W pierwszym półroczu w Polsce zarejestrowano 546 nowych junaków, czyli dziesięciokrotnie więcej niż w roku ubiegłym. Lepszy wynik, i to zaledwie o 150 – 200 sztuk, osiągnęły tylko Yamaha oraz Romet. Z urokiem polskiego motocykla nie mieli natomiast szans tacy potentaci w produkcji jednośladów, jak Honda, Suzuki, Kawasaki czy Harley-Davidson.
Za reaktywację Junaka odpowiada firma Almot z Gniewkówca koło Złotnik Kujawskich. Przez dwa lata pracowała nad nowymi modelami, aż pod koniec zeszłego roku pokazała trzy z nich – 350, 121 oraz 123. Gdy sprzedaż ruszyła, okazało się, że popyt na jednoślady słynnej marki jest na tyle duży, że gamę zdecydowano się poszerzyć do dziewięciu modeli. I to pomimo że większość z nich oprócz napisu „Junak” na zbiorniku paliwa nie ma absolutnie nic wspólnego z protoplastą. Maszyny nawiązują wyglądem do amerykańskich chopperów czy nawet sportowych ścigaczy. Ich główną przewagą nad renomowaną japońską konkurencją jest cena – najtańszy model kosztuje 4 tys. zł, najdroższy – 14 tys. złotych Za konkurencyjne, przynajmniej pod względem wyglądu, Suzuki czy Hondę zapłacić trzeba od 50 do 100 proc. więcej. Więcej kosztują nawet oryginalne junaki M10 pamiętające lata 60. – za te zachowane w idealnym stanie zapłacić trzeba nawet 15 tys. zł.
Almot nie zamierza spoczywać na laurach i już zapowiada stworzenie nowych modeli junaków. Dane płynące z rynku jednośladów słusznie napawają go optymizmem. Według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego od stycznia do końca czerwca zarejestrowano w Polsce 86,5 tys. motorowerów i motocykli – to o 13,3 proc. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Wynik jest tym bardziej imponujący, że tegoroczna aura sprawia, iż jednoślady częściej stoją w garażach, niż jeżdżą po ulicach.