Na Rosję przypadło aż 50 proc. zagranicznych inwestycji na Białorusi. Kolejne miejsca zajmują Wielka Brytania (23,3 proc.), Cypr (6,6 proc.) i Austria (5,1 proc.).
Inwestorzy najczęściej lokowali środki w przedsiębiorstwa handlowe (6,7 mld dol., czyli 35,6 proc. inwestycji), transport (30,8 proc.) oraz przemysł (26,1 proc.).
Aż 70,2 proc. wszystkich inwestycji stanowiły inwestycje bezpośrednie, które w porównaniu z 2010 r. wzrosły 2,4 razy.
Białoruś bez inwestycji zagranicznych nie zmodernizuje gospodarki
We wtorek premier Białorusi Michaił Miasnikowicz powiedział, że zapotrzebowanie Białorusi na inwestycje w 2012 r. sięgnie 15 mld dol., ale zaledwie jedna trzecia tej sumy może być sfinansowana przez zasoby wewnętrzne.
"Aby dokonywać innowacji, potrzebne są pieniądze, potrzebny jest kapitał, którego w kraju nie wystarcza. Płynność naszych krajowych banków jest niska. Zasoby podmiotów gospodarczych oraz systemu bankowego, z których można udzielić finansowania oraz kredytowania gospodarki w 2012 r., szacuje się na 5 mld dol. Natomiast dla rozwoju potrzebujemy około 15 mld dol." - zacytowała premiera służba prasowa rządu.
Miasnikowicz dodał, że "dochody budżetu oraz fundusze przedsiębiorstw są niewystarczające, wystarczy ich tylko dla zapewnienia prostej reprodukcji". Zdaniem premiera w takiej sytuacji są dwa źródła rozwoju państwa, które się wzajemnie uzupełniają: wzrost efektywności inwestycji oraz bezpośrednie inwestycje zagraniczne.
Białoruś borykała się w ubiegłym roku z poważnymi problemami na rynku walutowym i z deficytem handlowym. Inflacja w ubiegłym roku wyniosła 108,7 proc., a kurs dolara wzrósł o 187,33 proc.