Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska nie zgodził się na absolutoria dla niemal wszystkich byłych członków zarządu i całej rady.
Po tym jak w ubiegłym roku Bank Ochrony Środowiska wykazał kilkanaście milionów złotych straty, a na początku tego roku wymieniono zarząd, który musiał zająć się opracowaniem programu naprawczego, można było się spodziewać, że zwyczajne walne zgromadzenie bynajmniej zwyczajne nie będzie.
W ubiegłym tygodniu akcjonariusze – większościowy pakiet akcji należy do państwowego Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – potwierdzili te oczekiwania. Na walnym absolutorium z pełnienia obowiązków w ubiegłym roku dostał tylko jeden z pracujących wówczas członków zarządu: Stanisław Kolasiński, który nadal jest pierwszym zastępcą prezesa. Skwitowania nie dostali za to dwaj byli prezesi: Mariusz Klimczak, który kierował bankiem od 2008 r. do wiosny 2015 r., a także jego następca Dariusz Daniluk (wcześniej prezes Banku Gospodarstwa Krajowego, wiceminister finansów i dyrektor departamentu w Narodowym Banku Polskim).
Brak skwitowania oznacza możliwość wystąpienia z pozwem sądowym przez spółkę przeciwko osobie, która w jej organach zarządczych zasiadała, i dochodzenia poniesionych strat. W bankowości reperkusje nieuzyskania absolutorium idą jednak dalej. Oznaczają, że dana osoba nie daje rękojmi stabilnego i ostrożnego zarządzania instytucją finansową. Nie powinna więc dostać zgody np. na pełnienie funkcji prezesa. Problem nie dotyczy tylko byłych członków zarządu, lecz także rady nadzorczej. W niej również zasiadali byli prezesi: Józef Kozioł (osiągnął już wiek emerytalny), który przez wiele lat kierował BOŚ, oraz Mariusz Karpiński, przez kilkanaście lat prezes GE Money Banku (pod koniec minionej dekady połączył się z Bankiem BPH), a później krótko Meritum Banku.
Sytuację menedżerów bez skwitowania komplikuje jeszcze jeden fakt: o ile spółka może wytoczyć im proces (nieoficjalnie wiadomo, że jak dotąd nic takiego nie miało miejsca), to oni sami nie mogą zaskarżyć uchwały walnego. Powód? Nie ma czego skarżyć, bo walne zgromadzenie nie podjęło żadnej uchwały. Pełnomocnik Mariusza Klimczaka i byłego wiceprezesa Adama Grzebielucha usiłował na walnym zgromadzeniu zgłosić uchwały o nieudzieleniu im skwitowania, które mógłby oprotestować, a później zakwestionować w sądzie. Ale bez powodzenia.
Nie był to pierwszy przypadek braku absolutorium w BOŚ. Dziesięć lat temu, wkrótce po sformowaniu pierwszego rządu Prawa i Sprawiedliwości, skwitowania nie dostali kierujący bankiem w 2005 r. prezes Sergiusz Najar i wiceprezes Jerzy Markiewicz. NFOŚiGW nie odpowiedział wczoraj na pytanie DGP, czym się kierował, nie popierając udzielenia absolutorium członkom zarządu i rady BOŚ. Na walnym zgromadzeniu pojawiła się informacja, że obecna rada wstrzymała się z pozytywną rekomendacją dla tych uchwał.
W ubiegłym tygodniu zarząd banku zamknął emisję akcji o wartości 400 mln zł. Musiał ją przeprowadzić, by bank spełniał wymogi kapitałowe nakładane przez nadzór. Cena emisyjna wynosiła 10 zł i była równa wartości nominalnej akcji. Wczoraj kurs wynosił 10,98 zł. Sfinalizowanie emisji (połowę akcji objął NFOŚiGW) to największe osiągnięcie nowego szefa banku Stanisława Kluzy. Nie ma jeszcze zgody KNF, więc tylko pełni obowiązki prezesa, a jutro mija pierwsze sto dni jego rządów w banku. W tym czasie zajmował się również opracowaniem programu naprawczego i związanej z nim nowej strategii, która zakłada odzyskanie rentowności. By tak się stało, bank rozpoczął obejmujący m.in. koszty osobowe program oszczędnościowy (w I kw. znów była strata, w kolejnych jest szansa na poprawę m.in. ze względu na to, że banki w programach sanacyjnych są zwolnione z podatku od instytucji finansowych). W maju udało się zaś spłacić wysoko oprocentowane obligacje o wartości 250 mln euro.
Na walnym zgromadzeniu podjęte zostały również uchwały w sprawie wyboru rady nadzorczej. Weszła do niej m.in. Janina Goss, bliska znajoma prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego (wcześniej powołano ją do rady PGE).