W czerwcu 2012 r. na rynku NewConnect zadebiutowała spółka Apache Quest. Nazwa spółki wydaje się egzotyczna, ale osoby mające do czynienia z serwisami internetowymi wiedzą, że chodzi o oprogramowanie (serwery http) używane w internecie. Została utworzona w 2011 r., akcje serii A objęło dwóch członków zarządu w zamian za serwisy internetowe i domeny, które rzeczoznawca wycenił na 180 tys. zł, zaś akcje serii B objęły trzy osoby, które wpłaciły do kasy spółki 42 tys. zł.



W I kw. 2012 r. przeprowadzono jeszcze dwie emisje akcji, z których pozyskano 95 tys. zł i tak wyposażona w wartości niematerialne i gotówkę spółka postanowiła zadebiutować na rynku. Jeden z ciekawszych komunikatów opublikowała w czerwcu 2012 r. Członek rady nadzorczej bezpłatnie (!) przekazał jej prawa do czterech domen internetowych – trzech rosyjskich i jednej uzbeckiej. W opinii zarządu pozyskanie nowych domen na dynamicznie rozwijającym się rosyjskim rynku internetowym stwarzało szansę na znaczące przyspieszenie tempa rozwoju.
Przygoda z portalami nie trwała nawet miesiąca, co na rynku giełdowym jest absolutnym rekordem. Już na początku lipca zwołano nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym zaplanowano zmianę nazwy na Venturion Investment Fund oraz prawie dziesięciokrotne zwiększenie kapitału. Nowe akcje objęła polska firma PCH Capital wraz z PCH Capital (Cyprus). Ale nie wpłaciły one do spółki pieniędzy, tylko równolegle sprzedały 100 proc. akcji Venturion Investment Fund I. Nastąpiła kompensacja zobowiązań. Same domeny sprzedano po cenie złomu, co nie powinno dziwić – z późniejszego raportu rocznego wynikało, że od stycznia do lipca 2012 r. wypracowały one 119,3 tys. zł przychodów przy kosztach wynoszących 588,5 tys. zł. Choć jeszcze dwa miesiące wcześniej w prognozie opublikowanej w dokumencie informacyjnym zapowiadano większe przychody i osiągnięcie zysku.
Całe to zamieszanie musiało wywołać dużą irytację giełdy, ponieważ w listopadzie kazała sporządzić i opublikować analizę sytuacji finansowej i perspektyw dalszego prowadzenia działalności. Opublikowana nowa strategia zakładała, że spółka Venturion zostanie „platformą do tworzenia funduszy inwestycyjnych venture capital inwestujących w dolnym obszarze equity gap”. I zaczęło się drugie życie spółki. Potrwało dłużej, bo ponad rok. W lutym 2014 r. zmieniono nazwę na Equitier i pięciokrotnie zwiększono kapitał. Powstała grupa kapitałowa działająca w sektorze usług finansowych. Oczywiście dynamicznie się rozwijająca. Akcjonariusze nie mogli się dowiedzieć, jak bardzo dynamicznie, ponieważ spółka skorzystała z prawa odejścia od konsolidacji ze względu na nieistotność danych.
To moja ulubiona sytuacja: zarząd opisuje w swoich prezentacjach i sprawozdaniach, jak bardzo dynamicznie rozwija się grupa kapitałowa tworzona przez spółkę, trzy czwarte aktywów to inwestycje długoterminowe, ale nie są one konsolidowane, bo są nieistotne.
Spółka Assetian zadebiutowała na giełdzie jako Kinomaniak w marcu 2012 r. Prowadziła portal kinomaniak.pl. Nie minęły dwa miesiące i uchwalono zmianę jej nazwy na Conceptio wraz z planowaną emisją akcji, potrąceniem wierzytelności i połączeniem z Conceptio sp. z o.o. (tworzenie innowacyjnych i twórczych rozwiązań marketingowych dla klientów). Emisja nie została zarejestrowana z powodu błędów formalnych, uchwalono więc nową. Akcje objęły wymienione już firmy PCH Capital. Efektem emisji i kompensaty zobowiązań było nabycie 100 proc. firmy Area Partners. Spółka zmieniła nazwę na Immofund, a poirytowana giełda nakazała opublikowanie analizy sytuacji finansowej i perspektyw dalszego prowadzenia działalności.
W czerwcu 2014 r. przeprowadzono kolejną emisję akcji i ponownie objęły je firmy PCH Capital. Tym razem nabyto akcje spółki PCH Venture 1 oraz zmieniono nazwę z Immofund na PCH Venture. W kwietniu 2017 r. kolejna zmiana nazwy – na Assetian. Spółka nie publikuje sprawozdań skonsolidowanych, ponieważ uznała, że udziały w Area Partners oraz PCH Venture 1, które stanowią dwie trzecie jej aktywów, są nieistotne.
Spółka Bio Inventions zadebiutowała na rynku w kwietniu 2010 r. Miała dwóch akcjonariuszy: firmy Stem Cells Spin oraz Bio-Med Capital. Kiedy jej akcje wprowadzano do obrotu giełdowego, miała się zajmować produkcją leków. Ale akcjonariusze zadecydowali o zmianie nazwy oraz sprzedaży aktywów biotechnologicznych. Po zmianie profilu działalności, jako Futuris, została funduszem typu private equity i zaczęła budować grupę działającą w branży innowacyjnych technologii, mediów i telekomunikacji. I jako grupa zaprzestała konsolidacji. Głównymi udziałowcami są spółki PCH Capital.
Spółka Runicom nazywała się kiedyś Totmes Nowe Technologie. Na giełdzie zadebiutowała w styczniu 2011 r. W 2014 r. kontrolę nad nią przejęły spółki PCH Capital. Na początku 2015 r. rozpoczęła się „budowa holdingu finansowego świadczącego usługi dla klientów indywidualnych”. I zaprzestano konsolidowania sprawozdań finansowych.
Opisane spółki mają tych samych dominujących akcjonariuszy – firmy PCH Capital oraz PCH Capital (Cyprus). Są one pośrednio zależne od Piotra Chmielewskiego. Spółka PCH Capital również jest emitentem, ale nie akcji, tylko obligacji. A wyemitowała tych serii w prywatnych transzach ze czterdzieści. I ma coraz większe kłopoty z ich wykupieniem.
Drugą wspólną cechą jest to, że po wielu roszadach w zarządach opisane spółki przez dłuższy czas miały tego samego prezesa jednoosobowego zarządu oraz zbliżone składy rad nadzorczych. Z tym, że rady funkcjonują w niepełnym składzie i liczą trzech albo czterech członków. Trzecią wspólną cechą jest to, że żadna z opisanych spółek nie złożyła w terminie sprawozdania finansowego za 2016 r. Za co 3 lipca br. giełda zawiesiła ich notowania do czasu publikacji tych raportów. Obawiam się, że inwestorzy tych raportów już nie zobaczą, że światło zgasło.