Notowania UBS na szwajcarskiej giełdzie podskoczyły o 6,1 proc., torując drogę do wzrostów na europejskich parkietach. W okresie minionego kwartału klienci bankowości detalicznej i prywatnej zwiększyli aktywa banku o 16,7 mld franków, czyli dwukrotnie więcej niż szacowali ekonomiści. Zysk netto wzrósł do 1,81 mld franków – relacjonuje agencja Bloomberg.
Oswald Gruebel, dyrektor zarządzający UBS wiąże wzrost nowych funduszy z „powrotem zaufania klientów” po tym, jak okresie poprzednich dziewięciu kwartałów, do czerwca zeszłego roku, bogaci klienci wycofali depozyty na gigantyczną kwotę 251,6 mld franków. Natomiast zyski z bankowości inwestycyjnej spadły z powodu niższych przychodów z tytułu obrotu akcjami i obligacjami oraz wpływów z doradztwa dla klientów.
„Najważniejsze, że bank znowu ma przypływ funduszy, a bankowość inwestycyjna pozostanie przez jakiś czas dla UBS polem dla zabudowy” – ocenia Dirk Becker, analityk z Kepler Capital Markets we Frankfurcie.
Wealth Management Americas, czyli prywatna bankowość w Ameryce, w skład której wchodzi były dom brokerski Paine Webber, zanotowała skok zysku przed opodatkowaniem do 111 mln franków wobec zaledwie 15 mln franków przed rokiem. Tymczasem zysk oddziału zarządzania powierzonymi aktywami spadł do 124 mln franków. W bankowości inwestycyjnej zysk przed opodatkowaniem skurczył się nawet o 30 proc. do 835 mln franków.
W wywiadzie udzielonym dla szwajcarskiego magazynu “Bilanz” w zeszłym miesiącu 67-letni Gruebel przyznał, że zbyt optymistycznie oceniał czas potrzebny dla wydobycia się bankowości inwestycyjnej z kryzysu kredytowego, kiedy UBS musiał odpisać ze swych ksiąg ponad 57 mld dolarów z powodu strat. Szef banku zapowiedział, że jeśli przychody w bankowości inwestycyjnej w tym roku się nie poprawią, UBS będzie musiał dokonać cięć kosztów po tym, jak w okresie minionych dwóch lat zatrudnił przeszło 1700 bankierów.