Spółka wprowadza plan naprawczy, który może uderzyć w załogę. Związkowcy domagają się rozliczenia poprzedniego zarządu.
Azoty w I kw. 2024 r. miały 11 mld zł zadłużenia. Od połowy maja cena akcji grupy spadła o 25 proc. W poprzednim roku grupa zanotowała 3,3 mld zł straty, biorąc na siebie prawie 2 mld zł dodatkowych kredytów i pożyczek. Aktywa obrotowe spadły o 2 mld zł, podczas gdy zobowiązania krótkoterminowe wzrosły o ponad 6 mld zł. Za I kw. 2024 r. spółka zanotowała też ujemne przepływy pieniężne na poziomie 319 mln zł. W rezultacie środki pieniężne spadły z 1 mld zł do 694 mln zł.
Szymon Wieczorek z Instytutu Jagiellońskiego ocenia, że przy tym trendzie pieniędzy wystarczy Azotom zaledwie na dwa kwartały. – Jeżeli spółka zdecyduje się na restrukturyzację, może to oznaczać zwolnienia w najbardziej finansowo obciążających częściach firmy. Ograniczone mogą też zostać premie, świadczenia i inne benefity. Może to też oznaczać ograniczanie tych inwestycji, które są bardziej ryzykowne, długoterminowe i są w mniejszym stopniu zrealizowane – mówi ekspert. Działające w spółce związki zawodowe obarczają odpowiedzialnością za fatalną kondycję finansową grupy poprzedni zarząd spółki. Zarzucają im „zaniechania, błędy i złe zarządzanie”. – Chodzi m.in. o przeszacowane inwestycje, jak Polimery w Policach. Efektem działań poprzedniego zarządu jest fatalna sytuacja finansowa spółki – mówi DGP Paweł Baran, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach.
Grupa Azoty przyznaje, że „sytuacja finansowa, która znajduje odzwierciedlenie w wynikach finansowych raportowanych w ostatnich kwartałach, wymaga pilnego wdrożenia planu naprawczego”. „W ramach działań zmierzających do podpisania długoterminowego porozumienia z instytucjami finansowymi zarząd Grupy Azoty podjął uchwałę o powołaniu zespołu ds. optymalizacji kosztowej w obszarze wynagrodzeń pracowników grupy kapitałowej Grupa Azoty oraz analizy zakładowych układów zbiorowych pracy. Równolegle zarząd koncentruje się na działaniach optymalizujących sprzedaż, poszukuje również maksymalnych możliwych synergii w poszczególnych obszarach. Celem tych działań jest zwiększenie i stabilizacja przychodów” – czytamy w oświadczeniu spółki.
Pod koniec czerwca grupa poinformowała związkowców, że znajduje się w bardzo trudnej sytuacji finansowej i realizuje plan naprawczy wymagający podjęcia działań, „które będą bezpośrednio dotykać pracowników”. W piśmie pracodawca poinformował, że postanawia rozpocząć negocjacje w sprawie zawieszenia części postanowień układu zbiorowego dotyczących niektórych świadczeń i składników wynagrodzeń pracowników. Na zmniejszanie wynagrodzeń nie zgadzają się jednak związki, tłumacząc, że nie poprawi to sytuacji finansowej firmy, a spowoduje utrudnienia w procesie produkcyjnym. W zamian domagają się redukcji liczby członków zarządu spółki z siedmiu do pięciu, a rady nadzorczej z dziewięciu do sześciu oraz dochodzenia odszkodowań od siedmiu wymienionych z nazwiska byłych członków zarządu.
Jak mówi Paweł Baran, rozmowy z kierownictwem grupy prowadzą związki w Policach, Puławach czy Tarnowie, ale sytuacja poszczególnych załóg jest zróżnicowana. – Nieprecyzyjne są doniesienia mediów, że obawy o utratę pracy są powszechne. W zakładach w Tarnowie takich zagrożeń dotyczących strony produkcyjnej nie widzę. Redukcja jest możliwa jedynie w administracji czy pojedynczych etatach, które były tworzone pod konkretne nazwisko na zamówienie polityczne – tłumaczy, dodając, że większe ryzyko zwolnień może dotyczyć Puław. