"Największe koszty przyjętej strategii budżetowej będą musieli ponieść niestety ci, którzy raczej powinni oczekiwać pomocy państwa, a nie łupienia przez państwo" - mówił Zbrzyzny. Krytykował zamrożenie dotacji na PFRON czy Funduszu Pracy.
"Waloryzacja kwotowa rent i emerytur nie została wprowadzona po to, by wyjść naprzeciw oczekiwaniom tych, którzy mają najniższe świadczenia, tylko i wyłącznie po to, aby zaoszczędzić miliard złotych. Z zachowaniem dzisiejszych mechanizmów waloryzacyjnych emeryci i renciści otrzymaliby kwoty wyższe niż 71 zł na każdego z osobna" - mówił poseł.
Zarzucił rządowi, że za wysokość długu publicznego wini nie siebie, ale kryzys i opozycję.
Donald Tusk natomiast nie ma sobie nic do zarzucenia. Jest skuteczny i zdeterminowany w dążeniu do naprawy finansów publicznych. (...) Zaczyna nawet już działać. Szkoda tylko, że dzieje się to tylko kosztem najsłabszych; to wynika z tej ustawy budżetowej - mówił Zbrzyzny.
Poseł uważa, że w budżecie nie ma strategicznego planu i rzetelnej oceny rzeczywistości, a projekt "jest sklecony tak, by na koniec roku dług publiczny nie przekroczył poziomu 55 proc. w relacji PKB". Według Zbrzyznego rząd powinien zastanowić się nad tym co zrobić, żeby wzrost PKB był zdecydowanie wyższy niż się planuje (2,5 proc. PKB w 2012 r. - PAP). "Jakie działania w budżecie mają wspierać wzrost gospodarczy? (...) Za pośrednictwem jakich instrumentów rząd zamierza pobudzić inwestycje? - pytał poseł.
Poseł ocenił, że warunki prowadzenia działalności gospodarczej ulegają dramatycznemu pogorszeniu, co powoduje, że polscy przedsiębiorcy coraz częściej inwestują za granicą, a nie w kraju. Zarzucił rządowi wzrost fiskalizmu państwa, w tym ujęcie w budżecie dochodów z podatku od kopalin, które nie ma jeszcze podstawy prawnej (projektem ustawy w tej sprawie Sejm zajmie się w czwartek - PAP).
"Obciążanie kryzysem gospodarczym i brakami budżetowymi wyłącznie tych, którzy dzisiaj są najsłabsi, a więc emerytów i rencistów, ludzi bezrobotnych i niepełnosprawnych, a także przedsiębiorców, nie może być akceptowane przez klub SLD. Dlatego też nie poprzemy tego budżetu" - zapowiedział.
Wypowiedzi Zbrzyznego wywołały reakcję ministra finansów Jacka Rostowskiego. Powiedział on, że komunizm w Polsce skończył się, a rząd nie używa instrumentów, aby zapewnić wzrost gospodarczy. Wyjaśnił, że gospodarka wolnorynkowa rozwija się sama w naturalny sposób, rząd natomiast prognozuje wzrost i próbuje stworzyć lepsze warunki, by gospodarka mogła rozwijać się szybciej.
"W 2011 r. mamy wszelkie powody przypuszczać, że gospodarka rozwijała się w tempie powyżej 4 proc. realnie" - powiedział. Dodał, że będzie "pewne spowolnienie", którego nie byłoby, gdyby nie kryzys w strefie euro. Zdaniem Rostowskiego nie ma bezpiecznych instrumentów, które powodowałyby, iż kryzys w strefie euro nie wpłynąłby na spowolnienie w Polsce.
Minister przedstawił wyniki raportów, z których wynika, że warunki prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce poprawiają się. Wyjaśnił ponadto, że waloryzacja kwotowa rent i emerytur była bardzo precyzyjnie opracowana, aby budżet i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych nie korzystał na niej, ani nie tracił. "Jeżeli pan poseł ma inne obliczenia, to bardzo proszę nam je przedstawić, przeanalizujemy je dokładnie" - obiecał minister.