Rozmowy o offsecie w Ministerstwie Rozwoju zakończono. Konkurencja Airbusa może zacierać ręce.
– Polska uznaje za zakończone negocjacje umowy offsetowej z Airbus Helicopters związanej z kontraktem na zakup śmigłowców wielozadaniowych Caracal dla polskiej armii – poinformowało Ministerstwo Rozwoju, które prowadziło rozmowy z francuskim koncernem Airbus. Wczoraj sprawę precyzował wiceminister obrony Bartosz Kownacki. – Chcieliśmy, żeby offset był zrealizowany rzetelnie, z korzyścią dla polskiej gospodarki. Wielokrotnie powtarzałem: jeżeli sam przetarg jest średnio opłacalny dla Polski – bo to trzeba było podkreślać – to chcemy to sobie rekompensować offsetem tak, żeby móc powiedzieć, kiedy będziemy podpisywali umowę: „To był dobry interes dla państwa polskiego”. No, niestety takim się nie okazał – mówił polityk w rozmowie z RMF FM.
O tym, że te rozmowy zakończą się niepowodzeniem, mówiło się od dawna, ale polska strona wolała, by to Francuzi wstali od stołu. Ciekawe wydają się kulisy zakończenia tych rozmów i to, że nastąpiło to właśnie wczoraj, bo jeszcze dwa dni wcześniej Ministerstwo Rozwoju potwierdzało, że je prowadzi. Jak mówi nam osoba bliska MON, na zerwanie negocjacji złożyły się dwie rzeczy. W sobotę w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł sugerujący niejasne powiązania między ministrem Antonim Macierewiczem a amerykańskim koncernem UTC, byłym właścicielem PZL Mielec. Kierownictwo resortu zaczęło podejrzewać Francuzów o nieczystą grę. Z kolei już po weekendzie do MR trafił list z kolejną aktualizacją propozycji Airbusa, która jednak, mimo że lepsza niż poprzednio, była poniżej polskich oczekiwań. Tak więc minister Macierewicz i jego najbliżsi współpracownicy zareagowali impulsywnie. Za tym, że te wydarzenia mogły przebiegać w ten sposób, przemawia m.in. to, że komunikat na ten temat ukazał się na stronie Ministerstwa Rozwoju dopiero po godz. 19 i nawet nie zorganizowano specjalnej konferencji prasowej. Zaskoczeni byli również wszyscy trzej producenci śmigłowców, którzy oficjalnie nie komentują sprawy.
Wiadomo jednak, że teraz konkurenci Airbusa: należące do włoskiego koncernu Leonardo PZL Świdnik i do amerykańskiego Lockheed Martin PZL Mielec mogą z większym optymizmem patrzeć w przyszłość. Wiele wskazuje, że to Amerykanie na tym zamieszaniu skorzystają najbardziej. Jeden z możliwych scenariuszy przewiduje, że kupione zostaną dozbrojone właśnie blackhawki z Mielca oraz śmigłowce Głuszec ze Świdnika. Zamówienie tych drugich jest stosunkowo łatwe proceduralnie, ponieważ cztery takie śmigłowce Wojsko Polskie już kupiło. Zapewne brany pod uwagę będzie też wariant zamówienia w trybie ze względu na występowanie podstawowego interesu państwa, być może już z innymi wymaganiami niż dotychczas – wtedy da się to prościej uzasadnić. Resort obrony jest w tym momencie jednak pod ścianą, ponieważ może mieć trudności z realizacją budżetu, a podpisanie tej umowy przed 1 stycznia 2017 r. pozwoliłoby przelać zaliczki jeszcze z budżetu tegorocznego.
Palącym problemem pozostaje to, że do patrolowania polskiego Wybrzeża Polska ma wciąż tylko jeden śmigłowiec. Ze względu na potrzeby w pierwszej kolejności powinny być kupowane właśnie takie maszyny.