W Ministerstwie Klimatu i Środowiska (MKiŚ) i Lasach Państwowych (LP) trwają prace nad wyznaczeniem lasów cennych społecznie i przyrodniczo, na których ma być ograniczone pozyskanie drewna.
– Obawiamy się, że działania zmierzające do objęcia ochroną obiecanych w deklaracjach przedwyborczych 20 proc. lasów spowoduje spadek podaży drewna, a przez to – wzrost ceny drewna na rynku i utratę konkurencyjności naszych produktów – mówi DGP Jędrzej Kasprzak ze Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych w Polsce (SPPD).
Brak wycinek miał zostać zrekompensowany ograniczeniem eksportu drewna oraz zakazem spalania drewna w energetyce zawodowej. Zmianę widać jednak na razie tylko w możliwości importu drewna poużytkowego. O chęci usprawnienia jego wykorzystania mówiła ministra Paulina Hennig-Kloska podczas komisji sejmowej 1 października. – Musimy mieć pełną kontrolę, żeby nie sprowadzać do Polski śmieci. Będziemy nadal mieć to pod ścisłą ochroną, ale chcielibyśmy, żeby drewno poużytkowe było bardziej dostępne – mówiła potem DGP.
Przez ostatnie lata import drewna poużytkowego był bowiem w praktyce niemożliwy. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ) nie wydawał pozwoleń, by wwieźć odpady drzewne do Polski, co jak się wydaje, było efektem afer dotyczących importu nielegalnych odpadów i pożarów składowisk. W latach 2020–2023 GIOŚ nie wydał ani jednej zgody na import drewna poużytkowego. W 2024 r. to się zmieniło – GIOŚ wydał już pięć zezwoleń, z czego jeden wniosek o wydanie zezwolenia wpłynął w 2024 r., pozostałe dotyczyły wniosków, które wpłynęły do GIOŚ w latach ubiegłych.
– Odblokowanie importu drewna poużytkowego jest dla nas dużą zmianą. To wartościowy surowiec, na zachodzie Europy nawet 100 proc. płyt wiórowych powstaje w oparciu o recykling – mówi Jędrzej Kasprzak. – Polska jest największym w Europie eksporterem mebli, więc import drewna poużytkowego oznacza często powrót surowca do kraju i zamknięcie cyklu – mówi.
Mniej drewna za granicę?
W zwiększeniu dostępności drewna na polskim rynku miało pomóc także ograniczenie jego eksportu. „Zobaczycie, że jest możliwe, że już nie będzie tak, że polski przedsiębiorca kupuje drewno w Niemczech, w Austrii, w Szwecji, bo polskie drewno wyjeżdża z bliżej nieznanych powodów hurtowo do Chin” – zapowiadał Donald Tusk w swoim exposé.
Eksport do Chin rzeczywiście wielokrotnie wzrósł na przestrzeni ostatnich lat, jednak to do Niemiec trafiło ponad dwukrotnie więcej drewna w 2023 r. Sprzedaż zagraniczna jest realizowana przede wszystkim przez prywatne przedsiębiorstwa (w 2022 r. tylko 3,6 proc. bezpośredniej sprzedaży LP trafiło do klientów zagranicznych).
Na początku października LP oraz MKiŚ ogłosiły nowe zasady sprzedaży drewna. Mają obowiązywać od 2025 r. Nowy system ma premiować przedsiębiorstwa przerabiające drewno w kraju i blisko miejsca sprzedaży. Znaczenie kryteriów pozacenowych, na podstawie których są oceniane oferty, wzrosło z 20 do 25 proc. Będą się na nie składać: geografia zakupu (10 proc.), udział przerabianego drewna (7,5 proc.) oraz głębokość przerobu (7,5 proc.).
– Nie spodziewam się, żeby kryterium geograficzne powstrzymało eksport drewna do Chin. Nie obowiązuje ono tylko podmiotów przetwarzających drewno w Polsce, ale także firmy działające przy granicy, które także mogą otrzymać punkty za geografię. W dodatku parametry kryterium geograficznego zależą też od wielkości firmy. Im więcej drewna kupuje firma, tym większy obszar jest uważany za położony „blisko” – mówi DGP Piotr Poziomski, prezydent Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego (PIGPD).
LP zapowiadają kolejne zmiany. – Nie możemy zakazać przedsiębiorcom eksportu drewna. Lasy Państwowe przygotowały za to projekt nowelizacji rozporządzenia o grupach towarów i usług, co ułatwiłoby LP kontrolę firm, które wbrew swoim deklaracjom eksportują drewno – mówi DGP Witold Koss, dyrektor generalny LP. – Zaproponowaliśmy także uznanie drewna za surowiec strategiczny. To wymaga jednak konsultacji z innymi krajami wspólnoty – dodaje.
Spalać czy nie spalać?
Branża nadal czeka też na ostateczny kształt rozporządzenia o drewnie energetycznym, którego pierwsza wersja została opublikowana w lipcu. Ale choć szefowa MKiŚ mówi w tym kontekście o zakazie spalania drewna energetyce zawodowej, to nie wprowadza ono żadnego zakazu, a jedynie definiuje drewno energetyczne, którego spalanie może zostać uznane za odnawialne źródło energii. O sporach między producentami płyt drewnopochodnych a ciepłownictwem, przede wszystkim o trociny i zrębki, które zostały wykluczone z najnowszej wersji rozporządzenia, DGP pisał 7 października.
23 października SPPD oświadczyło jednak: „Aby nie blokować wdrożenia rozporządzenia i rzeczywistego ograniczenia spalania pełnowartościowego drewna okrągłego, na obecnym etapie, proponujemy uznanie pozostałości przerobu tartacznego jako drewno energetyczne”.
– Prace nad rozporządzeniem o drewnie energetycznym mocno ostatnio spowolniły. Zaproponowany przez MKiŚ wariant zapisu jest korzystny dla naszej branży, jednak okazało się, że niekoniecznie jest on możliwy do zaakceptowania przez pozostałe branże – tłumaczy Jędrzej Kasprzak. Tartaki obawiają się narzucenia im warunków cenowych przez producentów płyt drewnopochodnych, celulozownie – że nie będą miały surowca do kotłowni biomasowych, w które zainwestowały, a ciepłownie – że zabraknie im biomasy, traktowanej jako OZE. – W związku z tym zaproponowaliśmy kompromis, żeby przyjąć rozporządzenie przynajmniej w ograniczonej formie. Priorytetem jest ochrona drewna okrągłego, drewna poużytkowego oraz ukrócenie procederu celowego rozdrabniania drewna pełnowartościowego, które następnie trafia do ciepłowni – mówi.
Obrońcy przyrody też zniecierpliwieni
Na tempo zmian narzekają także przedstawiciele organizacji przyrodniczych. – Rządowi i kierownictwu Lasów Państwowych brakuje sprawczości. Oficjalny przekaz i obietnice przedwyborcze różnią się od rzeczywistych działań – mówi Radosław Ślusarczyk, prezes Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. – 20 proc. lasów miało być wyłączonych z gospodarki leśnej, a podziały w koalicji rządzącej wystąpiły już na poziomie objęcia 1,3 proc. lasów tzw. moratorium. Zapowiadano zakaz spalania drewna w energetyce, a ostatecznie chodzi tylko o ograniczenie dofinansowania do spalania części drewna – mówi.– Nadal nie mamy też możliwości skontrolowania legalności planów urządzenia lasu w polskich sądach. Na poziomie kierownictwa Lasów Państwowych mamy tylko działania PR-owskie – dodaje. ©℗