Sejm może zamknąć w niedziele centra handlowo-usługowe, ale bądźmy świadomi konsekwencji tej decyzji. Autorzy projektu ustawy o ograniczeniu handlu i usług w niedziele przekonują, że zmiana nie wywoła negatywnych skutków gospodarczych. Zakupy będą możliwe w pozostałe dni tygodnia. Jeżeli zgodzimy się z tym twierdzeniem, to możemy zamknąć sklepy w soboty i piątki. Zakupy zrobimy w pozostałe dni - wylicza - doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Zwolennicy ograniczeń w niedziele nie oszacowali, ile miliardów złotych firmy handlowe będą musiały wydać na budowę dodatkowych sklepów, aby klienci nie tłoczyli się w soboty, jak przełoży się to na ceny produktów i o ile zmniejszy inwestycje w innych sektorach gospodarki. Nie oszacowali też spadku sprzedaży, zatrudnienia i dochodów mieszkańców przygranicznych miast, do których w niedziele na zakupy przyjeżdżają Niemcy czy Białorusini.
Stanowisko rządu wobec tej ustawy jest bardziej wyważone, wskazuje na korzyści w postaci wzmocnienia więzi rodzinnych, ale też ostrzega, że zakaz grozi osłabieniem aktywności gospodarczej. Rząd zwraca uwagę, że planowane regulacje będą miały wpływ na zatrudnienie w firmach zajmujących się nie tylko handlem, ale i transportem, magazynowaniem towarów, sprzątaniem oraz ochroną sklepów. Niestety stanowisko rządu zawiera tylko ogólne uwagi, a nie rzetelną ocenę skutków, jakie czekają tę ważną gospodarczo branżę.
Najpełniejszą ocenę konsekwencji wprowadzenia ograniczeń zawiera raport „Skutki zakazu handlu w niedziele dla centrów handlowych i całej branży” sporządzony przez PwC Polska. Jak dotychczas ani autorzy projektu ustawy o ograniczeniu handlu, ani autorzy stanowiska rządu wobec tego projektu nie podważyli wyliczeń przedstawionych w tym opracowaniu.
PwC szacuje, że w wyniku niedzielnych zamknięć nastąpi zmniejszenie obrotów o ponad 9 mld zł rocznie, wpływy z podatków i składek na ubezpieczenia społeczne zmaleją o blisko 2 mld zł, a zapotrzebowanie na pracowników zmniejszy się o 36 tys. To są wartości realistyczne, biorąc pod uwagę, że w 450 centrach handlowych pracuje 400 tys. osób, a ich obroty przekraczają 120 mld zł rocznie. A przecież ograniczenie dotknie również sklepy ulokowane poza centrami handlowymi.
Niewłaściwa jest argumentacja związkowców z Solidarności, że nie ma powodu do obaw, ponieważ sklepy zanotują wyższe wpływy we wszystkie dni poza niedzielami, a przedsiębiorstwa handlowe już obecnie szukają pracowników. O ile zakupy żywności i towarów pierwszej potrzeby rzeczywiście zostaną dokonane w inne dni, o tyle sprzedaż pozostałych towarów zmaleje. PwC szacuje, że największe straty poniosą sklepy odzieżowe, w których sprzedaż zmaleje o 1, 3 m ld zł, a zatrudnienie o ponad 6 tys. osób. W przypadku innych sklepów specjalistycznych spadek sprzedaży i towarzyszące mu zmniejszenie zatrudnienia będą mniejsze, ale też odczuwalne. Na przykład w sklepach z wyposażeniem mieszkań, RTV i AGD obroty zmaleją o ponad 40 0 m ln zł, a zapotrzebowanie na pracowników zmniejszy się o ponad 4 tys. osób. To jest zrozumiałe, ponieważ osoby intensywnie pracujące i dobrze zarabiające będą miały mniej okazji do chodzenia po sklepach i nie dokonają części zakupów. Zamknięciu sklepów w niedziele oraz zmniejszeniu sprzedaży i zatrudnienia pracowników w handlu będzie towarzyszyło zmniejszenie zapotrzebowania na innych pracowników centrów handlowych: świadczących usługi gastronomiczne, sprzątania czy ochrony.
To prawda, że mamy dobrą koniunkturę, rosną wynagrodzenia, zatrudnienie i sprzedaż. Ograniczenie handlu w niedziele nie spowoduje więc nagłego wzrostu bezrobocia. Ale to nie oznacza, że można bagatelizować utratę 36 tys. miejsc pracy. Dobra koniunktura nie będzie trwać wiecznie. A przede wszystkim musimy zdawać sobie sprawę, że bezrobocie mamy co prawda rekordowo niskie, ale udział osób aktywnych zawodowo również niski. Na 32 mln dorosłych Polaków pracuje zaledwie 16 mln. Jeżeli chcemy szybciej się rozwijać, musimy zaktywizować ponad 1 mln osób biernych i co najmniej 1 mln przesunąć z niskoproduktywnego rolnictwa do usług. Zamknięcie centrów handlowo-usługowych w niedziele osłabi działalność gospodarczą i utrudni realizację tego zadania. Zapewne z tego powodu żadne z państw naszego regionu nie ogranicza handlu w ten dzień, pozostawiając decyzję konsumentom i przedsiębiorcom, którzy dostosowują się do ich oczekiwań. A silne ograniczenia utrzymują jedynie najbogatsze państwa: Szwajcaria, Niemcy, Austria i Norwegia.
Możemy podjąć decyzję o zakazie handlu w niedziele, ale miejmy świadomość jej konsekwencji. Nie postępujmy jak ślepy koń, który przed wyścigiem mówi, że nie widzi przeszkód. ⒸⓅ