Europejski nadzór opublikuje wyniki najnowszych stress testów. Tym razem bez wskazania, kto zdał, a kto oblał
Stress testy to badania, które mają odpowiedzieć na pytanie, w jakim stanie byłyby bilanse instytucji finansowych, gdyby w Unii Europejskiej doszło do scenariusza szokowego – wyraźnego pogorszenia koniunktury gospodarczej. Mogą pokazać, które banki są najsłabsze.
Problemy dotyczą wielu rynkowych graczy. Świadczą o tym notowania akcji. Indeks Eurostoxx Banks spadł od początku roku o niemal 30 proc. Już od dawna rynkowa wartość znaczącej części dużych europejskich banków jest mniejsza niż podawana w sprawozdaniach wartość aktywów.
Stress testy objęły 51 banków, które odpowiadają za 70 proc. aktywów bankowych w strefie euro. Ich wyniki opublikuje Europejski Urząd ds. Nadzoru Bankowego (EBA). W odróżnieniu od poprzedniej edycji badania z 2014 r. nie będzie jednak informacji, kto zdał, a kto nie. Dodatkowo Europejski Bank Centralny, który nadzoruje największych pożyczkodawców z unii walutowej, sprawdza sytuację 56 innych instytucji. W ich przypadku wyniki w ogóle nie zostaną podane do publicznej wiadomości.
EBC informuje, że w scenariuszu szokowym założono jednoczesne wystąpienie zjawisk, które Europejska Rada Ryzyka Systemowego uznała za największe zagrożenie dla banków w UE. Chodzi o gwałtowny wzrost rentowności obligacji na świecie, który powodowałby straty (wyższa rentowność to obniżka wycen papierów). Do tego dochodzi założenie słabej dochodowości banków w warunkach niskiego wzrostu gospodarczego. Słaby wzrost oznacza przy tym m.in. kłopoty z obsługą zadłużenia zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Ostatni istotny czynnik ryzyka to kłopoty sektora shadow banking (funkcjonujących bez licencji instytucji prowadzących działalność zbliżoną do bankowej) i ich możliwe konsekwencje.
Jeszcze przed wynikami stress testów sytuacja niektórych instytucji budzi szczególny niepokój. Wśród tych, które przyciągają największą uwagę, są włoskie UniCredit oraz Monte di Paschi – najstarszy obecnie bank na świecie, istniejący od XV w. We wtorek pojawiły się nieoficjalne informacje o ratunkowej emisji o wartości 5 mld euro. Akcje miałyby być objęte przez prywatne instytucje. Pozwoliłoby to uniknąć zaangażowania państwa – zgodnie z obowiązującymi od niedawna regulacjami unijnymi i przewidywanej przez te przepisy konwersji na udziały zobowiązań w posiadaniu drobnych klientów.

Zainteresowanie budzi również Deutsche Bank, jeden z największych graczy na rynku bankowym na naszym kontynencie. Wczoraj DB opublikował wyniki za II kw. Okazało się, że zysk netto wyniósł 20 mln euro, był o 98 proc. mniejszy niż rok wcześniej. Przychody spadły o 20 proc., do 7,4 mld euro. – Rezultaty świadczą o tym, że przechodzimy znaczącą restrukturyzację. Jesteśmy zadowoleni z postępów, jakie robimy – stwierdził cytowany w komunikacie banku jego prezes John Cryan. Zaraz dodał jednak: – Jeśli będą utrzymywać się obecne trudne warunki, to będziemy musieli być jeszcze bardziej ambitni, jeśli chodzi o tempo i intensywność restrukturyzacji.