Poprzednie dwa lata były świetnym okresem dla firm medycznych pracujących nad nowymi technologiami. Ich giełdowe kursy rosły. Od jesieni 2010 r. notowania wielu z nich zaczęły spadać
Poprzednie dwa lata były świetnym okresem dla firm medycznych pracujących nad nowymi technologiami. Ich giełdowe kursy rosły. Od jesieni 2010 r. notowania wielu z nich zaczęły spadać
Na alternatywnym parkiecie notowanych jest osiem, a na głównym rynku warszawskiej giełdy trzy spółki zajmujące się nowymi technologiami w medycynie. Gdy na GPW pojawiły się pierwsze firmy, takie jak Euroimplant, Mabion, Pharmena, Read Gene, inwestorzy ochoczo kupowali ich papiery. Przykładowo na debiucie Euroimplantu można było zarobić aż 36 procent.
Skąd to zainteresowanie branżą? – W Polsce jeszcze do niedawna inwestorzy nie mieli niemal żadnej możliwości inwestowania w ten sektor, więc to naturalne, że mieliśmy do czynienia ze zdecydowaną przewagą popytu nad podażą – twierdzi Grzegorz Gromada, prezes MCI Bio Ventures, funduszu inwestującego w biotechnologię.
Teraz zarówno wyniki finansowe, jak i giełdowe notowania spółek nie zachwycają. Blirt i Selvita już kilkakrotnie przekładały terminy swoich ofert prywatnych. W tym miesiącu na alternatywnym parkiecie pojawił się Genomed. Choć jego debiut był bardzo udany, to obecnie sytuacja nie wygląda już tak różowo. Kurs akcji spadł do 21,50 zł, a to oznacza sporą stratę w odniesieniu do ceny emisyjnej.
Wyjątkiem od reguły jest Inno-Gene, który zadebiutował w lutym tego roku i jego kurs wzrósł o ponad 120 proc. w relacji do ceny emisyjnej.
Po pierwszym oczarowaniu polskim sektorem medycznym nastąpił moment weryfikacji ocen. Według analityków wielu inwestorów dało się nabrać na szumne deklaracje niektórych spółek biotechnologicznych.
– Niestety było już wiele przykładów zbyt optymistycznych zapowiedzi ze strony zarządów, które nie znalazły później potwierdzenia w wynikach. Przyczyną rozczarowania jest też brak wiedzy na temat specyfiki tych firm wśród inwestorów – twierdzi Grzegorz Gromada.
Tymczasem firmy medyczne pracujące nad nowymi technologiami są obciążone bardzo wysokim ryzykiem inwestycyjnym, ponieważ tylko nieliczne z tych projektów okazują się sukcesem.
Firmy inwestują ogromne środki finansowe w badania, które trwają latami. Część spółek jest skazana na klęskę, gdy nie udaje się im wynaleźć produktu, który zdobyłby rynek, a zasoby gotówki się kończą.
– Akcjonariusze zapominają o tym i patrzą tylko na potencjalne zyski. Kiedy nie nadchodzi oczekiwany przełom w działalności firmy, udziałowcy zdają sobie sprawę, że jest ona warta znacznie mniej, i zaczynają sprzedawać jej walory – twierdzi Oliver Prandecki, analityk rynku akcji ING Investement Management.
O zyskach można mówić, dopiero gdy uda się wynaleźć rewolucyjny produkt i go skomercjalizować. Przekłada się to też na kurs akcji. – Jeśli dany projekt biotechnologiczny udaje się skutecznie skomercjalizować, akcje takiej spółki mają szansę wzrosnąć nieproporcjonalnie więcej niż cały rynek – dodaje Oliver Prandecki.
Część polskich innowacyjnych spółek medycznych jest mało atrakcyjna dla inwestorów. Dlaczego? Zadaniem analityków podstawą dla wyceny spółki jest jej innowacyjność i to, jak bardzo jej nowy produkt może zmienić aktualny standard leczenia bądź diagnostyki. Istotne z punktu widzenia inwestorów jest też to, jak zachowywały się na rynku spółki o zbliżonym profilu działalności.
Dobra sytuacja rynkowa Inno Gene częściowo spowodowana jest wciąż rosnącymi notowaniami Cormaya, także zajmującego się diagnostyką.
– Obecnie na świecie najwyżej przez inwestorów wyceniane są firmy prowadzące badania nad nowymi terapiami onkologicznymi, neurologicznymi czy z zakresu chorób zakaźnych – twierdzi Grzegorz Gromada. Dobre perspektywy rozwoju ma Mabion, któremu udało się już rozpracować lek szwajcarskiego giganta farmaceutycznego Roche na chłoniaka. Teraz będą trwały badania kliniczne.
– W Polsce warto interesować się spółkami niszowymi, które lokują swoje zainteresowanie na rynkach związanych z nowymi technologiami. Do takich dziedzin należą medycyna spersonalizowana i powiązana z nią farmakogenetyka, gdzie leczenie ma być dopasowane do indywidualnego profilu genetycznego człowieka – dodaje Grzegorz Gromada.
Na przykład testy genetyczne Inno-Gene mają diagnozować predyspozycje do zachorowania na raka jelita. Testami genetycznymi zajmują się też Read Gene oraz Genomed.
Zdaniem analityków szansę na duże wzrosty ma też diagnostyka, bo właściwa i szybka skraca czas leczenia i tym samym obniża jego koszty. Zdecydowanym liderem rynku jest Cormay, który produkuje urządzenia diagnostyczne.
Nisko wyceniane są spółki, które prowadzą działalność usługową, np. Blirt, i pracują nad technologiami wykorzystywanymi w kosmetyce, tak jak Euroimplant.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama