Kiedyś baca wychodził na pole, sprawdzał, z której strony wieje, i na tej podstawie wyrokował, że następnego dnia będzie mróz. A dzisiaj? Dzisiaj baca ogląda prognozę pogody. Podobnie jest z prognozami ekonomicznymi. Kiedyś za najbardziej prawdopodobne przyjmowano szacunki bazujące na ekonometrycznej analizie danych historycznych, czyli na doświadczeniu. Dzisiaj gdy czytamy w gazetach: „Ekonomiści prognozują wzrost PKB” czy „Według badań przeprowadzonych przez X gospodarkę czeka Y”, nasuwa się nam pytanie – skąd wy to wszystko wiecie?
Fundusz Ubezpieczeń Społecznych co roku publikuje „Prognozę wpływów i wydatków Funduszu Emerytalnego”. Dokument ważny dla długoterminowej stabilności finansowej budżetu państwa, bo na jego podstawie planuje się m.in. wydatki Funduszu Rezerwy Demograficznej. Wyniki takiego raportu są w naturalny sposób ograniczone i bazują na serii uproszczeń i założeń. Przede wszystkim ograniczenie wynika z horyzontu prognozy demograficznej GUS dostępnej do 206 0 r . Sama prognoza struktury ludności również zbudowana jest na założeniach dotyczących przewidywanej dzietności i tempa wydłużania się dalszego oczekiwanego trwania życia.
Pozostałe parametry konieczne do skonstruowania prognozy, takie jak tempo wzrostu PKB, stopa bezrobocia czy wysokość płac, przyjmuje się za szacunkami Ministerstwa Finansów. Skąd bierze je MF? Kiedyś funkcjonował wariant luksemburski, w którym Polska zrównywała się z Luksemburgiem w poziomie PKB w ciągu 25 lat (to na wariancie luksemburskim właśnie ministrowie Jacek Rostowski i Michał Boni udowadniali, że zmniejszenie składki przekazywanej do OFE jest korzystne dla Polaków). Poza fantasmagoriami funkcjonują jeszcze inne, a jeden konkretny trafia do Komisji Europejskiej, do Ageing Working Group. Skąd się wziął? Trudno zgadnąć, bo MF nie dzieli się kuchnią analityczną. Ogólnie należy się spodziewać, że prognozy FUS będą miały raczej luźny związek z rzeczywistością.
Co jednak najważniejsze, wszystkie te obliczenia nie biorą pod uwagę fundamentalnej zdolności człowieka – umiejętności dostosowywania się i zmiany decyzji. Chociaż w prognozie pogody zapowiadali słoneczne popołudnie, to kiedy nadciągają ciemne chmury i zaczyna padać, ludzie zabierają parasol. Obserwując wysokość płac, wzorce kariery i sytuację na rynkach finansowych, dostosowują swoje plany zawodowe i strategie oszczędzania. Wstukane w Excelu cyfry tego nie obejmują.
Różnica między Excelem a modelem ekonomicznym nie jest szczególną nowością intelektualną. Szczerze mówiąc, jest starsza niż Excel. Najdobitniej sformułował to w latach 70. Robert Lucas (późniejszy laureat Nagrody Nobla) i od tamtej pory w ekonomii wykorzystujemy modele, które bazują na prostym systemie założeń: ludzie wiedzą, co robią, i w świetle dostępnych im danych wybierają optymalnie (czyli są racjonalni). Tym kierują się, dokonując większych i mniejszych zakupów, w używaniu życia (wybór wewnątrzokresowy między konsumpcją a pracą) oraz przy decyzjach o instrumentach zabezpieczenia przyszłości swojej i bliskich (wybór międzyokresowy między konsumpcją a oszczędnościami). Wybierają tak, by przy dostępnych ograniczeniach zmaksymalizować swoją pulę szczęścia (użyteczność), czerpiąc je ze względnie gładkiej w cyklu życia konsumpcji oraz czasu wolnego. Tak sformułowany cel ludzi można wpisać w modele makroekonomiczne i obserwować reakcje np. na zmiany stawek podatkowych, modyfikację proporcji między podatkami czy inny system zachęt zawarty w systemie emerytalnym. Ludzie reagują na zmiany w oczekiwanym czasie trwania życia. Reagują też na zmiany w wieku emerytalnym: jeśli zgodnie z preferencjami chcieliby pracować krócej, niż nakazuje system, zmniejszą swoją aktywność zawodową w latach poniżej wieku emerytalnego. Decyzje ludzi przekładają się na równowagę gospodarczą, na płace, stopy procentowe, przychody budżetu państwa i deficyt w systemie emerytalnym. Żadne z tych dostosowań nie znajdzie odzwierciedlenia w narzędziu, którego do prognozowania używa ZUS. Zakład stawki płac otrzymuje z Excela MF, które kierując się sobie tylko znanymi kryteriami, wybiera któryś wariant tabel z cyferkami, gdzieś między luksemburskim a pakistańskim.
