W skrajnych sytuacjach klientów może dotknąć blokada środków na rachunkach. Kilka dni temu duże zainteresowanie mediów wzbudziła informacja agencji Reuters, że kraje Unii Europejskiej zastanawiają się nad możliwością wstrzymywania wypłat depozytów klientów z banków, które wpadają w kłopoty.
W skrajnych sytuacjach klientów może dotknąć blokada środków na rachunkach. Kilka dni temu duże zainteresowanie mediów wzbudziła informacja agencji Reuters, że kraje Unii Europejskiej zastanawiają się nad możliwością wstrzymywania wypłat depozytów klientów z banków, które wpadają w kłopoty.
W Polsce taka możliwość już istnieje, choć w bardzo szczególnym przypadku i nie dotyczy wszystkich depozytów.
W unijnej inicjatywie wstrzymywanie wypłat miałoby dotyczyć np. sytuacji, w której plotka o złej sytuacji konkretnej instytucji albo problemach jej właścicieli prowadziłaby do masowych wypłat. O tym, że jest to możliwe, przekonuje niedawny przypadek hiszpańskiego Banco Popular. Od dłuższego czasu był on w trudnej sytuacji, ale na początku czerwca tego roku stracił płynność i ostatecznie został przejęty przez grupę Santander. Krótko przedtem zarząd Popular alarmował Europejski Bank Centralny, że klienci wycofują swoje pieniądze tak szybko, że w kolejnych dniach nie będzie w stanie prowadzić normalnej działalności.
O tym, że był to przypadek runu na bank, mówił Vitor Constancio, wiceprezes EBC.
W przeszłości run na bank był widoczny dla każdego: klienci ustawiali się w kolejkach, by zerwać swoje lokaty i wypłacić oszczędności. Dziś może do niego dojść w sposób niewidoczny dla osób postronnych – wypłaty można realizować w bankomatach albo zlecać przelewy do innych banków w serwisie internetowym albo mobilnym.
Takim sytuacjom ma zapobiegać nowy pomysł. Wstrzymanie wypłat pieniędzy miałoby pozwolić na opanowanie paniki klientów i zapobieżenie bankructwu spowodowanemu odpływem gotówki, niekoniecznie zaś stratami na niespłacanych kredytach.
Ale w niektórych krajach instrumenty zabezpieczające przed taką sytuacją już istnieją. Polska nie jest wyjątkiem. Od kilku miesięcy obowiązuje nowa ustawa o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. Reguluje ona m.in. tzw. przymusową restrukturyzację – chodzi o działania podejmowane w stosunku do banków w trudnej sytuacji tak, aby uchronić je przed całkowitą upadłością. Możliwa jest np. sprzedaż części działalności albo połączenie ze zdrowym bankiem, co ma służyć zmniejszeniu strat, jakie wywołałoby bankructwo.
Pod rządami nowej ustawy nie było ani jednego przypadku przymusowej restrukturyzacji.
Ale to właśnie instytucji, które wpadłyby w tę procedurę, może dotyczyć wstrzymanie wypłat pieniędzy. Decyzję w tej sprawie może podejmować BFG jako organ prowadzący restrukturyzację. „Fundusz może zawiesić wykonanie wymagalnych zobowiązań podmiotu w restrukturyzacji na okres nie dłuższy niż do końca dnia roboczego następującego po dniu publikacji decyzji Funduszu o zawieszeniu wykonania zobowiązań” – mówi ustawa. Oznacza to, że zawieszenie wypłat może potrwać maksymalnie dwa dni robocze. Nie dotyczy jednak wszystkich depozytów. Na przykład środki gwarantowane, czyli takie, których kwota nie przekracza równowartości 100 tys. euro, nie podlegają ograniczeniu wypłat.
Nowa ustawa o BFG skróciła termin wypłaty środków gwarantowanych w przypadku upadłości banku lub spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej. Obecnie jest to maksymalnie siedem dni roboczych. Wprowadzając to rozwiązanie, nie skorzystaliśmy z okresów przejściowych, jakie daje unijna dyrektywa dotycząca systemów gwarantowania depozytów. Tymczasowo pozwala ona na dłuższe terminy wypłaty.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama