Właściciele przygranicznych sklepów liczą na napływ klientów z państw bałtyckich.
ikona lupy />
Gdzie mieszkańcy krajów nadbałtyckich kupują alkohol / DGP
Od marca przyszłego roku za pół litra wódki, koniaku czy whisky Litwini będą płacili o około 40 eurocentów więcej niż teraz. To efekt podwyżki akcyzy o 10 proc., na którą w grudniu 2018 r. zdecydował się parlament w Wilnie. Tamtejszy rząd, który chce w ten sposób walczyć z dużym spożyciem alkoholu, prognozuje, że budżet ostatecznie zyska na tym zabiegu 5 mln euro. Tymczasem, jak wyliczyli eksperci z Uniwersytetu Wileńskiego, skutek będzie odwrotny. Według naukowców budżet straci, i to sporo: w sumie 54 mln euro. Tak się stanie z powodu pogłębienia się różnicy w cenach trunków między Litwą a sąsiednią Polską. Zwiększy się ona o 30 proc., co zachęci Litwinów do naśladowania Estończyków, którzy po alkohol coraz częściej jeżdżą za granicę, przede wszystkim na Łotwę.
Z tegorocznego raportu opracowanego przez EY wynika, że już teraz taka sytuacja ma miejsce w stosunku do piwa: regularnie kupuje je za granicą już 27 proc. Litwinów. Co więcej, 71 proc. z nich deklaruje, że robi to w Polsce. Na zakupy wybierają się przeciętnie sześć razy w roku, wydając na piwo jednorazowo do 50 euro. Dla porównania poza krajem w piwo zaopatruje się co trzeci Estończyk. Zdaniem ekspertów to konsekwencja poprzedniej podwyżki akcyzy na Litwie, która miała miejsce w marcu 2017 r. Spowodowała ona, że cena piwa w sklepach zwiększyła się o 14 proc., a mocnego alkoholu o 17 proc.
Właściciele polskich sklepów monopolowych położonych przy granicy liczą, że kolejna podwyżka na Litwie napędzi im nowych klientów. Mają jednak nadzieję, że mocne trunki Litwini będą kupowali na większą skalę.
– Obecnie największym powodzeniem cieszy się piwo, zwłaszcza oferowane pod międzynarodowymi markami, jak Carlsberg czy Heineken. Po polskie brandy zagraniczni klienci sięgają wciąż sporadycznie – tłumaczy pracownica sklepu spożywczego Gama w Sejnach. Podobną opinie słychać w innych marketach w tej okolicy. – Piwo to trunek, który najczęściej ląduje w koszyku Litwinów. Mamy nadzieję zyskać na wzroście podatków za naszą granicą – wyjaśnia pracowniczka sklepu Lewiatan w Sejnach.
A kiedy Litwin pojedzie po piwo do Polski, przy okazji kupi też inne produkty. – W ich koszykach ląduje ostatecznie dużo więcej produktów spożywczych. Jeśli miałabym wskazać ten, który powtarza się najczęściej, byłoby to mięso i wędliny – dodaje pracowniczka Lewiatana. Skłonność do robienia większych zakupów spożywczych potwierdza raport EY. Zgodnie z nim 38 proc. Litwinów, którzy decydują się na zagraniczne zakupy, przy okazji kupowania piwa wydaje na inne artykuły żywnościowe do 50 euro, a 24 proc. od 50 do 100 euro. Poprawy sytuacji oczekują też producenci alkoholu, który w ostatnich latach tracił u nas na popularności. Sprzedaż piwa w 2017 r. spadła o 2,4 proc. Rynek mocnych alkoholi urósł co prawda o 3 proc., ale była to dynamika niemal o połowę niższa od tej z lat ubiegłych.
– W tym roku nastąpiło odbicie na rynku, zwłaszcza w segmencie piw. Z najnowszych danych wynika, że sprzedaż jest większa o 2,9 proc. To zasługa pojawiania się nowych klientów. Myślę zarówno o Ukraińcach, których przybywa w Polsce, ale i mieszkańcach zza wschodniej granicy, którzy chętniej w alkohol zaopatrują się po naszej stronie – wyjaśnia Bartłomiej Morzycki, dyrektor Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie. I dodaje, że branża ma nadzieję na utrzymanie pozytywnego trendu również w 2019 r. Zdaniem analityków będzie to trudne. Choć polski rząd nie planuje podwyżki akcyzy na alkohol, to niektóre trunki, w tym piwo, zdrożeją.
– Czeka nas wzrost cen energii. Do tego dochodzą stale rosnące koszty pracy, transportu oraz wyższe ceny surowców, w tym jęczmienia, którego zbiory są nie tylko mniejsze, ale i gorszej jakości na skutek letniej suszy – podkreśla Igor Tichonow, prezes Kompanii Piwowarskiej i Browarów Polskich. Producenci podsumowują, że cena piwa musiałaby pójść w górę o kilkanaście procent, by pokryć wzrost kosztów produkcji. Tłumaczą jednak, że sieci handlowe nie wyrażają zgody na takie podwyżki, w związku z czym skończy się najwyżej na kilkuprocentowej. To jednak może się odbić na zakupach transgranicznych. Szczególnie że – jak zauważają analitycy EY – 74 proc. Litwinów, którzy kupują piwo poza granicami kraju, robi tak, bo jest taniej. Tylko dla 18 proc. z nich liczy się większy wybór w polskich sklepach.