Związkowcy zyskali argument w konflikcie z pracodawcą. Mają nadzieję, że otrzymają listy zatrudnionych i będzie można przeprowadzić referendum strajkowe.
Związek zawodowy ma prawo pozyskiwać od pracodawcy imiona i nazwiska pracowników oraz dane umożliwiające poinformowanie ich o referendum strajkowym – wynika z komunikatu prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który pojawił się na stronie internetowej UODO. Chodzi m.in.: o adres e-mail, numer telefonu czy adres do korespondencji, o ile nie istnieje inna możliwość skontaktowania się z pracownikiem.
Solidarność działająca przy Biedronce od połowy stycznia prowadzi referendum strajkowe. Jak dotąd z marnym skutkiem, dlatego ostatnio podjęła uchwałę przedłużającą czas jego trwania o pięć miesięcy, do 30 września.
– Jednym z powodów jest utrudniony dostęp do pracowników, bo zarząd sieci nie przekazał nam imiennej listy zatrudnionych. Zamiast niej dostaliśmy ich numery identyfikacyjne. Na tej podstawie nie jesteśmy w stanie skutecznie przeprowadzić akcji. Zgłosiliśmy zawiadomienie do UODO – mówi Piotr Adamczak, przewodniczący związku.
Adwokat Andrzej Ossowski z Kancelarii Prawnej Andrzej Ossowski wyjaśnia, że identyfikatory pracowników mają numer SAP i zawierają tylko imię pracownika, ale już nie nazwisko. Poza tym sami pracownicy nie znają swoich numerów. – A szukanie jakiegoś człowieka po numerku, którego on sam nie pamięta, to wielkie utrudnienie – przyznaje.
Związek zawodowy zapowiada, że z kolejnym wnioskiem o udostępnienie danych pracowników zaczeka do momentu, aż UODO zakończy postępowanie. – Chcemy być dobrze przygotowani, by sieć nie miała już argumentów, by nam odmówić. Do tej pory zasłaniała się RODO – zaznacza Piotr Adamczak.
Jak usłyszeliśmy w UODO, jeśli zawiadomienie okaże się zasadnie złożone, urząd może przymusić pracodawcę do udostępnienia danych. – Sprawa zgłoszona przez związek zawodowy Biedronki jest przedmiotem postępowania administracyjnego. Po jego zakończeniu strony postępowania zostaną o tym poinformowane w decyzji prezesa UODO, która będzie dla nich wiążąca – zaznacza Adam Sanocki, radca p.o. rzecznika prasowego UODO.
Sam komunikat UODO nie jest bowiem podstawą prawną, a jedynie wyjaśnieniem obowiązujących regulacji. Wskazane są też w nim podstawy prawne, na które związkowcy mogą się powoływać, gdy zwracają się do pracodawców z wnioskiem o udostępnienie danych pracowników.
Prawnicy przyznają, że przekazywanie takich danych stało się problematyczne, odkąd weszły przepisy RODO. Ich zdaniem jednak nie dotyczą one ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. A jeśli kierownictwo sieci miało wątpliwości, mogło zastosować rozwiązanie, jakim jest powierzenie danych z zastrzeżeniem zachowania pełnej kontroli nad nimi. Organizacja związkowa ma osobowość prawną, zatrudnia inspektora danych osobowych, więc można jej powierzyć administrowanie danymi.
UODO przyznaje, że komunikat powstał w związku z licznymi pytaniami, jakie są kierowane do prezesa urzędu od związków zawodowych działających w różnych sektorach. Jego celem było przybliżenie problematyki pozyskiwania danych osobowych w związku z organizacją referendów strajkowych i wyjaśnienie zasad, na jakich się to może odbywać. W podobnej sytuacji jak związek zawodowy Biedronki były też związki działające w oświacie czy służbie zdrowia.
Biedronka nie udzieliła nam komentarza w tej sprawie.