Ponad 375 mln zł są winni wierzycielom producenci żywności monitorowani przez Krajowy Rejestr Długów.
KRD ma w swojej bazie ponad 7 tys. firm z tego sektora. Pod względem wielkości zaległości plasuje się na drugim miejscu, tuż po budowlance. Choć te wielkości są nieporównywalne, bo firmy budowlane zalegają swoim kontrahentom około 2 mld zł.
Ale porównywalne są już przyczyny. Zaległość to najczęściej efekt zatoru: producent nie płaci kontrahentowi, bo sam nie dostał pieniędzy od odbiorcy. Nieodzyskane należności producentów żywności to obecnie 94 mln zł. Jedną trzecią generuje handel, odwlekając zapłatę za dostarczony towar.
– Pytanie, czy świadczy to o złej kondycji branży, czy o tym, że handel w dalszym ciągu, mimo dyscyplinujących przepisów regulujących sposób dokonywania płatności, nadal je opóźnia. Jest wiele trików, które pozwalają tak robić, np. poprzez składanie reklamacji – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Jego zdaniem dług ujawniony przez KRD nie jest też aż tak duży, jeśli zestawić go z obrotami całej branży (ok. 250 mld zł rocznie). Za to świadczy o coraz szerzej rozwierających się nożycach między koniecznością dokonywania zapłaty za dostarczany surowiec a otrzymywaniem należności za wyprodukowany towar.
Ale oprócz zatorów są jeszcze inne powody powstawania długów. Wśród nich również te prozaiczne: część przedsiębiorców nie płaci, ponieważ nie ma wystarczających dochodów.
/>
– Część nie płaci, choć ma na to pieniądze, świadomie finansując w ten sposób swoją działalność. Szacujemy, że takich jest około jednej trzeciej. Ponadto działalność producentów żywności jest mocno zależna od czynników środowiskowych i klimatycznych – takich, nad którymi nie mają kontroli, a które mogą poskutkować gwałtownym wzrostem kosztów – mówi Andrzej Kulik z KRD.
W ubiegłym roku w pewnych segmentach wyraźnie wzrosły koszty produkcji ze względu na wyższe ceny surowców. Surowa zima na południu Europy i wiosenne przymrozki w Polsce wywindowały ceny warzyw i owoców. Polskie zbiory były najniższe od 2010 r. Na rynkach światowych (w ślad za tym również w Polsce) rosły ceny zbóż, bo zła pogoda zmniejszyła zbiory w Australii i w USA.
Ale w tym roku karta powinna się odwrócić. Jakub Olipra, analityk Credit Agricole Bank Polska, mówi, że większość produktów rolnych powinna tanieć. A więc koszty producentów spadną.
– Dotyczy to m.in. mleka, wieprzowiny, od kilku lat utrzymuje się też presja na spadek cen drobiu. A to istotna część producentów żywności. W tym roku spodziewamy się zbiorów owoców i warzyw na poziomie zbliżonym do wieloletniej średniej, a więc będą one wyższe niż rok temu. Dla producentów oznaczać to będzie tańszy surowiec. Cukier wykorzystywany powszechnie w produkcji żywności również potanieje, bo po zniesieniu kwot produkcyjnych w UE ceny będą się obniżać do średniej światowej – wymienia Olipra.
Sami przedstawiciele branży obawiają się głównie o eksport. To od niego w znacznej części zależy poziom obrotów, a więc i płynność finansowa przedsiębiorstw. – To będzie wyzwanie, zwłaszcza w kontekście rosnącego protekcjonizmu w UE. Wiąże się to również z koniecznością utrzymania dobrego wizerunku polskiej żywności. Nie chodzi tylko o promocję, a o działania niektórych rządów wykorzystujących swoje służby do badania jakości, by ten wizerunek polskiej żywności zepsuć – mówi Andrzej Gantner.