Najwięcej w sklepach online Polacy wydają obecnie na obuwie. To 227 zł w skali miesiąca. O niemal 27 proc. więcej niż przed rokiem – wynika z najnowszego raportu Gemius „E-commerce w Polsce 2025”.
Obuwie zastąpiło żywność
Ten wzrost spowodował, że kategoria ta awansowała na lidera wydatków w internecie, detronizując artykuły spożywcze, które spadły wręcz na trzecią pozycję zestawienia. Polacy na jedzenie w sieci przeznaczają obecnie 217 zł miesięcznie, czyli o 1 proc. mniej niż przed rokiem. Na drugim miejscu plasuje się, podobnie jak przed rokiem odzież. Co miesiąc Polscy przeznaczają na ubrania w sklepach online 225 zł. To o 6,6 proc. więcej niż przed rokiem.
Zdaniem ekspertów zmiana w gronie liderów to efekt kilku czynników. Po pierwsze spadku inflacji, która w połączeniu ze wzrostem średniego wynagrodzenia, daje większą siłę nabywczą konsumentów. To sprawia, że Polacy mogą sobie pozwolić na większe wydatki w innych obszarach niż żywność. Szczególnie, że sklepy internetowe coraz mocniej konkurują z tradycyjnymi ceną o klientów.
Jak mówiła Iwona Nalbach, head of business development w sales intelligence, Digitree Group, przy okazji komentowania czerwcowych wyników dotyczących handlu w Polsce, do tego dochodzi łagodniejsza polityka monetarna, sygnalizowana przez RPP i stopniowe obniżki stóp procentowych, co wpływa pozytywnie na nastroje zakupowe i dostępność finansowania dla konsumentów oraz przedsiębiorców. Nie bez znaczenia ma też większa otwartość Polaków do robienia zakupów za pośrednictwem zagranicznych platform.
Mniejsze zakupy dla dzieci
Artykuły spożywcze nie są jedyną kategorią w sieci, na którą Polacy przeznaczają mniej pieniędzy. Wśród spadkowych znalazły się też zabawki i artykuły dla dzieci, na które miesięczne wydatki spadły o ponad 20 proc., książki - o 18,6 proc., bilety do kina, teatru – o 4 proc. Najbardziej jednak ucierpiały sklepy meblowe. W tej kategorii wydatki zmalały aż o niemal 35 proc. do 414 zł w skali sześciu miesięcy.
Wydatki rosną, mimo, że kupujących w sieci nie przybywa. Zakupy online deklaruje nadal 78 proc. internautów. Tyle samo co przed rokiem. To poważne wyzwanie dla tego sektora, któremu mimo licznych zabiegów nie udaje się zachęcić do zmiany nawyków nieprzekonanych. Odsetek nie kupujących w sieci utrzymuje się bowiem nadal na poziomie 22 proc. – wynika z danych Gemius.
Niezmiennie najczęściej wymienianym powodem niekupowania online jest potrzeba fizycznego kontaktu z produktem. Osoby po pięćdziesiątce częściej jako powód podają przyzwyczajenie do zakupów w sklepie tradycyjnym. Najmłodsi – zbyt wysokie koszty dostawy. Osoby niekupujące online, zapytane o elementy, które potencjalnie mogłyby je zachęcić do takiej aktywności w przyszłości, wskazywały najczęściej na kwestie finansowe: niższe ceny produktów, niższe koszty dostawy oraz kody rabatowe. Zainteresowanie niekupujących poszczególnymi kategoriami produktów nie różni się znacząco od tego, co jest najczęściej kupowane w internecie. W pierwszej kolejności byliby oni zainteresowani odzieżą, obuwiem, kosmetykami i perfumami, sprzętem RTV/AGD, książkami i płytami.
Czarne chmury na horyzoncie e-commerce
Na razie w handlu e-commerce jest dobrze, ale jak zauważył Tomasz Ludward, New Business Developer w Ambiscale przy okazji oceny wyników handle internetowego za I połowę roku, nad branżą zbierają się ciemne chmury. Po pierwsze, planowane rozszerzenie podatku od sprzedaży detalicznej na sektor e-commerce może okazać się ciosem w najmniejszych graczy. Jak zaznaczył, jeśli nowelizacja zostanie przyjęta w obecnej formie, grozi nam wyhamowanie wzrostu sektora, który – jak pokazują prognozy PwC – miał szansę osiągnąć wartość 192 mld zł do 2028 roku.
- W praktyce może to oznaczać zahamowanie inwestycji, redukcje zatrudnienia i wycofanie się wielu mikroprzedsiębiorców z rynku – dodał.