Wicedyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej Ministerstwa Rozwoju, Adam Orzechowski, stwierdził wczoraj, że polski rząd opowiada się za tymczasowym wdrożeniem „Kompleksowej umowy gospodarczo-handlowej między Kanadą a UE” (CETA), czyli przed jej ratyfikacją przez Polskę. Przyznał, że jest to ukłon w stronę wielkiego biznesu. Takie stanowisko wywołało protest organizacji zajmujących się tymi kwestiami.

Stanowisko Ministerstwa Rozwoju zostało wyrażone w trakcie debaty „Umowy TTIP, CETA – czy polska żywność i rolnictwo są zagrożone?”, zorganizowanej 29 czerwca 2016 przez Zielony Instytut, Instytut Spraw Obywatelskich i Instytut Globalnej Odpowiedzialności.

– Wprowadzenie umowy w życie zanim Polki i Polacy oraz nasz parlament wypowiedzą się na jej temat to zamach na fundamenty demokracji. Ratyfikacja umowy wpływającej na życie obywateli nie może być formalnością. – powiedział Piotr Trzaskowski z Akcji Demokracji.

Decyzja o tymczasowym wdrożeniu umowy CETA na szczeblu unijnym może zapaść na spotkaniu Rady UE w ciągu najbliższych tygodni. Oznacza to, że fragmenty umowy wejdą w życie po akceptacji tekstu przez Radę UE i Parlament Europejski, zanim w tej sprawie wypowiedzą się parlamenty krajów członkowskich UE. Na razie nie wiadomo, które punkty umowy mają być wdrożone w tym trybie. Komisja Europejska zabiega, aby to była jak największa część porozumienia.

Rafał Górski z Instytutu Spraw Obywatelskich podkreślił, że umowy z Kanadą nie przetłumaczono na język polski i że brakuje konsultacji społecznych na jej temat.

Większość uczestników debaty uznała, że planowana umowa z Kanadą wpłynie negatywnie na polskie rolnictwo. Duży napływ taniej żywności zza oceanu, wytwarzanej według niższych standardów niż w Europie, może spowodować upadek wielu gospodarstw i małych firm w Polsce. Osłabi też ochronę konsumentów przed GMO oraz szkodliwymi środkami chemicznymi używanymi w sektorze rolno-spożywczym w Ameryce Północnej.