W pierwszym półroczu 2016 r. kupiliśmy 23,7 mln biletów. Właściciele kin liczą, że znów padnie u nas frekwencyjny rekord.
Polecany produkt: Jak zarobić w wakacje>>>
/>
W pierwszym półroczu frekwencja w kinach skoczyła prawie o 10 proc. w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku. A to dopiero początek, bo kinowy biznes rozkręca się pod koniec roku. Prezes Multikina Piotr Zygo w niedawnej rozmowie z DGP prognozował, że w ciągu czterech, pięciu lat przekroczymy w Polsce pułap 50 mln sprzedanych biletów rocznie. W zeszłym roku do jego osiągnięcia zabrakło 5,3 mln sztuk. Kinowa hossa trwa w Polsce od dwóch lat. I nie widać, by ten złoty okres miał się skończyć.
– W drugiej połowie roku planujemy dużo dobrych polskich premier. Sami wprowadzamy cztery tytuły: „Szkołę uwodzenia Czesława M.” z wieloma gwiazdami w obsadzie, thriller „Sługi boże”, przejmujący „Plac zabaw” oraz bardzo ciekawą pozycję opartą na faktach, film „Jestem mordercą” na bazie historii „Wampira z Sosnowca” – wylicza Grzegorz Kossakowski, członek zarządu Agory, do której należy sieć kin Helios. Na ekrany kin wejdą też atrakcyjne filmy z zagranicy. – „Legion samobójców”, komedia „Bridget Jones’s Baby” z Renée Zellweger w roli głównej, „Ostatnia rodzina” o Beksińskich, „Wołyń” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, „Inferno” z Tomem Hanksem w roli głównej oraz „Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie” – wylicza Maria Bielecka z Havas Media Group.
Branża liczy, że dzięki wymienionym tytułom w tym roku padnie kolejny rekord. – To kapryśny rynek i wszystko rozstrzygnie się w ostatnich trzech miesiącach roku, ale wierzymy, że znów doczekamy się rekordu. Zastanawiamy się tylko nad jego skalą – przyznaje Kossakowski. W pierwszej połowie 2016 r. frekwencję w kinach podniosły polskie filmy, bo nic tak dobrze nie przyciąga naszych widzów przed ekrany jak rodzime produkcje. Według danych Boxoffice.pl w pierwszym półroczu aż cztery tytuły przyciągnęły ponad milion widzów, z czego trzy były polskie: „Planeta singli”, „Pitbull. Nowe porządki” oraz „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”. W tym samym okresie 2015 r. taka sztuka udała się jedynie dwóm, w dodatku zagranicznym produkcjom: „Pięćdziesięciu twarzom Greya” oraz „Pingwinom z Madagaskaru”.
Wzrosty w pierwszym półroczu udało się osiągnąć mimo rekordowej oglądalności Euro 2016. Właściciele Cineworld Group, do której należy Cinema City, w czasie prezentacji wyników za półrocze nie kryli, że francuska impreza negatywnie wpłynęła na kinową frekwencję na świecie, bo zmodyfikowała kalendarz premier. Poza tym, biorąc pod uwagę wysoką oglądalność relacji telewizyjnych, zatrzymała potencjalnych widzów w domach. Polska była jednak wyjątkiem. Cineworld przyznaje, że podczas gdy na ich kluczowych rynkach – w Wielkiej Brytanii i Irlandii – sprzedaż biletów w pierwszym półroczu spadła o 4 proc., to w krajach Europy Środkowej, w tym w Polsce, odnotowano dwucyfrowe wzrosty.
W efekcie Cineworld miał o 8,4 proc. większe przychody niż w podobnym okresie przed rokiem. Zysk brutto grupy spadł jednak aż o 34,6 proc., co przedstawiciele sieci tłumaczyli zawirowaniami kursów walut. Także Vue Entertainment, czyli właściciel Multikina, wskazuje na Polskę (oraz Włochy) jako kraj, gdzie notuje się duże wzrosty. Kinowy gigant podał, że przychody ze sprzedaży biletów w naszym kraju skoczyły rok do roku o niemal 11 mln funtów – do 85,2 mln. – Trochę się obawialiśmy mistrzostw w piłce nożnej, ale nie wpłynęły one na kinową frekwencję. Nie przewidujemy też negatywnego wpływu trwających igrzysk olimpijskich. Poza tym wakacje to zazwyczaj martwy sezon, gdy nie ma mocnych premier – tłumaczy Kossakowski.
Z kolei Agora pochwaliła się w piątek świetnymi wynikami Heliosa. Sieć sprzedała w pół roku blisko 5 mln biletów, czyli o 12,3 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2015 r. O ponad 15 proc. wzrosły w tym czasie przychody ze sprzedaży biletów, sięgając 89,2 mln zł. Wyższe o 16,5 proc. były także przychody ze sprzedaży w barach. Popcorn, cola i inne przekąski przyniosły firmie aż 32,4 mln zł, co stanowiło niemal jedną piątą wszystkich przychodów Heliosa. Polska sieć nie jest w tym odosobniona. Z raportu Cineworld wynika, że sprzedaż w barach stanowi już niemal 1/4 przychodów grupy i dynamicznie rośnie, zwłaszcza w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. – Z naszych analiz wynika, że średni przychód na klienta w tym segmencie w ostatnich miesiącach jest wyższy – przyznaje Kossakowski. Ilość sprzedanej coli i popcornu zależy przy tym od usytuowania barów względem kas, co jest jednym z ważniejszych czynników branych pod uwagę przy budowaniu nowych sal.
Kina robią biznes nie tylko na popcornie, ale też na reklamie. – Kino to medium emocji, zaangażowania i rozrywki. Człowiek chodzi do kina, aby odpocząć, zrelaksować się i oderwać od codzienności. Tym samym to właśnie w kinie reklamodawca ma szansę dotrzeć do konsumenta w najlepszym momencie. To czas, kiedy konsument jest nastawiony na relaks i czeka na nagrodę, czyli na odpoczynek – mówi Maria Bielecka i dodaje, że w świecie wszechobecnego szumu reklamowego i tendencji do unikania reklam kino jest pożądanym medium. – Przekaz reklamowy jest tu o wiele szybciej i trwalej zapamiętywany, a nastawienie widzów do reklam jest pozytywne. Są one oglądane z takim samym zaangażowaniem jak zwiastuny filmów – podsumowuje nasza rozmówczyni.