Gospodarstwa domowe muszą się liczyć z wyższymi opłatami za prąd, wodę i śmieci . Nieznacznie pójdzie w górę cena gazu, za to nie grożą nam droższe paliwa.
Pracownicy Urzędu Regulacji Energetyki mają przed nadchodzącymi świętami ręce pełne roboty. Trzeba przeanalizować i zatwierdzić wnioski taryfowe na energię elektryczną i gaz, które co do zasady powinny wejść w życie już od stycznia. Jak dowiedział się DGP, lada dzień dowiemy się, o ile zdrożeje gaz do kuchenek i ogrzewania domów. Zapłacimy za niego prawdopodobnie tylko o kilka procent więcej niż rok temu. To relatywnie niewiele, bo hurtowa cena gazu jest obecnie o ok. 1/3 wyższa niż na początku 2018 r., a wiele przedsiębiorstw i samorządów dostało oferty nawet o 50 proc. wyższe.
A jak z paliwami? W ostatnich tygodniach tanieją, bo sprzyja temu spadek cen ropy na światowych rynkach. Jak podaje BM Reflex, średnia cena benzyny Pb59 na krajowych stacjach to już 4,85 zł za litr. W gorszej sytuacji są kierowcy tankujący olej napędowy, za który trzeba płacić 5,13 zł, choć w niektórych miejscach, np. w Dolnośląskiem, i diesla da się zatankować za mniej niż 5 zł. Choć od stycznia wchodzi w życie nowa opłata emisyjna (10 gr/l), nie zaczniemy z dnia na dzień płacić na stacjach więcej. Dlaczego? Wygląda na to, że firmy paliwowe zdążyły już ukryć ten składnik w swoich wysokich ostatnio narzutach.
Pozostało
85%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama