Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręg Mazowiecki wskazała na piątkowej konferencji prasowej, że podczas odbywającego się w Maroku 22. szczytu klimatycznego ONZ, polska delegacja podkreśliła, że w ramach działania na rzecz klimatu, chcemy zwrócić uwagę na rolę lasów w pochłanianiu emisji CO2.
"Minister środowiska postawił nawet tezę, że możemy wybierać sposób działania, koncentrować się na zapewnianiu pochłaniania emisji, zamiast zajmować się ich ograniczaniem. Niestety należy wyraźnie stwierdzić, że nie możemy wybrać jednej lub drugiej drogi, musimy łączyć oba kierunki" - dodała ekspertka.
"Samo sadzenie lasów, wymienianie w nich gatunków na bardziej pochłaniające CO2 nie rozwiąże problemu. Nawet jakbyśmy obsadzili całą Polskę lasem, co jest niemożliwe, nie jesteśmy w stanie zrekompensować wszystkich emisji z energetyki, transportu, rolnictwa, gospodarstw domowych. Dlatego musimy obniżać te emisje we wszystkich sektorach" - podkreśliła Stefanowicz.
Jej zdaniem, Polska potrzebuje kompleksowego i międzysektorowego programu rozwoju gospodarki niskoemisyjnej. Eksperta przyznała, że na poziomie lokalnym takie plany są uchwalane, ale wynikają one m.in. z chęci sięgnięcia po fundusze unijne. Przekonywała, że plany te to szansa dla lokalnego rozwoju i dużych oszczędności dzięki m.in. poprawie efektywności energetycznej.
Podobnie wypowiedział się dr hab. Zbigniew Karaczun, prof. SGGW, z Koalicji Klimatycznej, który ocenił, że resort środowiska i Lasy Państwowe nie przedstawiły jeszcze szczegółów działania koncepcji leśnych gospodarstw węglowych, za pomocą których mielibyśmy wychwytywać CO2 z atmosfery. Zdaniem LP taka gospodarka w ciągu 10 lat pozwoliłaby akumulować 40 mln ton dwutlenku węgla w polskich lasach.
Karaczun ocenił, że potencjał pochłaniania CO2 przez lasy w Polsce będzie zdecydowanie niższy. "Z naszych badań wynika, że dla pochłonięcia 1 mln ton CO2 potrzeba jest w LP ok. 270 tys. ha." W lasach prywatnych - dodał - jest to trochę mniej, bo 210 tys. ha, ponieważ pozyskanie z nich drewna jest zdecydowanie mniejsze.
Ekspert dodał, że w przypadku pochłaniania CO2 przez lasy, należy odpowiedzieć sobie też na dwa pytania - jaki dodatkowy efekt to przyniesie i jak trwale zwiąże się pochłonięty węgiel z atmosfery.
Wskazał, że taka polityka leśna musi być dodatkiem do obecnych planów urządzenia lasów, czyli do ich normalnej hodowli. Jego zdaniem na "skalę przemysłową" jest to raczej nierealne. "Oczywiście są doświadczenia, iż można wprowadzić kolejne piętro roślin w lasach, ale koszty w gospodarce leśnej będą tak wysokie, że okaże się to nieopłacalne. Szacujemy, że mogłoby być to opłacalne, gdyby cena jednej tony emisji CO2 była na poziomie 100 euro. Dzisiaj jest to 6 euro" - powiedział.
Karaczun zwrócił ponadto uwagę, że kłopotliwe jest też trwałe związanie wychwyconego węgla przez las, ponieważ takie drewno może być później spalone, co spowoduje "ucieczkę" emisji. Takiej ucieczki można uniknąć - jak wyjaśnił - przez użytkowanie drewna dłużej niż rosło ono w lesie, np. w budownictwie czy meblarstwie.
"Tak naprawdę po 2050 r. emisja powinna być ujemna, czyli że powinniśmy wiązać więcej węgla niż go wyemitujemy, by zapobiec negatywnym skutkom zmian klimatu. Być może trzeba będzie magazynować biomasę, np. w kopalniach jako trwałe wyłączenie (wychwyconego - PAP) węgla z obiegu" - dodał ekspert.
Polska promuje koncepcję leśnych gospodarstw węglowych, które miałby zmniejszać koncentrację CO2 w atmosferze. Ten pomysł był przestawiany m.in. podczas szczytu klimatycznego w Marrakeszu. Jak tłumaczy MŚ i leśnicy, chodzi o to, by przy odpowiedniej gospodarce leśnej, czyli przez sadzenie konkretnych gatunków drzew, bądź dosadzanie nowych drzew w istniejących lasach, wychwycić większą ilość dwutlenku węgla. Węgiel wychwytywany jest przez rośliny w naturalnym procesie fotosyntezy. Im dłużej rośnie las, tym więcej węgla jest w nim składowane. Ponadto, by zapobiec "ucieczce" emisji, czyli zmagazynowanego węgla, powinno się unikać tzw. całkowitych zrębów.
Program leśnych gospodarstw węglowych miałby ruszyć od przyszłego roku, a ewentualny handel pochłoniętymi emisjami - w 2020 r.