Wydobycie gazu łupkowego nie grozi zanieczyszczeniem wód ani nadmierną emisją do atmosfery – twierdzą naukowcy.
Jest pierwszy kompleksowy
raport dotyczący potencjalnych konsekwencji ekologicznych związanych z wierceniami w poszukiwaniu gazu łupkowego. Na polecenie ministra środowiska przygotował go zespół kierowany przez Państwowy Instytut Geologiczny (PIG).
Na razie dokument jest tajny. Dlaczego, choć prace nad nim zakończyły się w listopadzie 2011 r., resort dotąd go nie ujawnił?
Ministerstwo Środowiska milczy. – W najbliższym czasie planowane jest przedstawienie raportu opinii publicznej – usłyszeliśmy jedynie w MŚ.
Groźny tylko hałas
Nam udało się otrzymać część wyników. Kierowani przez PIG specjaliści z Instytutu Geofizyki PAN, Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Warszawskiej, Instytutu Nafty i Gazu oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z Gdańska zbadali wpływ na
środowisko procesu szczelinowania hydraulicznego wykonanego w 2011 r. na jednym z otworów wiertniczych w miejscowości Łebień na Pomorzu.
„Analizowali potencjalne zagrożenie dla stanu atmosfery, tak pod względem możliwych emisji gazów i pyłów, jak i podwyższonych poziomów hałasu, powierzchni terenu, w tym możliwości powstania drgań i wstrząsów sejsmicznych oraz zanieczyszczenia substancjami z powierzchni terenu i z głębi otworu, a także stanu wód powierzchniowych i podziemnych pod kątem potencjalnego zanieczyszczenia” – poinformowało nas Ministerstwo Środowiska. Resort zapewnia, że przeprowadzone badanie potwierdziło tezę o minimalnym i niegroźnym wpływie prac poszukiwawczych złóż niekonwencjonalnych na wskazane elementy
środowiska. Według ekspertyzy jedynym niekorzystnym skutkiem wierceń może być większe natężenie hałasu.
Amerykańska kontra
Wyniki są więc optymistyczne, ale czy zamkną usta przeciwnikom poszukiwań niekonwencjonalnego surowca? Wątpliwe. Kilka tygodni temu amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Cornell w stanie Nowy Jork przygotowali
raport, w którym ostrzegają: gaz łupkowy zwiększa emisję gazów cieplarnianych. Według nich wydobycie zwiększa ilość szkodliwych gazów przedostających się do atmosfery i wpływających na globalne ocieplenie.
Robert Howarth z Uniwersytetu Cornell przekonuje, że produkcja gazu łupkowego za pomocą tzw. szczelinowania hydraulicznego (to jedyna dostępna dziś metoda wydobycia) powoduje emisję o 40 – 60 proc. większą niż gaz konwencjonalny. – Krótkoterminowo wydobycie ze skał łupkowych ma nawet gorszy efekt emisyjny niż w przypadku ropy naftowej czy węgla – twierdzi naukowiec.
Unijni eksperci wskazują też na problemy związane z prawidłowym zabezpieczeniem odwiertów. Chodzi o to, że zacementowany otwór szybu może pękać podczas detonacji ładunków, które mają za zadanie tworzyć szczeliny w skałach. W takiej sytuacji istnieje groźba przeniknięcia substancji chemicznych z odwiertu np. do wód gruntowych.
Mimo wątpliwości na razie Polsce nie grozi, by – jak miało to miejsce we Francji czy w Bułgarii – zakazano poszukiwań gazu łupkowego. Pod koniec stycznia komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger stwierdził, że nie ma potrzeby tworzenia nowych przepisów dotyczących wierceń. Komisja Europejska nie wyklucza jednak zmian, gdy produkcja gazu ruszy w Europie na dużą skalę.
Bogusław Sonik, europoseł, autor przygotowywanego przez PE raportu nt. wpływu poszukiwań i wydobycia gazu łupkowego na środowisko PE
Większość zastrzeżeń pod adresem łupków to mity
28 lutego w Parlamencie Europejskim odbędzie się seminarium dotyczące ewentualnych konsekwencji wierceń dla środowiska naturalnego. Debata ta będzie już ostatnim etapem przed publikacją raportu. Chcę, aby ten był gotowy w marcu. Pod koniec czerwca przedstawię go na sesji plenarnej, na której będzie głosowany.
Generalnie większość zastrzeżeń pod adresem gazu łupkowego to mity. Jeśli proces wiercenia przebiega prawidłowo, zgodnie z zasadami, nie ma powodu, by doszło do jakiegokolwiek zagrożenia dla środowiska. Na jednej z debat mieliśmy sygnały od amerykańskiego naukowca, który przekonywał, że podczas takich procesów dochodzi do zwiększonej emisji gazów do atmosfery, ale był on odosobniony w tych twierdzeniach, a jego tezy nie znalazły potwierdzenia.
Anglicy z kolei podnoszą, że podczas szczelinowania może dojść do trzęsienia ziemi. Powołują się na przykład wierceń w regionie Blackpool, które doprowadziły do poważnych wstrząsów. Poleciłem zbadać ten przypadek. Jeśli wierci się na terenach niepodatnych na ruchy sejsmiczne, nie powinno dochodzić do takiej sytuacji.
Najwięcej wątpliwości budzi dziś jednak nie kwestia niekontrolowanych zdarzeń, lecz wpływu procesów technologicznych na środowisko, w tym głównie procesu odzysku wody zawierającej środki chemiczne, użytej do szczelinowania oraz jej późniejszego utylizowania.