Dzięki nowej ustawie i rozszerzeniu składu KNF to Mateusz Morawiecki weźmie dzisiaj polityczną odpowiedzialność za jej funkcjonowanie.
Niedawno powołany szef komisji najprawdopodobniej już wkrótce zmieni zastępców. Nad urzędem zaś faktyczną kontrolę przejmie premier
Kiedy Jacek Jastrzębski został powołany na przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, nie uruchomił natychmiast kadrowej miotły w urzędzie. Jego poprzednik (Marek Chrzanowski), który odszedł w aurze skandalu po ujawnieniu rozmowy z miliarderem Leszkiem Czarneckim, już w pierwszych kilkunastu dniach sprawowania funkcji wymienił kilku dyrektorów departamentów, m.in. kadr, administracji i budżetu oraz prawnego. Nowy szef nadzoru na razie rozstał się jedynie z tym odpowiedzialnym za zarządzanie zasobami ludzkimi. Ale nawet w tym przypadku było to zaplanowane wcześniej, kiedy nadzorem kierował Marek Chrzanowski. Z pracy odszedł także w ostatnich dniach Krzysztof Mucha, który był koordynatorem ds. bezpieczeństwa wewnętrznego.
Nasi informatorzy wskazują jednak, że teraz można się spodziewać przetasowań na stanowiskach zastępców przewodniczącego. – Wszystko wskazuje na to, że Andrzej Diakonow przestanie być wiceszefem KNF. Podobnie Marcin Pachucki, który wysyła sygnały, że wolałby wrócić na poprzednie dyrektorskie i mniej eksponowane stanowisko w urzędzie – mówi nasz informator zbliżony do KNF. Jego zdaniem trwają poszukiwania kandydatów.
Nad Diakonowem ciemne chmury zebrały się zaraz po przyjściu Jastrzębskiego do nadzoru. Podczas pierwszego posiedzenia komisji zagłosował inaczej niż nowy szef w sprawie powołania Polskiego Banku Apeksowego. Nasz rozmówca, który przez lata zasiadał w komisji, wskazuje, że przewodniczący i jego zastępcy zazwyczaj głosują tak samo. Dodatkowo tajemnicą poliszynela jest, że Diakonow to bliski współpracownik (podobnie jak Chrzanowski) Adama Glapińskiego, prezesa NBP. Znają się jeszcze z Porozumienia Centrum, czyli poprzednika PiS. Po tym jak Glapiński został szefem NBP, był u niego dyrektorem odpowiedzialnym za audyt wewnętrzny. Dzisiaj zaś KNF przechodzi ze strefy wpływów prezesa banku centralnego pod premiera Mateusza Morawieckiego. Ten zresztą będzie miał większą kontrolę nad urzędem dzięki nowej ustawie, której pierwsze przepisy właśnie weszły w życie, a jeden z istotniejszych dotyczy poszerzenia składu komisji.
Jak pisaliśmy wcześniej w serwisie Dziennik.pl, do składu komisji trafi również przedstawiciel Mariusza Kamińskiego, ministra koordynatora służb – jego zastępca i poseł PiS Maciej Wąsik (w charakterze obserwatora). Wczoraj zaś biuro prasowe nadzoru poinformowało nas, że z ramienia Bankowego Funduszu Gwarancyjnego w komisji zasiądzie prezes tej instytucji Zdzisław Sokal. Co ciekawe, tym samym straci prawo głosu.
Komisja Nadzoru Finansowego nie ma w ostatnich tygodniach najlepszej prasy. Najpierw w połowie listopada ujawniono nagranie rozmowy miliardera Leszka Czarneckiego z Markiem Chrzanowskim, który w aurze skandalu zrezygnował z przewodniczenia KNF. Dzisiaj ma zarzuty prokuratorskie przekroczenia uprawnień w związku z korzyścią majątkową dla osoby trzeciej i przebywa w areszcie.
Zastąpił go Jacek Jastrzębski, który fotel wicedyrektora w PKO BP zamienił na szefowanie nadzorowi. Jeszcze na dobre nie zabrał się do odbudowy reputacji komisji, a jej wiarygodność dostała kolejny cios. Tym razem za sprawą postawienia siedmiu byłym urzędnikom, w tym byłemu szefowi KNF Andrzejowi Jakubiakowi, jego zastępcy Wojciechowi Kwaśniakowi, zarzutów niedopełnienia obowiązku przy sprawie SKOK Wołomin.

