Wiceminister gospodarki Vadym Kopylov powołal się na zeszłotygodniową „gigantyczną” umowę Grecji z jej wierzycielami, argumentując, że Ukraina może dążyć do uzyskania dziesięcioletniej karencji na spłaty pożyczek wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego w ramach pakietu ratunkowego na kwotę 16,4 mld dolarów, który został przyznany w 2008 roku. Fundusz oświadczył, że nie otrzymał żadnej prośby o przełożenie spłat pożyczki.
Nasz wschodni sąsiad chce uzyskać dostęp do drugiej pożyczki na kwotę 15,6 mld dolarów, zamrożonej z powodu odmowy przez rząd wprowadzenia podwyżek kosztów użytkowania mieszkań w obliczu tegorocznych wyborów parlamentarnych. Ukraina twierdzi, że wyższe taryfy, zwłaszcza na gaz, uderzą w konsumentów oraz wyrządzą szkody dla wzrostu gospodarczego. Zamiast tego Kijów chce wynegocjować od Rosji niższe stawki za dostawy gazu naturalnego.
„Ukraina nie stanowi, tak jak Grecja, kwestię niewypłacalności – to całkiem odmienna sprawa. To zwykła niechęć do utraty politycznego kapitału i dążenie do ustalania wewnętrznych cen energii na bardziej realistycznym poziomie, jak to czyniono w roku 2010 oraz na początku roku 2011” – podkreśla Luis Costa, strateg rynków wschodzących Citigroup w Londynie.
S&P obniżyła rating kredytowy Ukrainy ze stabilnego do negatywnego, argumentując swoją decyzję „znacznym” ryzykiem finansowym. Agencja potwierdziła natomiast rating zadłużeniowy Kijowa, który plasuje naszego sąsiada na szarym końcu w Europie, jedynie przed Białorusią oraz Bośnią i Hercegowiną.
Wiceminister Kopylow zapewnił wczoraj reporterów, że negocjacje w sprawie restrukturyzacji długu Ukrainy wobec MFW właśnie “toczą się”. „Dlatego nie? Jeśli mieliśmy do czynienia z Grecją i tak olbrzymim długiem”.
Fakt, że Ukraina rozważa opóźnienie spłaty długu wobec MFW „jedynie pokazuje w jakim stopniu traci ona możliwość skorzystania z różnych opcji. Rząd będzie w stanie uniknąć w tym roku kryzysu finansowego, ale finanse publiczne zmierzają w stronę braku równowagi” – ocenia w swojej nocie Capital Economics z Londynu.