Zmiany w nadzorze, trudności finansowe i podejrzenia nieprawidłowości w spółkach. Sytuacja w PGZ jest trudna.
– Targi stwarzają idealne warunki do prowadzenia rozmów w formacie B2B. Jako grupa aktywnie poszukujemy możliwości włączania naszych spółek w łańcuchy dostaw zagranicznych firm zbrojeniowych zarówno jako partnerzy, jak i poddostawcy kluczowych komponentów – mówił na zakończonych niedawno targach zbrojeniowych Eurosatory w Paryżu członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Paweł Pelc. Co ciekawe, na targi nie przybył prezes PGZ Jakub Skiba, który jest obecnie na urlopie. Biorąc pod uwagę, że stanowisko piastuje zaledwie kilka miesięcy, brak obecności na jednej z ważniejszych tego typu imprez na świecie może dziwić.
Niezależnie od tego pewne jest, że PGZ czekają zmiany. Wkrótce stocznie wchodzące w skład grupy przejdą pod nadzór Ministerstwa Gospodarki Wodnej, co na łamach DGP potwierdził minister Marek Gróbarczyk. Według naszych rozmówców rozważany jest również wariant przeniesienia nadzoru nad resztą PGZ bezpośrednio do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Taki ruch wzmocni w firmie ludzi premiera Mateusza Morawieckiego i osłabi współpracowników ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Zmiana nadzorcy daje również wygodny pretekst do wymiany członków zarządu. Przeniesienie nadzoru nad polską zbrojeniówką do MON było jedną z pierwszych decyzji Antoniego Macierewicza po objęciu urzędu pod koniec 2015 r.