Modelom makroekonomicznym zapewne daleko jest do perfekcji, ale postęp nauki pozwala je ciągle udoskonalać. W tabelach FUS występuje średni Polak: pracuje średnio przez całe życie i zarabia średnią krajową. Tymczasem „średni Polak” w praktyce nie istnieje. Ponad połowa pracujących zarabia mniej, niż wynosi średnia. Wzloty i upadki kariery przydarzają nam się z rzadka ze średnią częstotliwością: dziś bezrobotni nie jesteśmy wszyscy w 7 proc. naszego czasu, lecz 7 proc. z nas szuka pracy i w większości od ponad roku nie może jej znaleźć, a pozostałe 93 proc. pracuje, awansuje, dostaje premie i podwyżki. Dlatego w modelach makroekonomicznych coraz częściej uwzględnia się to, że ludzie nie są identyczni. Inaczej o oszczędnościach decyduje samotna matka dwójki dzieci pracująca w supermarkecie, a inaczej bezdzietnie gospodarstwo z dwoma zarabiającymi. Mając inne zdolności i wykształcenie, ludzie podejmują przecież inne decyzje ekonomiczne.
Drugim zasadniczym udoskonaleniem w modelach makroekonomicznych jest to, że coraz lepiej uwzględniają niepewność. Każdego z nas może czekać bezrobocie, ale nie każdego z takim samym prawdopodobieństwem. Każdemu z nas może się powinąć noga przy inwestowaniu, ale nie każdemu z nas przyniesie to takie same straty. Wreszcie gospodarki poddawane są wahaniom cyklicznym, które przydarzyć się mogą w pierwszym, 30. i 47. roku kariery zawodowej, inaczej w związku z tym na nas oddziałując. Tak zbudowane narzędzia potrafią w bardzo dużym stopniu odwzorowywać dane historyczne, co wskazuje, że ich użyteczność przy prognozach może być bardzo wysoka.
Wydaje się, że ZUS jakoś próbuje to ogarnąć, wrzucając wszystkie „ogony” modelowania w scenariusze prognoz demograficznych. Według prognozy FUS wydatki na emerytury w 206 0 r . różnią się między scenariuszami o ponad 15 0 m ld zł (21 0 m ld zł i 38 0 m ld zł), czyli o bagatela ok. 70 proc. Jest dość prawdopodobne, że w 206 0 r . znajdziemy się gdzieś w tym dość szerokim paśmie. Ale gdzie dokładnie i dlaczego oraz jak na tę ścieżkę wpłyną procesy gospodarcze, a także przyszłe decyzje dotyczące podatków, systemu emerytalnego – tym głowy sobie nikt nie zaprząta. Przecież 206 0 r . jest tak daleko stąd... Ale chwileczkę – 2060 jest równie daleko w przyszłość, jak 1974 w przeszłość. 43 lata. A taki jest dziś średni wiek pracownika w Polsce.
Ślepa wiara w narzędzia nie pomaga nikomu – żadne nie jest bezbłędne, szczególnie w perspektywie kilkudziesięciu lat. By jednak zadbać o stabilność finansów publicznych w długim okresie, nie zaszkodzi zwiększać wachlarza stosowanych metodologii. Bo baca głupi nie jest. Jaskółki jaskółkami, ale można skorzystać jeszcze z Google i Yahoo!, i AccuWeather.com, i prognoz IMGW, i ICM, i...