Dzięki ograniczeniu handlu w niedziele polskie dzieci będą się lepiej uczyć i staną się zdrowsze. Wzmocnią się więzy społeczne, w rodzinach rzadziej będą zdarzały się konflikty, zwiększy się popyt na usługi turystyczne, kulturalne i sportowe. Takie między innymi efekty wprowadzenia ograniczeń sprzedaży przedstawił rząd w swoim stanowisku do obywatelskiego projektu w sprawie zakazu handlu. Solidarność, która przygotowała projekt, w swoim uzasadnieniu dorzuca jeszcze m.in. możliwość uczestnictwa w wydarzeniach religijnych i kulturalnych, ograniczenie stresu związanego z pracą w weekendy oraz ryzyka wystąpienia chorób (w tym psychicznych), a także wzrost konkurencyjności w branży handlowej, który spowoduje spadek cen towarów. Niedziela po wprowadzeniu zakazu handlu powinna być więc dniem przyjaznych relacji, skupienia na rodzinie i życiu duchowym, a nie na konsumpcjonizmie.
Tyle założenia, ale przecież szczęścia i społecznej harmonii nie da się zadekretować. Pewne jest jedynie to, że ograniczenie niedzielnego handlu będzie miało nie tylko skutek ekonomiczny, lecz także społeczny. Przez ostatnie trzy dekady Polacy przyzwyczaili się do robienia zakupów w niedziele, więc po wprowadzeniu ograniczeń powstałą w ten sposób próżnię trzeba będzie jakoś zapełnić. Niekoniecznie w sposób, jaki kreują wnioskodawcy zakazu lub politycy. Człowiek to nie maszyna, którą da się zaprogramować poprzez jeden zakaz, nawet jeśli będzie miał on istotny wpływ na przyzwyczajenia i codzienne życie Polaków.
– Absurdalne jest założenie, że wprowadzenie obostrzeń w handlu automatycznie zacieśni więzy rodzinne lub spowoduje, że dotychczasowi klienci sklepów zamiast do supermarketu pójdą do kościoła – uważa prof. Janusz Czapiński z Instytutu Studiów Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, współautor Diagnozy Społecznej.
Kto zatem najbardziej odczuje skutki zakazu? Czy zmieni się sposób spędzania wolnego czasu? Czy zwiększy się aktywność obywateli na innych polach?
Wielka pustka
– Trudno już dziś oceniać skutki wprowadzenia zakazu, bo wkraczamy na nieznany teren. Nie wiemy, czy Polacy zaakceptują ograniczenia, bo w tym zakresie jesteśmy raczej narodem o mentalności śródziemnomorskiej – reagującym spontanicznie i nielubiącym zakazów. Nie wiemy, jaką rolę odegra Kościół, jak na zmiany zareagują sektory handlu i usług. Ale jasne jest to, że początkowo konsumenci będą odczuwać pustkę – wskazuje prof. Juliusz Gardawski, dyrektor Instytutu Filozofii, Socjologii i Socjologii Ekonomicznej Szkoły Głównej Handlowej.
