Listę wymogów, które mają do spełnienia krajowe banki, przedstawił na wczorajszym Forum Bankowym Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. Forum to doroczne spotkanie branży, w którym uczestniczą również przedstawiciele instytucji państwowych, takich jak resort finansów, bank centralny czy nadzór.
Według szefa ZBP 17 mld zł więcej kapitału banki będą musiały utrzymywać w związku z nowymi wymogami dotyczącymi tzw. ryzyka operacyjnego i ryzyka rynkowego. Te regulacje zaczną obowiązywać w 2019 i 2020 r. W przyszłym roku wzrośnie też bufor zabezpieczający, który oznacza dla banków wzrost wymogów o prawie 8 mld zł.
Minimalny poziom funduszy własnych
Największym wyzwaniem będzie jednak MREL, czyli minimalny poziom funduszy własnych i zobowiązań podlegających umorzeniu lub konwersji. To środki, które mają zapobiec upadłości szczególnie największych banków. Zgodnie z regulacjami unijnymi na MREL może się składać nie tylko kapitał zdobyty dzięki emisji akcji i zatrzymaniu wypracowanych zysków, ale też dzięki emisji długu. Takie obligacje będą mogły służyć pokryciu strat banku zgodnie z zasadami bail-in, czyli wykorzystania środków nie tylko akcjonariuszy, ale też klientów.
O wartość MREL pytaliśmy w niedawnym wywiadzie Zdzisława Sokala, prezesa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. To ta instytucja wyznacza wymóg, ponieważ jest to element przymusowej restrukturyzacji, którą prowadzić ma właśnie BFG. – Nie chciałbym mówić o konkretnych kwotach. Między innymi dlatego że przyjęliśmy kilkuletni okres, w którym banki mają osiągnąć docelowy MREL. Nie wiemy też, jaka będzie skala wzrostu działalności banków, jaka będzie struktura MREL, czyli to, jaką jego część będą stanowiły fundusze, a jaką zobowiązania podporządkowane, które będzie można wykorzystać do rekapitalizacji – odpowiedział Sokal.
Według Krzysztofa Pietraszkiewicza kwota, jaką będą musiały zgromadzić banki, to 50 mld zł. Mają na to czas do 2023 r.
Cena narzędzi prewencyjnych
– Wprowadzenie MREL ma się przyczynić się do ograniczenia ryzyka poszczególnych banków i całego sektora. Jest to dodatkowy ciężar, ale to efekt decyzji ogólnoeuropejskich. Skutek dla sektora będzie korzystny mimo kosztów na początkowym etapie. Taka jest cecha narzędzi prewencyjnych – tłumaczył Paweł Szałamacha, członek zarządu NBP.
W podobnym tonie wypowiadała się minister finansów Teresa Czerwińska. – Instrumenty resolution (czyli przymusowej restrukturyzacji – red.) podnoszą bezpieczeństwo sektora. Ale one nie służą do bezinwazyjnego dla banku rozwiązania jego problemów. Istnienie tych mechanizmów nie powinno też zachęcać do mniej ostrożnej działalności – podkreślała.
Rosnące wymogi kapitałowe będą miały konsekwencje również dla właścicieli banków i ich klientów. Dla tych pierwszych oznaczają perspektywę mniejszych dywidend. A i tak w skali sektora możliwości jej wypłaty są ograniczone – ze względu na politykę Komisji Nadzoru Finansowego. We wtorek przyjęła ona średnioterminową politykę dywidendową (wcześniej ogłaszała ją z roku na rok), która przewiduje możliwość wypłaty do 75 proc. zysku z poprzedniego roku przy spełnieniu wyśrubowanych kryteriów. Wypłacenie 100 proc. zysku możliwe będzie w wyjątkowych przypadkach. – Przyjęcie przez KNF polityki dywidendowej to bardzo ważny krok dla banków na rzecz stabilizacji w zakresie planowania finansowego – mówił Marek Chrzanowski, szef nadzoru.
Konieczność spełniania przez banki nowych wymogów – głównie za sprawą zatrzymanych zysków – może wpływać na politykę cenową poszczególnych instytucji. To istotne z punktu widzenia klientów. Większe wymagania w zakresie kapitałów mogą także np. hamować tempo wzrostu akcji kredytowej.
Prezes ZBP przedstawił też szacunki obciążeń kapitałowych, z którymi banki musiały sobie poradzić w ostatnich latach. Podliczył je na ponad 55 mld zł. 20 mld zł to dodatkowe wymogi związane z posiadanymi przez banki portfelami walutowych kredytów hipotecznych.