- Zawsze przedstawiałem Rumunię w dobrym świetle, bo naprawdę korupcja przestała tam być systemem sprawowania władzy - mówi Ludwik Sobolewski.
W trzecim kwartale tego roku Rumunia zadziwiła wszystkich. Gospodarka urosła 8,8 proc., najwięcej w Europie. Skąd taki wynik?
W całej Europie jest dobra koniunktura. Rumunię bardzo mocno dotknął globalny kryzys, więc kraj wchodził w lepszy okres z bardzo niskiego poziomu. Znalazł się w głębokiej recesji w latach 2008–2009, i jeszcze w 2010 gospodarka się kurczyła. Kiedy w 2013 i 2014 r. wzrost zaczął się odradzać, jedna z gazet finansowych zainicjowała akcję „Ruch Pięciu”. Chodziło o to, że Rumunia potrzebuje wzrostu na poziomie 5 proc., żeby w sposób zauważalny nadrabiać dystans do bogatszych krajów. Nie tyle nawet do Europy Zachodniej, ale choćby do krajów regionu, przede wszystkim Polski. Oczywiście ten pogląd jest nadal aktualny i będzie taki jeszcze przez wiele lat. W tym kontekście ważne jest to, że ten kilkuletni wzrost wydaje się mieć dość solidne podstawy. Chociaż wystrzał na 8,8 proc. potwierdza też zagrożenia.