Potwierdzają to liczby. Z badań TNS Polska przeprowadzonych w 2016 r. wynika, że 74 proc. Polaków robi zakupy w niedziele, a 54 proc. odwiedza sklepy w niedziele przynajmniej raz w miesiącu. Z kolei 22 proc. respondentów nigdy nie kupuje w dni świąteczne. W porównaniu z 2004 r. wzrósł odsetek osób odwiedzających sklepy w niedziele i święta z dużą częstotliwością, a zmalał tych, którzy nie kupują w takie dni. Jednocześnie zdaniem 51 proc. respondentów wprowadzenie zakazu handlu w co drugą niedzielę spowoduje chaos, korki i kolejki w soboty poprzedzające niedziele z zakazem handlu. Z kolei 46 proc. osób uważa, że obostrzenia handlu spowodują ograniczenie dostępu do kin, restauracji i usług zlokalizowanych w centrach handlowych. Z perspektywy interakcji społecznych ma to istotne znaczenie. Przez ostatnie trzy dekady Polacy nie tylko przyzwyczaili się do robienia zakupów w niedziele, lecz także do zmiany funkcji placówek handlowych. Klientom zależy nie tylko na nabywaniu towarów, ale często również usług, bo w centrach handlowych działają np. wspomniane kina i restauracje oraz zakłady fryzjerskie, kluby fitness, parki rozrywki dla dzieci. Dla części osób odwiedziny w nich to forma spędzania wolnego czasu (często dla całych rodzin), dla innych – okazja do dokonania większych zakupów, na które nie ma się czasu od poniedziałku do piątku (np. wyposażenia domu). Z tych przyczyn 44 proc. respondentów wspomnianego badania uznało, że wprowadzane obostrzenia odbiorą im możliwość wyboru formy spędzania wolnego czasu z rodziną oraz utrudnią robienie dużych zakupów. Być może dlatego większość Polaków (76 proc.) popiera wprowadzenie dwóch niedziel w miesiącu wolnych dla pracowników handlu bez konieczności zamykania sklepów (poselski projekt w tej sprawie wpłynął do Sejmu, ale wobec przyjęcia ustawy ograniczającej handel nie ma on szans na uchwalenie). Istotne znaczenie ma w tym zakresie także miejsce zamieszkania.
– Obostrzenia w handlu w większym stopniu mogą odczuć mieszkańcy dużych miast, bo tylko w większych ośrodkach miejskich funkcjonują centra handlowe oferujące nie tylko możliwość zrobienia zakupów, ale też dodatkowe usługi, w tym te umożliwiające spędzanie wolnego czasu. W małych miejscowościach sklepy także są tradycyjnym miejscem spotkań mieszkańców, ale one będą mogły być nadal otwarte w niedziele, jeśli za ladą stanie sam właściciel – tłumaczy prof. Dorota Majka-Rostek z Zakładu Socjologii Płci i Rodziny Uniwersytetu Warszawskiego.
Takie tendencje znajdują potwierdzenie w badaniach, z których wynika, że zakupy w niedziele realizuje aż 80 proc. mieszkańców wielkich miast (powyżej 500 tys. mieszkańców). Może to wynikać nie tylko z większej dostępności do wielkich centrów handlowych, lecz także z rytmu życia. W większych miastach więcej czasu zajmuje dojazd do i z pracy, częściej też wykonuje się swoje obowiązki pracownicze w niestandardowych godzinach. A to sprzyja odkładaniu zakupów na weekend. W niedzielę rzadziej robią je mieszkańcy mniejszych miast, a najrzadziej ci mieszkający na wsi (ale i tak nie jest to niski wskaźnik – 69 proc.).
Poczucie istotnej zmiany w codziennym życiu w związku z ograniczeniem handlu może też zależeć od innych czynników, w tym przede wszystkim wieku. Dla osób młodych zatrudnienie przy sprzedaży jest jednym z najczęstszych sposobów na rozpoczynanie kariery zawodowej. Dodatkowo umożliwia ono także np. dorabianie na studiach, bo praca w handlu jest jedną z nielicznych profesji, która daje możliwość wykonywania obowiązków jedynie w weekendy. Po zmianach możliwość takiego zatrudnienia zostanie ograniczona. Dodatkowo zakaz niedzielnego handlu w największym stopniu wpłynie na przyzwyczajenia osób młodych, bo teraz to właśnie one najczęściej odwiedzają sklepy w niedziele. W ten dzień zakupy robi aż 87 proc. osób w wieku 18–29 lat (najrzadziej osoby powyżej 60 lat – 54 proc.).
– Z badań wynika, że zakupy i wizyty w centrach handlowych to dla części młodych element stylu życia. Nastolatki mają nawet internetowe przyjaciółki, z którymi nie widują się na co dzień, lecz spotykają jedynie w weekend w galeriach handlowych. To właśnie osoby młode, a nie np. rodziny, najbardziej odczują ograniczenie niedzielnego handlu – wyjaśnia prof. Majka-Rostek.
