Prawie 720 mln zł zarobili w 2015 r. sutenerzy i ochroniarze z branży erotycznej – o 16 proc. mniej niż rok wcześniej. To najnowsze i jedyne oficjalne dane na temat tej części polskiej gospodarki
ikona lupy />
Nierząd w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Coraz mniej kobiet trudni się prostytucją uliczną, przydrożną i świadczoną w agencjach towarzyskich. Zresztą liczba tych ostatnich przybytków też spada. Tak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, który szacuje dochody sutenerów i ochroniarzy kobiet (badania nie obejmują mężczyzn) trudniących się nierządem. Według ostatnich dostępnych statystyk w 2015 r. uzyskali oni od „zatrudnionych” 720 mln zł – o 140 mln zł mniej niż w roku poprzednim.
Dane o spadku liczby prostytutek nie dziwią seksuologa prof. Zbigniewa Izdebskiego. Jego zdaniem to efekt tego, że upowszechnił się internet, ułatwiający nawiązywanie kontaktów umożliwiających bezpłatne zaspokajanie potrzeb seksualnych. Agencje towarzyskie i panie „spod lasu” tracą więc klientów. Według szacunków prof. Mariusza Jędrzejki, dyrektora naukowego Centrum Profilaktyki Społecznej, w Polsce pracuje 6–8 tys. „klasycznych” prostytutek, wliczając w to cudzoziemki. Inne szacunki mówią jednak, że jest ich 10–20 tys.
Jak twierdzi prof. Jędrzejko, z jego badań wynika, że prostytutka agencyjna ma od 24 do 30 kontaktów seksualnych miesięcznie. Jej przeciętna stawka godzinowa wynosi 200 zł – w przypadku „tirówek” tylko 40 zł. Dużo droższe są panie trudniące się nierządem z tak zwanej pierwszej ligi. – Ich stawki wynoszą nawet 2,5 tys. euro za noc – mówi prof. Jędrzejko.
Ocenia on, że dochody, które trafiają do portfeli prostytutek, mogą być podobne do uzyskiwanych przez sutenerów i ochroniarzy kobiet świadczących usługi erotyczne. Dlatego, że przekazują one opiekunom haracz w wysokości średnio połowy dochodów – wyłączając prostytutki przy drogach, które muszą oddawać nawet 80 proc.
Część ekspertów zalicza do prostytucji także sponsoring. Z prostytucją łączy go to, że panie i panowie, którzy się na niego decydują, uprawiają seks za pieniądze bez zaangażowania emocjonalnego. Różnica polega na tym, że sponsorowane osoby same wybierają sobie partnera – zazwyczaj jednego – i ustalają warunki kontaktów. Prostytutki nie mają na ogół wyboru. I są zazwyczaj tańsze.
Dziewczynom za spełnianie ich erotycznych zachcianek sponsorzy często wynajmują mieszkanie, fundują wspólne podróże, łożą na imprezy, ubrania czy kosmetyki oraz wypłacają „kieszonkowe”. – Wynosi ono średnio 2–2,5 tys. zł miesięcznie – twierdzi na podstawie swoich badań prof. Elżbieta Michalska z Uniwersytetu Łódzkiego. Prof. Michalska szacuje, że stałym i doraźnym sponsoringiem objętych jest już ok. 20 proc., czyli ponad 100 tys. studentek.
Dochody sutenerów GUS szacuje jako udział w dochodach uzyskiwanych bezpośrednio przez osoby świadczące usługi seksualne, przy czym danych na ich temat nie publikuje. Podobnie jak większość krajowych urzędów statystycznych państw UE nie prowadzi bowiem własnych badań w tej sprawie. Eksperci urzędu analizują natomiast raporty międzynarodowej organizacji TAMPEP, dane MSWiA oraz fundacji La Strada. Ceny świadczonych usług czerpią z badań firmy Sedlak & Sedlak. Pracownicy Ośrodka Badań Gospodarki Nieobserwowalnej funkcjonującego w Urzędzie Statystycznym w Kielcach analizują także dane policyjne dotyczące liczby osób skazanych za sutenerstwo.
Wszystko to służy m.in. spełnieniu zaleceń Eurostatu – europejskiego biura statystycznego, według którego dochody z prostytucji powinny być ujmowane w wyliczeniach produktu krajowego brutto. Prostytucja jest w Polsce legalna, dlatego dochody z niej są zaliczane do szarej strefy i łączone z pozostałymi dochodami z tytułu pracy nierejestrowanej m.in. w przemyśle, budownictwie, handlu, transporcie. Z kolei dochody z sutenerstwa są uwzględniane w nielegalnej części gospodarki. Zgodnie z prawem czerpanie zysków z usług seksualnych świadczonych przez inną osobę lub nakłanianie jej do uprawiania prostytucji podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Natomiast sprzedawanie własnego ciała jest nie tylko legalne, ale i nieopodatkowane. I nie zanosi się, aby to się zmieniło. „Prostytucja jakkolwiek nie jest zabroniona przez prawo, to jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego oraz z normami moralnymi powszechnie akceptowanymi w społeczeństwie. Nie może więc być przedmiotem prawnie skutecznej umowy, a zgodnie z regulacją zawartą w art. 2 ust. 1 pkt 4 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych przychody z takiej działalności nie podlegają podatkowi dochodowemu” – stwierdziło biuro prasowe resortu finansów w odpowiedzi na pytanie DGP, czy ministerstwo prowadzi prace związane z ewentualnym opodatkowaniem prostytucji.
20 proc. studentek (ponad 100 tys. kobiet) ma swoich sponsorów