Przetarg na samoloty szkolne wchodzi w decydująca fazę. MON jest już po rozmowach z potężnymi koncernami zbrojeniowymi.
Jak ustalił „DGP”, do końca stycznia 2011 r. resort sprecyzuje wymagania techniczne dla maszyn, co oznacza, że będzie wiadomo z grubsza, jaki samolot kupi.
Dokumenty potwierdzające udział w negocjacjach technicznych złożyło pięć firm: BAE Systems, Korea Aerospace Industries (KAI), Alenia Aermacchi, Aero Vodochody oraz Patria Aviation. Najpoważniejsi kandydaci do przejęcia wartego ponad miliard złotych zamówienia to KAI i BAE Systems.
– Jeżeli MON zdecyduje, że armii potrzebny jest samolot służący nie tylko do szkolenia pilotów, faktycznie rozstrzygnie, czy kupi samoloty koreańskie produkowane wspólnie z Lockheed Martin, czy brytyjskie produkowane przez BAE Systems – mówi anonimowo nasz rozmówca z MON.
Koreański KAI oferuje polskiej armii samolot T-50P Golden Eagle, który jest w pełni kompatybilny z polskimi zaawansowanym myśliwcami bojowymi F-16 C/D Block 52. BAE Systems natomiast proponuje samolot nowej generacji Hawk, który w tym roku został wdrożony w Królewskich Siłach Powietrznych RAF w Wielkiej Brytanii. Pozostali producenci zaproponują naszej armii także M346 (Aeromacchi), L-159 (Aero) oraz zmodernizowane w Finlandii wersje hawków (Patria).
– Zakończył się jeden z etapów przetargu – potwierdza Katarzyna Maćkowska z departamentu prasowo-informacyjnego MON. Mówi, że podpisanie ostatecznej umowy nastąpi jeszcze w tym roku, ale nie precyzuje dokładnie terminu, bo – jak twierdzi – nie wszystko w tej sprawie zależy od MON. A to dlatego, że zamówieniu musi towarzyszyć umowa offsetowa. Tę negocjuje natomiast Ministerstwo Gospodarki.
Jednak jak twierdzi Paweł Soroka, koordynator Polskiego Lobby Przemysłowego, to zbyt małe zamówienie, żeby pozytywne skutki mógł odczuć także polski przemysł. Według niego pięć – sześć lat po zrealizowaniu tego zamówienia rząd powinien dokupić przynajmniej dwa razy tyle samolotów. Wtedy byłaby szansa na tzw. polonizację maszyny, czyli montaż samolotów w naszych zakładach częściowo na bazie produkowanych u nas elementów. Dodaje, że doświadczenia polskie i innych krajów wskazują, że tak duże programy zakupowe finansowane z budżetu muszą przybrać formę planu wieloletniego, a wiodącą rolę w ich realizacji musi odgrywać rodzimy przemysł lotniczo-zbrojeniowy.
Obowiązkowa umowa offsetowa
Każdemu dużemu kontraktowi dla armii towarzyszy umowa offsetowa, czyli zobowiązanie kontrahenta do inwestycji w polską gospodarkę. W założeniu ma ona rekompensować państwu duże wydatki poniesione za granicą. Takie zobowiązania wymuszają kooperację między podmiotami krajowymi a zagranicznym dostawcą, co służy także rozwojowi gospodarki.
Największy program offsetowy w naszym kraju rząd zawarł przy okazji kupna 48 samolotów F-16 w 2007 r. Tzw. offsetowa wartość umowy (liczona przy użyciu mnożników zależnych od znaczenia poszczególnych projektów dla polskiej gospodarki) przekraczała 12,5 mld dol. Nominalna wartość umowy offsetowej wynosiła natomiast 7,7 mld dol. Umowa zawierała 44 projekty obejmujące 74 konkretne zobowiązania.