Wielkie lenistwo
Skoro ustawowe obostrzenia sprzedaży w praktyce mają doniosłe znaczenie społeczne, to oczywiście warto zadać pytanie o następstwa takiej zmiany przepisów. Dotychczasowe wizyty w sklepach trzeba będzie zastąpić innego rodzaju aktywnością. – Na pewno otworzy się przestrzeń dla sektora usług. Skoro prowadzenie handlu będzie ograniczone, to zwiększy się popyt na inne formy spędzania wolnego czasu. W praktyce jednak pojawiają się wątpliwości co do tego, kto miałby takie usługi dostarczać. Samorządy mogą organizować np. imprezy kulturalne, ale najczęściej nie mają one wystarczających środków, aby robić to bardzo często. Podobny problem dotyczy organizacji non profit. Pozostają więc usługi oferowane przez sektor prywatny, ale w tym przypadku należy pamiętać, że Polska to nie Niemcy lub Francja. Wielu osób nie stać np. na wizyty w restauracjach lub innych obiektach usługowych – tłumaczy prof. Gardawski.
Dotyczy to w szczególności rodzin. Dla singla lub singielki korzystanie z płatnych usług oznacza koszt jednego biletu wstępu na koncert, do muzeum, teatru, kina lub cenę za posiłek w restauracji lub kawiarni. W przypadku budżetu rodzinnego wydatki te trzeba pomnożyć przez większą liczbę osób. Zdaniem ekspertów nie oznacza to jednak, że po wprowadzeniu ograniczeń w handlu rodziny zachowają się zgodnie ze scenariuszem kreowanym przez polityków.
– Wprowadzanie zakazu sprzedaży jest wyraźnie podbudowane tradycyjnym wzorem funkcjonowania rodziny. Założono, że w niedziele jej członkowie o godz. 11 udają się do kościoła na mszę, o godz. 13 jedzą wspólny obiad i ewentualnie o godz. 16 pójdą na spacer. Ten idealny z punktu widzenia wnioskodawców i polityków model niekoniecznie występuje jako typ dominujący w społeczeństwie – tłumaczy prof. Majka-Rostek. Jej zdaniem obostrzenia wymuszą zmianę przyzwyczajeń, ale nie poprawią relacji wewnątrzrodzinnych. – Wprowadzenie jednego dnia bez zakupów w tygodniu nie oznacza, że ojcowie w niedzielę zabiorą dzieci na boisko i będą z nimi grać w piłkę, a matki nagle poczują potrzebę przeprowadzania pogłębionych rozmów z bliskimi. Nie sądzę nawet, aby wpłynęły one na ograniczenie konsumpcjonizmu. Jako odbiorcy wszechobecnych reklam wciąż będziemy przekonywani, że mamy nabywać, kupować, testować. Zamknięcie sklepów w niedzielę tego nie zmieni – dodaje.
Podobnie uważa prof. Czapiński. – Zakaz handlu nie poprawi więzi rodzinnych. Bardziej prawdopodobnym skutkiem wprowadzenia ograniczeń jest to, że rodziny zyskają dodatkowy czas na oglądanie telewizji. Pamiętajmy, że ewentualne zakupy w niedziele zajmowały jedynie około 2–3 godzin. To nie jest na tyle długi czas, aby zmiana formy jego spędzania w istotny sposób zmieniła jakość życia rodzinnego. Zapewnienia, że po wprowadzeniu zakazu będzie ono kwitło, są tylko pustymi słowami – wskazuje.
