Wiedniu. Jego zdaniem premie za polskie dziesięciolatki mogą wzrosnąć do 5,7 proc. W poniedziałek wynosiły one 5,62 proc.
Zloty, który w pierwszym kwartale umocnił sie 7,5 proc. wobec euro, czyli najwięcej spośród 25. walut rynków wschodzących monitorowanych przez agencję Bloomberg, tuż przed godz. 11-tą spadł o 0,4 proc. do 4,2014 zł wobec euro.