Białoruś zaplanowała w tym roku kolejną falę prywatyzacji. Władze zapowiadają sprzedaż przedsiębiorstw wartości 2,5 mld dolarów, w tym zakładów przetwórstwa ropy Naftan. Ich spis ma zostać ujawniony wkrótce.

Wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszka zapowiedział w tym tygodniu, że lista przedsiębiorstw do prywatyzacji zostanie opublikowana wkrótce, wspomniał jednak, że rząd dopuszcza możliwość sprzedaży kontrolnego pakietu akcji Naftanu. Inne firmy, które prawdopodobnie trafiły na listę prywatyzacyjną, wymienia niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti".

Do sprzedaży jest 19 firm strategicznych

Przedstawiciel Państwowego Komitetu ds. Aktywów Republiki Białoruś Ryhor Kuźniacou mówił wcześniej, że do sprywatyzowania w tym roku przewidziano 19 przedsiębiorstw strategicznych, ale nie powiedział, których.

Siemaszka zaznaczył, że kontrolny pakiet Naftanu zostałby sprzedany "na konkretnych warunkach". "Cena powinna być rynkowa, żeby rząd uzyskał pieniądze na uzupełnienie rezerw walutowych kraju" - zaznaczył.

Wśród innych warunków wymienił perspektywy zwiększenia przez inwestora wpływów do kasy państwa z tytułu podatków. "Powinniśmy się przekonać, że w ciągu 5-10 lat (nabywca) podwoi albo potroi sumę płaconych podatków" - oznajmił. Jak dodał, warunkiem jest też utrzymanie płac i świadczeń socjalnych pracowników co najmniej na dotychczasowym poziomie.

Siemaszka przyznał, że nabyciem Naftanu nie jest zainteresowany rosyjski Łukoil, ale jako alternatywnych inwestorów wymienił inne firmy: Rosnieft, Surgutnieftiegaz, TNK-BP.

Według informacji "Biełorusskij Nowostiej" na liście znalazły się prawdopodobnie także przedsiębiorstwa transportu ropy, telekomunikacyjne, samochodowe, warzelnie oraz jeden bank - Paritietbank.

Na liście firmy naftowe

W styczniu sprzedaży Paritietbanku nie wykluczyła szefowa Banku Narodowego Białorusi Nadzieja Jermakowa. "To maleńki banki i możliwe, że znajdziemy na niego nabywcę w tym roku" - powiedziała.

Na lutowej wersji listy znalazły się - jak piszą "Biełorusskie Nowosti" - dwie warzelnie: Briestskoje Piwo i Krynica. Wśród planowanych do sprzedaży firm naftowych gazeta wymienia też przedsiębiorstwo Homeltransnieft Drużba, które zapewnia transport ropy m.in. do Polski, Ukrainy, Węgier, Słowacji, Czech i Niemiec, a także wielkie firmy MTS (telekomunikacja), MAZ (Mińska Fabryka Samochodów) i BiełAZ (fabryka wywrotek).

Wcześniej przedstawicielka Państwowego Komitetu ds. Aktywów Republiki Białoruś Hanna Karniewicz zapowiedziała, że sprzedaż firm rozpocznie się latem, a wśród 133 firm do prywatyzacji 83 stanowią takie, których nie udało się sprzedać w ub. roku.

Ekonomiści podkreślają, że włączenie danej firmy do listy prywatyzacyjnej nie oznacza, iż rzeczywiście zostanie sprzedana. Niezależny portal Telegraf zauważa, że w 2011 r. Białorusi udało się sprzedać tylko 38 firm, choć na liście prywatyzacyjnej było ich 180.

Przykładem może być wspomniany MTS - na razie nie znalazł się inwestor, który byłby skłonny zapłacić za państwowe udziały w tej firmie miliard dolarów. Niektórzy zagraniczni inwestorzy są zdania, że Białoruś zawyża wartość spółki o 40 proc.

Prywatyzacja firm na sumę co najmniej 7,5 mld dol. w ciągu 3 lat była jednym z warunków przyznania Białorusi w 2011 r. 3 mld dol. kredytu z Funduszu Antykryzysowego Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EaWG). W ub. roku udało się Mińskowi łatwo spełnić ten wymóg, sprzedając Gazpromowi pozostałe 50 proc. akcji operatora systemu przesyłu gazu Biełtransgaz za 2,5 mld dol.

Jak podkreślają białoruscy eksperci, Rosji zależy, by białoruskie przedsiębiorstwa stały się własnością rosyjskiego kapitału. Ekonomista Barys Żaliba już pod koniec stycznia wyrażał przekonanie, że władzom Białorusi nie pozostanie inne wyjście jak sprzedawać firmy Rosji, gdyż "zachodni wektor jest teraz wykluczony".

Zdaniem specjalistów Łukaszenka mógłby wprawdzie sprzedać prywatyzowane firmy niektórym białoruskim oligarchom, ale wiązałoby się to dla niego z ryzykiem.

"Tam, gdzie są niezależne pieniądze, pojawia się także niezależność w innych postaciach. Właściciele pieniędzy zaczynają finansować własną prasę i własne siły polityczne. Mocna warstwa właścicieli zawsze stanowi zagrożenie dla jedynowładztwa" - zaznaczył politolog Alaksandr Kłaskouski, którego cytuje portal udf.by.

Jaki wariant wybierze zatem Łukaszenka? "Będzie zmuszony manewrować" - uważa Kłaskouski.