Twierdzenia te mają potwierdzenia w badaniach. Z tych opublikowanych w tym roku przez GUS wynika, że ponad 80 proc. Polaków codziennie ogląda telewizję (w tym ponad 30 proc. do 2 godzin dziennie i prawie tyle samo 2–4 godziny; co piąta osoba przeznaczała na to ponad 4 godziny). To zdecydowanie najpopularniejsza forma spędzania wolnego czasu. Dla porównania relaks na świeżym powietrzu – ale już tylko co najmniej raz w miesiącu – wskazało trzech na czterech respondentów, a 60 proc. – odwiedziny lub przyjmowanie u siebie członków rodziny (także co najmniej raz w miesiącu). Jednocześnie 53 proc. Polaków nie uprawia jakiegokolwiek sportu, co piąta osoba nikogo nie odwiedzała ani nie zapraszała do siebie lub robiła to bardzo rzadko (najwyżej trzy razy w roku). Niewielką popularnością cieszy się uczestnictwo w kulturze poza domem. Co najmniej raz w roku do kina chodziła niewiele ponad połowa badanych (51 proc.), a przynajmniej raz w miesiącu co jedenasty (9 proc.). Do teatru i na koncerty chociaż raz w roku chodziło 31 proc. mieszkańców Polski (przy czym tylko 2 proc. co najmniej raz w miesiącu). Trudniej jest jednak ustalić, które z wymienionych aktywności obecnie najczęściej są realizowane w niedziele. Ostatnie badanie w tym zakresie przeprowadzono w 2010 r. (CBOS). Wówczas najbardziej rozpowszechnionym sposobem spędzania wolnego czasu w soboty i niedziele było oglądanie telewizji (wskazało go 52 proc. badanych). 36 proc. osób angażowało się w życie rodzinne, 27 proc. siedziało, leżało, odpoczywało, a 22 proc. wysypiało się (można było wskazać kilka sposobów spędzania wolnego czasu). Mniej niż co piąty respondent wskazał wizyty w kościele i odmawianie modlitw, co ósmy – wycieczki za miasto, a co dziewiąty – uprawianie sportu.
Eksperci zgadzają się też co do tego, że wprowadzenie zakazu nie zwiększy automatycznie uczestnictwa Polaków w trzecim sektorze, czyli np. stowarzyszeniach, kołach zainteresowań, wspólnotach lokalnych lub działalności charytatywnej. Bo jeśli ktoś rzeczywiście ma potrzebę i motywację do takich działań, to je podejmuje bez względu na to, czy w niedziele ogranicza mu się inne sposoby spędzania czasu. Z raportu Stowarzyszenia Klon/Jawor wynika, że w 2013 r. aktywny społecznie był łącznie co trzeci Polak, przy czym 18 proc. realizowało wolontariat formalny (działanie na rzecz organizacji lub grup społecznych), 27 proc. angażowało się w wolontariat nieformalny (udzielanie się na rzecz swojego otoczenia, w tym również osób spoza rodziny), a 9 proc. – w działania na rzecz Kościoła lub związku wyznaniowego.
W tym miejscu nie można jednak pominąć innego poważnego skutku wprowadzenia zakazu handlu w niedziele. Osobom zatrudnionym w handlu – czyli według GUS 2 mln pracowników – ustawowy zakaz umożliwi zupełnie odmienne spędzanie niedziel niż dotychczas (o ile do tej pory pracowały w takie dni). Oczywiście również one mogą poświęcić niedzielę na oglądanie telewizji, a nie pogłębianie więzi rodzinnych lub uczestniczenie w nabożeństwach religijnych, ale faktem jest, że nowe przepisy dadzą im prawo wyboru, którego do tej pory często były pozbawione. To jedna z najważniejszych społecznych konsekwencji wprowadzenia ustawowych ograniczeń. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy sytuacja finansowa takich osób pozwoli im na odpoczywanie w niedzielę, czy też jednak zmusi niektórych zatrudnionych do poszukania innych płatnych zajęć do wykonania w ten dzień. Symptomatyczne mogą być w tym zakresie wyniki badań (TNS z 2016 r.), z których wynika, że 40 proc. pracowników handlu, którzy obecnie wykonują obowiązki także w niedziele, jest przeciwna wprowadzeniu zakazu sprzedaży w te dni.
