Dwa silniki, które w minionym roku napędzały naszą gospodarkę, czyli inwestycje i popyt konsumpcyjny, w 2020 r. wyhamują.
Mateusz Morawiecki jako wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę zapowiadał kilka lat temu, że celem rządu jest sytuacja, w której źródłem jednej czwartej produktu krajowego brutto będą inwestycje. W ostatnich latach było to mniej niż 20 proc. W 2020 r. od celu zapewne jeszcze się oddalimy. Powód? PKB, wprawdzie wolniej niż w poprzednich latach, ale będzie rósł. Za to w przypadku inwestycji jest ryzyko spadku. Tak wynika z zebranych przez DGP prognoz krajowych ekonomistów.

Wstrzemięźliwość w inwestycjach

Spośród 12 ankietowanych przez nas instytucji pięć spodziewa się, że w którymś momencie 2020 r. inwestycje znajdą się na minusie.
– Najważniejszy czynnik to fakt, że mamy końcówkę unijnej perspektywy finansowej – wskazuje Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka PKO BP. Pieniądze z Unii wciąż będą płynąć. Dzięki nim wciąż będą powstawały nowe projekty. Tyle że nie będzie ich już więcej niż rok wcześniej. To przełoży się na słabszy wynik w statystyce. Zwłaszcza ze strony sektora publicznego. Ekonomistka PKO zaznacza, że wypowiedzi samorządowców wskazują, że u nich spowolnienie w inwestycjach może być nawet głębsze, niż wynikałoby ze spodziewanej ścieżki napływu środków z UE.
Co z inwestycjami w firmach? – W naszych warunkach najsilniej inwestują zwykle firmy z udziałem kapitału zagranicznego i nastawione na eksport. Fakt, że koniunktura na świecie od dłuższego czasu jest słabsza, sugeruje, że i tu można się spodziewać wstrzemięźliwości – mówi Petka-Zagajewska. Według niej przynajmniej początkowo do inwestowania nie będzie też skłaniać rosnąca płaca minimalna.
Średnia prognoz w ankiecie DGP wskazuje, że w całym 2020 r. nakłady na środki trwałe urosną o 2 proc. wobec 6,6-proc. wzrostu w 2019 r. Najsłabszych wyników inwestycji można się spodziewać w II i III kwartale.
Według ankietowanych, wzrost PKB spowolni do 3,4 proc. z 4,2 proc. szacowanych w 2019 r. – Nie ma już paliwa do wyższej dynamiki konsumpcji. Realny fundusz płac nie będzie rósł szybciej niż dotychczas – wskazuje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. To jednak nie wszystko – rosnąć będzie skłonność do oszczędzania, co będzie ograniczać wzrost konsumpcji. – Fakt, że nie będzie już nowych programów socjalnych o dużej skali, co było czynnikiem wpływającym pozytywnie na nastroje konsumenckie, oraz zaczynająca się w firmach łagodna restrukturyzacja będą zwiększać obawy dotyczące perspektyw zatrudnienia – tłumaczy ekspert. Zaznacza, że nie ma mowy o gwałtownych zmianach, bo sytuacja na rynku pracy wciąż będzie dobra.
Wskazują na to również zebrane przez nas prognozy stopy bezrobocia. W końcu 2020 r. powinna ona być na poziomie podobnym jak w końcu 2019 r., czyli nieznacznie powyżej 5 proc. W drugim półroczu, kiedy sezonowo bezrobocie się zmniejsza, będzie poniżej tego poziomu.

Inflacja nie skłoni do zmiany stóp

Zdaniem Jakuba Borowskiego inwestycje i konsumpcja łącznie przyczynią się do spowolnienia wzrostu PKB w 2020 r. o 1,2 pkt proc. – Dwa silniki, które w ostatnim okresie napędzały naszą gospodarkę, teraz spowolnią, przy czym w inwestycjach to hamowanie będzie bardzo widoczne – wskazuje analityk.
Efekty statystyczne sprawią, że w zaczynającym się roku będziemy mieć mocne wahania inflacji. Początkowo będzie ona szybko rosła. Przyczyniać się do tego będzie m.in. wzrost cen energii elektrycznej. Latem może nieco złagodnieć, ale znów da o sobie znać w końcówce 2020 r. W ostatecznym rozrachunku wiele będzie zależało od najmniej przewidywalnych kategorii, czyli żywności i paliw.
Niezależnie od zachowania inflacji, żaden z ankietowanych przez nas ekonomistów nie spodziewa się zmian stóp procentowych. Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, od miesięcy powtarza, że stopy mogą być na obecnym poziomie (od marca 2015 r. główna stopa wynosi 1,5 proc.) nawet do 2022 r. Za taką stabilnością przemawia też polityka prowadzona przez Europejski Bank Centralny.
Sytuacja naszego banku centralnego może się nieco skomplikować, bo słabszy wzrost mógłby zachęcać do ułatwiania dostępu do pieniądza, ale wyższa inflacja to argument przeciwko łagodzeniu polityki pieniężnej.
Przy braku zmian w polityce pieniężnej analitycy nie spodziewają się też dużych wahań kursu złotego. Cena euro w końcu 2020 r. powinna być podobna jak obecnie, w stosunku do dolara złoty ma szansę się umocnić. W odniesieniu do kursu amerykańskiej waluty panuje jednak spora niepewność.
W ankiecie DGP wzięły udział następujące instytucje: Bank Handlowy, Bank Millennium, Bank Ochrony Środowiska, Bank Pekao, Bank Pocztowy, Credit Agricole Bank Polska, Deutsche Bank Polska, Krajowa Izba Gospodarcza, mBank, PKO BP, Polityka Insight oraz Santander Bank Polska.
W którymś momencie 2020 r. inwestycje będą na minusie