Planując, rząd musi myśleć bardziej perspektywicznie – wynika z założeń reformy proponowanej przez resort finansów. Czy będzie w stanie?
Minister finansów proponuje poważne zmiany w sposobie przygotowywania budżetu państwa. Jego resort przygotował dokument „Założenia reformy systemu budżetowego”. Dziś ma się nim zająć rząd.
Według propozycji rząd ma się nastawić na wieloletnie planowanie budżetowe. Rada Ministrów razem ze zreformowanym Wieloletnim Planem Finansów Państwa będzie przyjmować wieloletnie założenia budżetowe. Mają w nich być zawarte limity na poszczególne sfery działalności państwa i propozycje nowych wydatków. Na ich podstawie mają być tworzone roczne budżety, które będą miały charakter zadaniowy. Praca nad ustawą budżetową na kolejny rok ma się zaczynać wcześniej niż dziś: zaraz po przyjęciu przez rząd projektu budżetu na kolejny rok ma się zacząć tworzenie następnego (gdyby ustawa już obowiązywała, po tym jak we wrześniu gotowy będzie projekt na 2017 r., urzędnicy zabraliby się do pracy nad budżetem na 2018 r.). Resort finansów ma dokonać przeglądu możliwych dochodów i poziomu wydatków, a inni ministrowie już wtedy mają zgłaszać wydatki, i to zarówno kontynuowane, jak i nowe. MF ma pilnować spójności tej strategii ze stabilnością finansów publicznych, a ministrowie bardziej kreatywnie myśleć o budżecie. Premier i rząd mają wyznaczać kierunki i decydować o podziale puli pieniędzy w danym roku wynikającej z limitu kwoty reguły wydatkowej. O zamiarach MF jako pierwszy napisał „Puls Biznesu”.
Propozycja resortu Pawła Szałamachy ma silne i słabe strony.
Mocne strony:
Patrzenie perspektywiczne. Projekt to próba wypracowania spojrzenia na politykę budżetową w horyzoncie kilku lat, a nie 12 miesięcy jak dziś. Już teraz przyjmowane są dokumenty takie jak Wieloletni Plan Finansów Państwa razem z Aktualizacją Programu Konwergencji, ale zainteresowany nimi jest głównie minister finansów. To on musi raportować Brukseli, w jakim stanie będą polskie finanse publiczne za dwa czy trzy lata. Nowa propozycja ma sprawić, że przyjmowane będą wieloletnie założenia, które będą decydowały o kolejnych budżetach.
Większy wpływ ministrów i premiera na budżet. Minister finansów ma w zasadzie tylko wskazywać, ile można wydać i ile można zebrać w kolejnych latach oraz dbać o stabilność procesu zwłaszcza w kontekście finansów publicznych. Ponieważ budżet ma być zmieniony na zadaniowy, to rozliczana będzie realizacja konkretnych programów, zamiast jak dziś ograniczać się do zwiększania budżetów resortowych np. o wskaźnik inflacji. To oznacza, że ministrowie będą musieli bardziej elastycznie zarządzać pieniędzmi, szukając także oszczędności.
ikona lupy />
Budżet na 2016 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Bardziej efektywne mechanizmy wydawania pieniędzy. Resort finansów proponuje wprowadzenie przeglądu wydatków budżetowych i oceny efektywności wydatków. Słabością obecnego systemu jest to, że efektywność ocenia się głównie przez to, czy dany urząd pieniądze wydał, czy nie. Zmiany zaproponowane przez MF to doprowadzenie do finiszu prób okiełznania finansów publicznych za pomocą reguł budżetowych najpierw Belki, a potem Rostowskiego czy wprowadzenie Wieloletniego Planu Finansów Państwa.
Słabe strony:
Mało miejsca na politykę gospodarczą. Wprowadzenie pozycji jak „Rodzina 500 plus” czy zapowiadana obniżka wieku emerytalnego powoduje, że budżet w 2017 r. i w kolejnym będzie bardzo sztywny. To z jednej strony może sprzyjać fragmentom reformy dającym wolną rękę ministrom. Będą musieli przejrzeć wydatki i efektywniej wydawać pieniądze. Z drugiej zostawia niewielkie pole dla strategicznych działań rządu, programujących wydatki na kilka lat naprzód.
Mały Pałac czy Nowogrodzka. Model proponowany przez resort finansów jest dopasowany do układu, w którym szef partii jest premierem lub jest w rządzie. Ale najważniejsze decyzje zależą od lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego – prezesa partii i posła, ale bez funkcji w rządzie. Możliwe, że niezadowoleni z budżetowych decyzji ministrowie będą traktowali go jak instancję odwoławczą, osłabiając pozycję premier Szydło.
Kilka reform naraz. Propozycja Szałamachy to na razie założenia, ale reforma budżetu może się zbiec z innymi: tworzeniem Krajowej Administracji Skarbowej, wprowadzeniem jednolitej daniny, możliwym powierzeniem ZUS roli poborcy czy zmianami w systemie emerytalnym. W efekcie po zmianach w finansach publicznych zamiast prościej i przejrzyściej będzie trudniej układać budżety.
OPINIE
ikona lupy />
prof. Witold Orłowski ekonomista, członek Prezydenckiej Rady Rozwoju / Dziennik Gazeta Prawna
Wszystko zależy od tego, jak reforma będzie wyglądała w praktyce. Jeśli będzie oznaczała faktyczne przejście na planowanie wieloletnie, to jest to na pewno lepsze niż roczna perspektywa finansowa. Problem polega na tym, czy wieloletnie plany będą traktowane serio. Bo jeśli nie, to łatwo jest dokonać nadużyć pod pretekstem, że np. w tym roku zwiększymy wydatki, a za rok poczynimy oszczędności. Za rok może się okazać, że ministrowie dostali swobodę w pierwszym roku, a w kolejnym budżet będzie układany od nowa. W przeszłości odwoływanie się do perspektywy kilku lat było czasem argumentem dla luzowania kontroli wydatków. Średniookresowe plany budżetowe mogą być bardzo dobrym pomysłem, jeśli nie będą pretekstem do rozmiękczania budżetu.
ikona lupy />
Janusz Jankowiak  główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu / Dziennik Gazeta Prawna
Nie przypominam sobie żadnego ministra finansów, który twierdziłby, że ten obecny proces jest dobry. Zawsze były z nim dwa problemy. Pierwszy to krótkowzroczność, bo budżet jest jednoroczny. Ten kłopot został w jakiejś mierze usunięty przez konieczność przygotowania Wieloletniego Planu Finansów Państwa razem z Aktualizacją Programu Konwergencji. To jakiś rodzaj wyjścia z pułapki jednoroczności. Drugi problem polega na tym, jak technicznie przygotować budżet. Czy resort finansów ma wysyłać do ministerstw limity wydatków, według których planują one swoje budżety, czy odwrotnie – to resorty proponują własne limity i powstaje góra wydatków, którą trzeba ściąć. Obecnie działa ta pierwsza metoda, co w jakiejś mierze rozwiązuje kłopot.
Na pewno mamy jeszcze pytanie o budżet zadaniowy, który jest słabo skorelowany z tym tradycyjnym. Ale to, co proponuje minister finansów, nie jest wielkim odkryciem. Nie wiem, czy to główny problem dla MF dziś. Moim zdaniem jest nim to, co zrobić, by w najbliższych latach sektor finansów publicznych nie rozpadł się pod wpływem napięć budżetowych wywołanych przez planowe zwiększenie wydatków, m.in. przez program „Rodzina 500 plus” czy podwyższenie wieku emerytalnego.