Wielki spokój
O tym, jak bardzo zakaz niedzielnego handlu wpłynie na codzienne życie Polaków, zdecyduje też sam tryb wdrażania i zakres zmian. Obostrzenia będą wprowadzane etapowo (przez niecałe dwa lata), więc konsumenci będą mogli stopniowo przyzwyczaić się do zmian. A to oznacza, że choć od czasów zaborów zakazy w Polsce traktowane są jak formy państwowej represji, to jednak w tym przypadku społeczny opór może być mniejszy. – Nie sądzę, aby z powodu wprowadzania ograniczeń handlu ktokolwiek protestował na ulicach. Początkowo konsumenci mogą odczuwać zmiany, ale po kilku miesiącach dostosują się do nich – uważa prof. Czapiński.
Tak stało się 10 lat temu w przypadku wprowadzania zakazu handlu w święta. Wówczas ograniczenia obejmowały jednak tylko 13 dni w roku. Obecnie docelowo zakaz obejmie 45 niedziel w roku, ale dzięki wspomnianemu stopniowaniu ograniczeń konsumenci mogą nie odczuć tak istotnych modyfikacji. Dodatkowo zakaz przewiduje aż 29 różnych wyjątków, czyli form prowadzenia sprzedaży, które będą dopuszczalne w niedzielę. Obejmują one m.in. stacje paliw, apteki, kwiaciarnie, piekarnie, sklepy i platformy internetowe, kioski, zakłady pogrzebowe. Tym samym w praktyce niezbędne zakupy będzie można zrobić także w niedziele. To rozwiązanie również wpłynie na przyzwyczajenia Polaków.

MAGAZYN DGP 1.12.17
– Skoro w niedzielę dozwolony będzie handel internetowy, to na pewno upowszechni się ten model robienia zakupów. Wycieczkę do centrum handlowego zastąpi przeglądanie witryn w sieci – tłumaczy prof. Czapiński. Z raportu PwC „Klient w świecie cyfrowym” wynika, że internetowe zakupy (towarów i usług) realizuje obecnie ponad połowa Polaków (55 proc.). Wraz z wprowadzeniem obostrzeń w tradycyjnej sprzedaży obecne atuty handlu internetowego zyskają jeszcze na wartości. Kanały elektroniczne są bowiem najbardziej cenione przez kupujących za możliwość zakupu o dowolnej porze (ten walor wskazało 65 proc. respondentów), wygodę (61 proc.) oraz atrakcyjne ceny (60 proc.). Ta forma sprzedaży może zatem zyskać na popularności. Warto też wskazać, że 43 proc. kupujących sprawdza towar w internecie, nawet jeśli zakupu ostatecznie dokonuje w sklepie. Przeglądanie witryn może więc rzeczywiście stać się nowym sposobem na zagospodarowanie wolnego czasu.
Okazuje się zatem, że jedynym zagrożeniem dla powodzenia operacji „wolne niedziele” może być skutek, który wyniknie z okoliczności, których nie dało się przewidzieć na etapie uchwalania ograniczeń. Dla przykładu, jeśli duże placówki handlowe zaczną obniżać ceny lub stosować liczne promocje w piątki i soboty, to negatywnie odbije się to na małych sklepach osiedlowych. A wówczas zagrożeni bankructwem właściciele takich placówek mogą uznać, że zakaz pogorszył ich sytuację, i domagać się przywrócenia poprzednich zasad (w imię obrony drobnego polskiego handlu przed wielkimi zagranicznymi sieciami). Wydaje się jednak, że rządzący szybciej podjęliby w takich przypadkach kolejny zakaz (np. ograniczający możliwość wydłużania handlu w piątki i soboty), niż zrezygnowali z wolnych niedziel. Bo przecież przyzwyczajenie to druga natura człowieka i jeśli już się wychowa konsumenta, to nie ma sensu ponownie przeprogramowywać jego stylu życia.
