Istnieje możliwość zarejestrowania się w systemie viaTOLL i płacenia z dołu faktur za kilometry faktycznie przejechane po płatnych drogach bez konieczności przedstawiania jakichkolwiek gwarancji bankowych - mówi Michał Bałakier, prezes DKV Euro Service Polska.
Z najnowszych informacji dostępnych u operatora systemu elektronicznego poboru opłat viaTOLL wynika, że aż 90 proc. polskich przewoźników wybrało formę rozliczenia pre-paid, czyli najpierw doładowują urządzenia konkretną kwotą, a dopiero później jeżdżą. Podjęli słuszną decyzję?
Doświadczenia z innych krajów, które już jakiś czas temu zastąpiły tradycyjne winiety elektronicznymi systemami podobnymi do tego, który zaczął funkcjonować w Polsce kilka tygodni temu, pokazują, że na początku branża transportowa podchodzi do tego rozwiązania z pewnym dystansem. Między innymi z tego powodu wybierają formę płacenia, która pozwala im sprawdzić, jak to wszystko działo. Ale gdy już na własnej skórze poznają zasadę funkcjonowania systemu, zaczynają masowo przechodzić na płatności post-paid – czyli jeżdżą, a dopiero później uiszczają opłatę za przejechane kilometry po płatnych odcinkach dróg, na podstawie faktur. Z naszych doświadczeń i obserwacji wynika, że o ile w początkowej fazie działania systemu 90 proc. przewoźników wybiera pre-paid, a tylko 10 proc. post-paid, o tyle już po kilku miesiącach proporcje te ulegają odwróceniu.
Transportowcy przekonują się, że płatność z dołu, a nie z góry ma więcej zalet?
Oczywiście! Proszę sobie wyobrazić, że firma posiadająca choćby kilkanaście pojazdów ciężarowych rozlicza się w formie pre-paid. Oznacza to, że ktoś musi na bieżąco administrować wszystkimi urządzeniami viaBOX zamontowanymi w autach – m.in. dbać o to, aby cały czas były doładowane odpowiednimi kwotami etc. A do tego wziąć na siebie odpowiedzialność za to, że gdy któreś auto z pustym kontem wjedzie na płatny odcinek drogi i zapłaci 3 tys. złotych mandatu. Innymi słowy, korzystanie z pre-paidu wiąże się ze zwiększonym ryzykiem finansowym. Nie wspomnę o tym, że przewoźnik zamraża część kapitału, którą mógłby w tym czasie zainwestować w zupełnie inny sposób.
Ale przecież system post-paid także ma swoje wady – choćby konieczność przedstawienia operatorowi gwarancji bankowych, które – przynajmniej w teorii – są zabezpieczeniem na wypadek sytuacji, gdyby przewoźnik nie zapłacił faktury za korzystanie z sieci płatnych dróg.
Rzeczywiście, w przypadku rejestrowania się bezpośrednio u operatora systemu viaTOLL gwarancje bankowe są konieczne i było to jednym z powodów, dla którego tak wielu przewoźników wybrało pre-paid. Po prostu w tym wypadku proces rejestracji był mniej uciążliwy – trzeba było spełnić mniej formalności.
Istnieje jednak możliwość zarejestrowania się w systemie post-paid bez konieczności okazywania gwarancji bankowych – taką możliwość daje między innymi nasza firma, na polskim rynku rozpoznawana jako operator karty paliwowej DKV. Nie wymagamy żadnych zabezpieczeń finansowych, a przewoźnik otrzymuje od nas faktury za korzystanie z płatnych dróg co dwa tygodnie z 21-dniowym terminem płatności.
Ale przecież nie robią tego państwo za darmo.
Oczywiście, że nie. Nasza prowizja waha się między 1 a 2,5 proc. wartości całkowitej faktury za e-myto i uzależniona jest między innymi od wielkości firmy, liczby kilometrów, jakie jej pojazdy pokonują po płatnych drogach, itp. To naprawdę znikome koszty w porównaniu z wygodą, jaką gwarantujemy. Przewoźnik nie tylko nie musi przedstawiać gwarancji bankowych, ale pozbywa się też problemów z administrowaniem urządzeniami viaBOX. Ma za to dostęp do elektronicznego eReportingu DKV, czyli może na bieżąco, za pośrednictwem komputera, kontrolować, po jakich drogach jeżdżą jego pojazdy, gdzie przejeżdżają przez bramki, czy nie zjeżdżają z ustalonych tras etc. Opłata rzędu 100 czy nawet 200 zł miesięcznie, w przypadku gdy firma płaci za korzystanie z dróg 10 tys. zł miesięcznie, to naprawdę żaden wydatek.
Skoro system jest tak wygodny i tani, to dlaczego tak mało firm zdecydowało się z niego skorzystać?
U nas ciągle myśli się stereotypowo i wychodzi z założenia, że wszelcy pośrednicy są zbędni oraz że bezpośredni zakup produktów czy usług gwarantuje niższą cenę. Na Zachodzie wygląda to zupełnie inaczej – klienci patrzą nie tylko na cenę wyjściową, lecz także biorą pod uwagę np. to, ile czasu zaoszczędzą, nie musząc samodzielnie administrować systemem. Wiedzą, że chęć zaoszczędzenia kilkunastu czy nawet kilkuset złotych może obrócić się przeciwko nim.