Jedno słowo w regulaminach zabija konkurencję i transparentność, które miały być kluczem do rozdzielania europejskich funduszy.
Słowo „lub” może znów się stać negatywnym bohaterem, jak w przypadku przyjętego przez rząd w 2002 r. projektu ustawy o radiofonii i telewizji, kiedy wykreślenie zwrotu „lub czasopisma” stało się przyczyną jednego z największych skandali korupcyjnych III RP. Tym razem chodzi o konkursy unijne, a konkretnie regulaminy, zgodnie z którymi przeprowadzane są nabory i przydzielane pieniądze. Branża zajmująca się pisaniem wniosków podnosi alarm. Resort rozwoju o problemie wie, ale niewiele zamierza z tym zrobić. – Problem dotyczy praktycznie wszystkich z 16 regionalnych programów operacyjnych czy programów krajowych, takich jak PO „Polska Wschodnia” – przekonuje nas osoba z branży zajmującej się dotacjami unijnymi, zastrzegając sobie anonimowość.
O co chodzi? Załóżmy, że jest firma X, która postanowiła rozszerzyć swoją działalność na zagranicę, np. wyeksportować swój produkt do sąsiedniego kraju, otworzyć tam filię itp. W tym celu potrzebny jej jest rzetelny biznesplan, wykonany przez zewnętrznych fachowców. Oczywiście musi to kosztować. Dlatego X postanawia wystartować w jednym z konkursów dotyczącym np. internacjonalizacji działań małych i średnich przedsiębiorstw. W ten sposób pozyska pieniądze unijne na opłacenie wykonawcy, który opracuje nowy model biznesu. Jak znaleźć takiego wykonawcę? Najlepiej jest opublikować zapytanie ofertowe. Gdzie? W perspektywie finansowej UE na lata 2014–2020 teoretycznie wprowadzono obowiązek publikowania zapytań ofertowych w ogólnopolskiej bazie ogłoszeń (np. Baza Konkurencyjności). Dotyczy to m.in. tych potencjalnych beneficjentów (przedsiębiorców), których zamówienie przekracza wartość 50 tys. zł. To właściwe rozwiązanie: w jednym miejscu zgromadzić zamówienia oraz ułatwić ich przegląd potencjalnym wykonawcom.
– Sęk w tym, że większości ogłoszeń tam nie ma – twierdzi nasz rozmówca z branży. To efekt działania mechanizmu, na który skarży się coraz więcej przedsiębiorców. Przykład? Regulamin konkursu w ramach PO „Polska Wschodnia”, działanie 2.2 „Infrastruktura drogowa” (dokument datowany na 27 stycznie br.), gdzie do rozdania jest 400 mln zł. Wskazane jest tam, że jeżeli wnioskodawca (trzymając się naszego przykładu – firma X) dokonuje zakupów w trybie konkurencyjnym, musi m.in. zamieścić zapytanie ofertowe na swojej stronie internetowej (jeśli taką posiada) lub na stronie internetowej instytucji pośredniczącej.
Słowo „lub” jest tu kluczowe. Pozwala ono unikać przedsiębiorstwom zamieszczania zapytań ofertowych w centralnych bazach. – Najczęściej dogadują się wcześniej ze znajomymi firmami zawodowo piszącymi wnioski. Podpisują nawet wstępne umowy o współpracy, zanim ktokolwiek przyzna im dofinansowanie unijne. Zapytanie ofertowe umieszczają nie w centralnej bazie, lecz na swojej stronie internetowej i to w mało widoczny sposób. Liczą na to, że nikt z rynku na to ogłoszenie nie trafi. I słusznie, bo trudno, byśmy mieli wertować setki tysięcy stron internetowych w poszukiwaniu ogłoszenia, skoro teoretycznie wszystko powinno być zebrane w jednym miejscu. Gdy unijne pieniądze zostaną przyznane, firmy piszące wnioski i współpracujące z wnioskodawcą od razu stają się wykonawcą usługi. W ten sposób, tzn. nie publikując zapytań w centralnej bazie, żaden inny potencjalny wykonawca nie ma szans na dotarcie do zapytania i złożenie swojej oferty – przekonuje nas jeden z przedsiębiorców. Przejrzystość i konkurencja zostają pogrzebane na starcie.
Jako przykład nasz rozmówca wskazuje aktualnie przygotowany w ramach konsultacji społecznych regulamin konkursu do naboru w ramach II edycji działania 1.2 „Internacjonalizacja MSP”, który nie zawiera obowiązku publikacji ogłoszenia na stronach PARP. – Powinien być obowiązek umieszczania wszystkich zapytań ofertowych na stronach instytucji nadzorujących programy unijne – apeluje.
Teoretycznie jest jeszcze jeden bufor bezpieczeństwa – w przypadku, gdy jakiś podmiot rozpoczyna realizację projektu na własne ryzyko jeszcze przed podpisaniem umowy o dofinansowanie, powinien wysłać zapytanie ofertowe do co najmniej trzech potencjalnych wykonawców (o ile istnieją na rynku). Ale osoby z branży twierdzą, że łatwo to obejść. – Można wysłać te zapytania do podstawionych firm, które wiadomo, że nie podejmą się zadania. I wykonawcą zostanie ten, co do którego wszyscy wcześniej się umówili – twierdzi jedna z nich.
O komentarz poprosiliśmy Ministerstwo Rozwoju (MR). – Problem celowego uchylania się od obowiązku publikacji w bazie konkurencyjności poprzez rozpoczynanie realizacji projektu przed podpisaniem umowy o dofinansowanie jest ministerstwu znany – przyznaje Stanisław Krakowski z biura prasowego resortu. Jak dodaje, instytucje funkcjonujące w ramach systemu zarządzania i kontroli są na tym punkcie uczulane.
Czy ministerstwo zamierza coś z tym problemem zrobić? Nasz rozmówca z MR rozwiewa nadzieje. – Nie jest możliwe objęcie obowiązkiem publikacji w bazie konkurencyjności wszystkich wnioskodawców lub potencjalnych wnioskodawców – przyznaje Stanisław Krakowski. Przekonuje, że trudno zobowiązywać wszystkich wnioskodawców (obecnych lub przyszłych) do publikacji ogłoszeń o ich zamówieniach w portalu ogólnopolskim, bo dla większości z nich będzie to działanie bezprzedmiotowe. – Tylko część z nich stanie się beneficjentami i będzie realizować projekty – twierdzi.
120 mld zł unijnych funduszy udało się Polsce zakontraktować do końca 2016 r.
960 mld zł zamierza zainwestować Unia Europejska w okresie finansowania 2014–2020
82,5 mld zł dostała Polska z UE na okres 2014–2020