Fiu fiu ...(2017-12-02 12:18) Zgłoś naruszenie 598
Zamknąć kina, teatry stadiony, baseny i inne atrakcje weekendowe- tam też ludzie pracują ! Jak wariować to na maksa !
OdpowiedzXXYYZZ(2017-12-02 11:07) Zgłoś naruszenie 568
Proponuję wprowadzić NARODOWY ROZKŁAD DNIA - w sumie 3 - na dni powszednie, niedziele i święta. W związku z tym można [ podpowiadam ] utworzyć Oddziały Kontroli Obywatelskiej - w skrócie OKO - które będą kontrolować, czy obywatele przestrzegają harmonogramu dnia, czy pogłębiają relacje rodzinne, czy prokreacja przebiega programowo. Obywatele będą żyli dostatnio, rodzinnie i bezpiecznie! I Czy o to chodziło panu Śniadkowi, pis-wyborcom i obecnemu rządowi?!
OdpowiedzTed(2017-12-02 10:16) Zgłoś naruszenie 5415
Zakaz handlu jest wkurzający!
Odpowiedzarka(2017-12-02 09:29) Zgłoś naruszenie 5210
Za KOMUNY był i się nic nie zmieniało- to i teraz nic nie zmieni przyzwyczajenia Polaków.Idzie NOWE wraca STARE.W zależności kto rządzi. Przecież politycy muszą się wykazać,że coś dla nas robią?Uważam,że w tej sprawie powinni wypowiedzieć się Polacy w referendum.
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzemeryT(2017-12-03 13:08) Zgłoś naruszenie 54
Mis - Pielenie w niedzielę też nie spodoba się klerowi, Śniadkowi itp.
Mis(2017-12-02 16:11) Zgłoś naruszenie 232
Ja proponuje darmozjadom wyjazd z miasta na prowincje i opielenia dla siebie np.ekologicznej marchewki wtedy będzie dużo gimnastyki na swiezym powietrzu i opalanko za darmo oraz pożytecznie spędzony czas a o grillu nie wspominam bo to pomalu wchodzi w krew Polaczkom.
vim(2017-12-02 11:06) Zgłoś naruszenie 366
przykład [rozmów ] rządu z Polakami przez pis które obiecali !! Nie ma referendum konsultacji - bo my wiemy lepiej ???? Ciekawe co jeszcze zakażą ?? i do czego będą nas zmuszać ??? z [ dobrej zmiany ] ??
OdpowiedzPójdź z żoną do kina, albo mężem na ryby(2017-12-02 11:18) Zgłoś naruszenie 268
Uważacie, że Polacy to głupki, którzy nie wiedzą co robi z czasem? Potrafią tylko kupować na inną aktywność ich nie stać? Jakoś Niemcy nie mają z tym problemu...
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzx(2017-12-02 11:57) Zgłoś naruszenie 194
Niemcy nie mają problemu bo ich stać na inny rodzaj spędzania wolnego czasu ,ich samorządy są bogatsze i lepiej zorganizowane - to już było ,a co z małymi miasteczkami i wsiami tylko modlić się całą niedzielę ,dlaczego ktoś ma mi mówić co mam robić z wolnym czasem ,niech się zajmą tym by były u nas inwestycje ,każdy miał pracę ,poza tym to my mamy zadecydować co chcemy przez referendum ,rządzący zapomnieli że to my ich opłacamy i mają robić to co chce suweren
Paweł(2017-12-02 20:29) Zgłoś naruszenie 267
Zakaz handlu w niedzielę to kolejny atak na wolność i demokrację
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzemeryT(2017-12-03 13:21) Zgłoś naruszenie 62
Będziesz miał więcej czasu na zorganizowane protesty, manifestacje itp
młodzi(2017-12-02 22:52) Zgłoś naruszenie 100
Ale jak masz własny sklep to możesz sobie handlować i w niedzielę.tylko innych do tego nie zmuszaj.
roma(2017-12-02 15:59) Zgłoś naruszenie 218
Jak nie pojadę w niedzielę do galerii to w sobotę mogę już chlać i w niedzielę też , muszę pamiętać aby kupić 3 litry w sobotę dziękuję tobie Jarek dobry pomysł myśl dalej,a wrócimy do Wiesława i będzie gutt.
