Mimo oszczędzania znajdą się pieniądze dla nauczycieli i bezrobotnych. Pedagodzy są jedyną grupą związaną z budżetem, która systematycznie korzystała z podwyżek płac. Wszystko wskazuje na to, że nadal będą traktowani wyjątkowo. Bo mają za sobą premiera.
Mimo oszczędzania znajdą się pieniądze dla nauczycieli i bezrobotnych. Pedagodzy są jedyną grupą związaną z budżetem, która systematycznie korzystała z podwyżek płac. Wszystko wskazuje na to, że nadal będą traktowani wyjątkowo. Bo mają za sobą premiera.
W programowym artykule Donalda Tuska opublikowanym w „Gazecie Wyborczej” znalazła się zapowiedź, że podwyżki dla nauczycieli będą kontynuowane. To wywołało konsternację w resorcie finansów. Bo ten, tłumacząc wcześniej Brukseli, w jaki sposób obniży deficyt, zadeklarował, że podwyżek w budżetówce nie będzie. I choć nauczyciele nie należą do tej sfery, to minister Rostowski nie chciał dla nich robić wyjątku – na ten precedens czekają już w kolejce urzędnicy, policjanci i żołnierze.
Za to deklaracja premiera bardzo spodobała się nauczycielom, którzy na rundę negocjacji z MEN w sprawie budżetu 20 kwietnia wybierają się z postulatem 10-procentowej podwyżki.
Spore szanse na wyższe wydatki z Funduszu Pracy mają też ministrowie Jolanta Fedak i Michał Boni. Pieniądze na aktywizację spadły w tym roku z 7 mld zł do 3,2 mld. Minister Boni argumentował wczoraj, że w związku z tym drastycznie spadła liczba miejsc pracy tworzonych za te pieniądze, i razem z Jolantą Fedak będzie się domagał od premiera, by w 2012 roku wydatki były wyższe. Ministrowie będą walczyć o kilkudziesięcioprocentowy wzrost, co może oznaczać dodatkowe wydatki sięgające nawet 2 mld zł.
Wszystkie postulaty zwiększenia wydatków nie będą łatwe, bo obowiązuje tzw. reguła budżetowa, która przewiduje, że wydatki elastyczne nie mogą rosnąć więcej niż 1 pkt proc. ponad inflację. To rozwiązanie zapisane w ustawie o finansach publicznych, które działa automatycznie na zasadzie naczyń połączonych. Wyższy wzrost wydatków w jednym miejscu musi być skompensowany cięciami w innym. To sprawia, że po raz pierwszy w pracach nad budżetem więcej do powiedzenia od ministra finansów mogą mieć legislatorzy.
Nowe prawo to także przyczyna, z powodu której mogą paść pomysły minister Ewy Kopacz, która proponuje ulgę w PIT za dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. W ustawie o finansach publicznych znalazły się zapisy, że dopóki Bruksela nie zdejmie z nas procedury nadmiernego deficytu, rząd nie może przyjmować projektów ustaw powodujących uszczuplenie dochodów, a więc także ulg podatkowych.
Budżet w ekspresowym tempie
Konstytucja nakłada na rząd obowiązek przedstawienia Sejmowi projektu budżetu do końca września. Sejm i Senat mają na uchwalenie ustawy cztery miesiące.
● Dotychczas rząd do czerwca musiał przygotować założenia budżetowe, które były konsultowane z Komisją Trójstronną i przyjmowane ponownie w ciągu miesiąca przez Radę Ministrów. Potem w wakacje na podstawie założeń układany był wstępny projekt budżetu, który na początku września przyjmował rząd, aby znów skonsultować go z Komisją Trójstronną i przyjąć w końcówce miesiąca ostateczną jego wersję. Zwykle dopiero ostatniego dnia września budżet trafiał do Sejmu.
● W tym roku założenia zostały przyjęte już 5 kwietnia, teraz mają być konsultowane z Komisją Trójstronną i ponownie przyjęte przez rząd 26 kwietnia. Równolegle trwają przymiarki do wstępnego projektu ustawy, który ma być gotowy na początku maja. Po przyjęciu przez rząd zostanie wysłany do Komisji Trójstronnej, tak by z poprawkami mógł być przyjęty na przełomie maja i czerwca. Wtedy wpłynie do Sejmu, który ma go przyjąć przed wakacjami. W najgorszym razie na początku września.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama