W tym tygodniu milion Polaków i tysiące firm zadłużonych w walutach czekają ciężkie chwile. Frank może poszybować w kierunku 4 zł – przestrzegają ekonomiści. Główne przyczyny leżą na zewnątrz Polski. To niezdolność liderów unijnych do podjęcia decyzji w sprawie zadłużonych krajów UE, problemy z wypłacalnością USA i w konsekwencji błyskawicznie drożejąca waluta szwajcarska. Frank zbliża się do niewyobrażalnej do niedawna granicy 1 do 1 za euro. W piątek zakończył dzień na poziomie 1,15 do euro.
Inwestorzy ochłonęli wprawdzie po informacjach z piątku, ale presję na złotego wzmocniła wczorajsza informacja Bloomberga o tym, że to właśnie złoty jest w grupie czterech walut, które najdotkliwiej odczują zawirowania w strefie euro.
W piątek rano złoty znowu tracił na wartości. Za franka szwajcarskiego trzeba było płacić niemal 3,50 zł. Później sytuacja uległa lekkiej poprawie, ale trudno mówić o umocnieniu naszej waluty. To efekt złych informacji ze świata, głównie z USA, które napłynęły w nocy. W Kongresie trwa kłótnia o formę i wielkość oszczędności. Demokraci chcą cięć budżetowych i podwyżek podatków. Republikanie na żadne podwyżki podatków nie wyrażają zgody.
W konsekwencji agencje ratingowe Moody’s i Standard & Poor’s zagroziły obniżeniem ratingu USA, jeśli nie dojdzie do porozumienia. S&P podkreślił bardzo wysokie, bo 50-proc., prawdopodobieństwo takiego scenariusza w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Inwestorzy zareagowali jak zwykle ostatnio w sytuacjach, gdy nadchodzi zła wiadomość z USA lub Eurolandu. Zaczęli skupować franka szwajcarskiego, który się umocnił, i wyprzedawać złotego, który się osłabił.
– W tym tygodniu kurs złotego będzie zależał w dalszym ciągu od rozwoju sytuacji w USA. Mniejszy wpływ na jego kurs będą już miały Włochy, bo tam sytuacja powoli zostaje opanowana. Jednak do czasu rozwiązania sprawy Grecji nie ma szans na znaczne umocnienie naszej waluty – uważa Marek Rogalski, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.
Nieco większym pesymistą jest prof. Krzysztof Rybiński, rektor uczelni Vistula. Uważa, że politykom trudno będzie opanować panikę, chyba że Europejski Bank Centralny będzie kupował obligacje rządów włoskiego i greckiego bez limitu. – Ale to byłoby po prostu wybranie mniejszego zła – uważa Rybiński. Także Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, wskazuje, że sytuacja jest bardzo napięta. – Jest nerwowa atmosfera oczekiwania na szczyt unijny dotyczący sytuacji Grecji. Europa broni się przed interwencją EBC. Istotny wykup obligacji włoskich byłby znacznym obciążeniem bilansu tego banku, a to jest sprzeczne z jego statutem – zauważa Jankowiak.
Wszystko wskazuje więc na to, że ten tydzień będzie dla polskiego złotego ogromnie nerwowy. Ekonomiści nie wykluczają jego dalszego osłabienia, zwłaszcza wobec franka szwajcarskiego, który w niestabilnej sytuacji będzie zyskiwał na wartości.