Odpowiedzpracownik(2017-12-02 23:53) Zgłoś naruszenie 165
Pracuję po 10-12 godzin dziennie a czasem dłużej i po pracy często nie mam sił, żeby jechac po zakupy. Często pracuję w soboty. To w niedziele robię zakupy a czasem "łażę " po galerii, żeby popatrzeć na wystawy. Wchodzę do sklepów, które przyciągają mój wzrok i coś kupuję. Zakupy motywują mnie do pracy. Wydaję różnie, czasem to tylko gazety w EMPIKu a czasem ciuchy, buty, biżuteria. Pani Rafalska zadbała o mój stan finansów, żebym nie wydawała za dużo. Nie wydam w Polsce to wydam za granicą ( mieszkam blisko granicy), gdyż potrzebuje motywacji do pracy. Albo ograniczę pracę ale pracować lubię. Może częściej zacznę latać na wypady weekendowe ale tu też kasa wypłynie z Polski.
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzLOGIK(2017-12-05 13:23) Zgłoś naruszenie 10
A WEEKEND TO SOBOTA I NIEDZIELA . A PRZECIEZ W SOBOTE PRACUJESZ I NIE MASZ SIL NA ZAKUPY , TO NA SPAKOWANIE SIE I WYLOT W SOBOTE CZAS BEDZIE? CIEKAWE CO TO ZA ROBOTA TAKA WYKOŃCZJACA A NIE ZABEIRAJACA CZASU
Iwona(2017-12-04 17:41) Zgłoś naruszenie 30
Ciekawe blisko jakiej granicy mieszkasz? Bo w Niemczech np. od dawna jest zakaz handlu w niedzielę. Ale może w Czechach nie ma?
Diagnosta(2017-12-03 15:31) Zgłoś naruszenie 115
Na raka i na głupotę jeszcze lekarstwa nie wynaleziono - trzeba czekać.
Odpowiedzdudi(2017-12-02 19:37) Zgłoś naruszenie 1029
Zakaz handlu w niedziele jest OK
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzMarcin(2017-12-02 19:38) Zgłoś naruszenie 97
Zgadzam się
Rycho(2017-12-02 15:08) Zgłoś naruszenie 83
"Solidarność, która przygotowała projekt, w swoim uzasadnieniu dorzuca jeszcze m.in. możliwość uczestnictwa w wydarzeniach religijnych i kulturalnych, ograniczenie stresu związanego z pracą w weekendy oraz ryzyka wystąpienia chorób (w tym psychicznych)..." Kota można zagłaskać na śmierć... A ostatnią (moją) "Solidarnością" kierował opluwany dziś Marian Krzaklewski. Zresztą, wtedy ja też nie byłem jego bezkrytycznym fanem, ale dzisiaj za to co zrobił (rękami Buzka zresztą) wielki szacun...
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzemeryT(2018-02-12 15:27) Zgłoś naruszenie 10
Niemcy mają pozamykane sklepy w niedzielę i jakoś tłumów w kościołach nie widać...
Asesor(2017-12-03 03:41) Zgłoś naruszenie 72
Dla mojej rodziny to nie ma znaczenia czy zona pracuje w niedziele czy nie. Jak żona ma wolne to wstaje o 10 i gotuje obiad . Po obiedzie drzemka i oglądanie tv. Dzieci mają komputery tablety a córka przykleja się do telefonu. Jak jest ładna pogoda to po poludniu wywoze rodzinkę na łono natury . Jak żona pracuje to na obiad jadę z dziciakami do galerii i wracamy całą rodziną do domu wieczorem . I co tu zmieniać ?
