Jeżeli ktoś spodziewał się, że przecena na rynkach akcji praktycznie na całym świecie zwiększy popyt na kryptowaluty i podwyższy ich ceny, to mógł czuć się zawiedziony. Kryptowaluty, zamiast stać się alternatywą dla tradycyjnych instrumentów finansowych, traciły na wartości razem z nimi. Wartości bitcoina czy etherum spadły do najniższych poziomów od ok. trzech tygodni.
Z drugiej strony, spadek cen największych z kryptowalut nie powinien dziwić. Dużo większym zdziwieniem w obecnych warunkach byłby prawdopodobnie ich szybki i trwały wzrost. Od dłuższego czasu, w zasadzie od szczytów cenowych z przełomu poprzedniego i obecnego roku, zainteresowanie kryptowalutami stopniowo maleje.
Intensywność wyszukiwania słów “bitcoin” czy “cryptocurrencies” (kryptowaluty) w Google spada wraz ze wspomnianym stopniowym zmniejszaniem się ich cen. Z jednej strony wydaje się to logiczne, lecz także dowodzi, że dla zdecydowanej większości osób zainteresowanych tematem kryptowalut liczy się wyłącznie aspekt cenowy, a właściwie potencjał na ogromne wzrosty, nie zaś technologia leżąca u podstaw kryptowalut i możliwości jej wykorzystania w życiu codziennym.
Zainteresowanie kryptowalutami spada nawet szybciej niż ich ceny. Częstotliwość wyszukiwania hasła “bitcoin” znajduje się obecnie na najniższym poziomie od maja 2017 r. Co ciekawe, cena bitcoina wynosiła wtedy ok. 1,6 tys. dolarów, czyli cztery razy mniej niż dzisiaj. Nie musi to wcale oznaczać, że jest on aż tak przewartościowany, ale pokazuje smutną stronę prawdy o kryptowalutach.
Sam rynek znajduje się obecnie w marazmie i wyraźnie oczekuje na pozytywny bodziec. Dopóki nic takiego nie nastąpi, dopóty ciężko oczekiwać wkroczenia cen kryptowalut na ścieżkę trwałego wzrostu.