Poprawić reputację

– Nowy szef KNF dostaje urząd właściwie sparaliżowany, jeśli chodzi o decyzyjność. Jaki urzędnik zarabiający kilka tysięcy złotych będzie chciał podpisać się pod dokumentami, za które przy zmianie władzy może dostać zarzut niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień – mówi nam osoba, która przez lata pracowała w nadzorze.
Podobne głosy można usłyszeć w otoczeniu szefa rządu, które stoi za wskazaniem Jacka Jastrzębskiego na szefa KNF. Z naszych ustaleń wynika, że gorącym orędownikiem i osobą, która zadeklarowała jego wspieranie, jest Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju i prawa ręka premiera w sprawach gospodarczych. Cel podstawowy to odbudować pozycję urzędu po ostatnich wydarzeniach.
– Afera KNF nie nadszarpnęła mocno reputacji Polski wśród zagranicznych inwestorów, co widać chociażby w relatywnie stabilnym kursie złotego w czasie, kiedy została ujawniona. Wynika to z tego, że nie ma dużego związku ze stabilnością sektora finansowego w Polsce, która pomimo kilku słabszych ogniw jest bardzo wysoka. Dlatego afera ta widziana jest przede wszystkim jako sprawa polityczna, co w obliczu dobrych danych z gospodarki jest traktowane jako kwestia drugorzędna. Tym niemniej z pewnością korupcja wśród wysokich urzędników państwowych oraz kontrowersyjne zatrzymanie byłych szefów KNF nie pomogą w poprawie wizerunku Polski, który został już i tak nadszarpnięty przez konflikt z instytucjami unijnymi w sprawie reformy sadownictwa – mówi w rozmowie z DGP Marcin Kujawski, ekonomista z londyńskiego oddziału banku Nomura.

Polityczna przewaga

W sobotę weszły w życie przepisy noweli ustawy o wzmocnieniu nadzoru nad rynkiem finansowym. To zmiany forsowane przez szefa rządu, który w ostatnich miesiącach był rozczarowany nie tylko tym, że KNF nie zauważył, że są problemy z windykacyjną spółką GetBack, ale również prowadził zbyt miękką politykę nadzorczą (jeszcze przed wybuchem afery związanej z nagraniem rozmowy Chrzanowski – Czarnecki) wobec znajdującego się w trudnej sytuacji Getin Noble Banku.
Dzięki nowym przepisom rozszerzony zostanie skład KNF. W serwisach internetowych DGP jako pierwsi opisywaliśmy, że do składu komisji trafi przedstawiciel Mariusza Kamińskiego, ministra koordynatora służb specjalnych – jego zastępca, wiceminister w kancelarii premiera i poseł PiS Maciej Wąsik. Dodatkowo członkiem zostanie prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Marek Niechciał.
Wczoraj zaś biuro prasowe nadzoru poinformowało nas, że z ramienia Bankowego Funduszu Gwarancyjnego w KNF zasiądzie prezes tej instytucji Zdzisław Sokal. Co ciekawe, tym samym straci prawo głosu i będzie miał jedynie status obserwatora, podobnie jak osoby wskazane przez urząd antymonopolowy i szefa służb specjalnych. Do tej pory Sokal był tam reprezentantem prezydenta Andrzeja Dudy i z tego względu brał udział w głosowaniach. Teraz jego rola będzie jedynie doradcza. W rozmowie z Leszkiem Czarneckim Marek Chrzanowski wskazywał, że szef BFG jest zwolennikiem zastosowania wobec banku miliardera mechanizmu resolution (przymusowa sprzedaż banku znajdującego się w kłopotach za symboliczną złotówkę), który został na nagranym spotkaniu określony „planem Zdzisława”.
Swojego kandydata do KNF ma też wskazać premier Mateusz Morawiecki. Decyzja w tej sprawie do zamknięcia tego wydania jeszcze nie zapadła.
– Nowy układ sił w KNF, większa reprezentacja osób wskazywanych przez ministrów oraz układ, w którym to szef rządu wskazał nowego przewodniczącego, pokazują, że teraz pełna odpowiedzialność polityczna za to, co się będzie działo w nadzorze, spada na niego – mówi nasz informator z kręgów rządowych.
Wskazuje też, że pojawienie się w komisji przedstawiciela służb, choć tylko z głosem doradczym, ma zapewnić lepszą koordynację przepływu informacji, szczególnie w przypadku takich afer jak GetBack. Obecnie na wniosek premiera trwa w sprawie GetBacku i działań m.in. nadzoru w związku z tą spółką kontrola NIK.
– Premier jest przekonany, że kiedy cały rynek spekulował już o problemach windykatora, to KNF zaspał w tej sprawie i powinien być bardziej aktywny, a nie czekać, aż mleko się rozleje – twierdzi nasz rozmówca i wskazuje, że osoba ze służb pozwoli lepiej patrzeć na sprawy, które mogą być na styku działań urzędu i CBA czy ABW.