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzmłoda inteligencja(2017-12-04 19:30) Zgłoś naruszenie 40
Tak spędzają niedzielę osoby o ,,ograniczonych horyzontach,,.Inni mają trochę większe potrzeby oraz inny tok myślenia/bez względu na światopogląd/.
Iwona(2017-12-04 17:42) Zgłoś naruszenie 20
Fajna sielanka rodzinna przy tabletach i telefonach;-))
Tom(2017-12-03 15:11) Zgłoś naruszenie 63
Pewnie wszyscy pójdą na mszę.
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzemeryT(2018-02-12 15:47) Zgłoś naruszenie 01
Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina, że „w niedzielę oraz w inne dni świąteczne nakazane wierni są zobowiązani uczestniczyć we Mszy Świętej” (nr 2180). W Kodeksie Prawa Kanonicznego czytamy o obowiązku uczestnictwa we Mszy „bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia poprzedzającego” (kan. 1248, & 1).
LOGIK(2017-12-05 13:28) Zgłoś naruszenie 53
WSZYSCY NIE, BO NIE WSZYSCY PRAKTYKUJĄ, ALE CI CO PRACOWALI I NIE MOGLI, TO TERAZ NA PEWNO PÓJDĄ. i SA NA PEWNO ZADOWOLENI ZA ZMIAN
Natalia (2017-12-12 13:25) Zgłoś naruszenie 14
W innych krajach nie sprawia to problemu więc i u nas jest to kwestią przyzwyczajenia. Jestem bardzo za tym projektem. Nie każdy ma możliwość spędzania wolnego czasu z rodziną. Niedziela będzie dniem dla rodziny. Może nie u każdego polepszą się relacje rodzinne, czy też ojcowie zaczną bawić się z dziećmi itp. Itd. Ale naprawdę duża część po tej zmianie ( a nie oszukujmyysie że większość osób pracujących w handlu to kobiety) będzie szczęśliwa że zamiast szykować się do pracy w niedzielę będzie ją mogła spędzić z rodziną. Chyba zaczynam zapominać co powinno być w życiu najważniejsze.
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzcomdar(2018-02-26 00:12) Zgłoś naruszenie 00
Ciekaw jestem czy w ogóle byłaś w innym kraju. Mieszkam poza granicami PL od ponad 13 lat i jakoś handel normalnie funkcjonuje w niedzielę i nie ma z tym żadnego problemu. To czy dany sklep, galeria czy inny punkt otworzy swoje podwoje dla klientów jest tylko decyzją ich właścicieli, a nie odgórnym, rządowym narzucaniem i łamaniem podstawowych zasad demokracji. Państwo nie powinno mi nakazywać czy mogę czy nie mogę pracować w niedzielę. To jest tylko i wyłącznie moja sprawa
Mały Jaś(2018-02-01 16:53) Zgłoś naruszenie 01
Merytorycznych argumentów za dopuszczalnością zakupów w niedzielę nie ma żadnych. Mając dostęp do danych o sprzedaży dyskontów wiem, że zakaz, wbrew rozpowszechnianym informacjom, wpłynie na znaczące zwiększenie zakupów i jednocześnie wzrost ilości wyrzucanego do śmieci jedzenia. Osoby, które nie umieją odpowiednio zbalansować swojego życia prywatnego i pracy, czego efektem jest tzw. "brak czasu na zakupy poza niedzielą" zostaną zmuszone to bardziej przemyślanego planowania swojego czasu, bo w niedzielę kupić się już nie da. Chciałby zwrócić uwagę na to, aby nie podejmować dyskusji z osobami, które wspominają coś o kinach, teatrach, restauracjach. To są po prostu nieuczciwe osoby i nie ma sensu na nich marnować czasu. Jest coś takiego jak sezonowość usług i ta jest poza wszelką dyskusją.
Odpowiedz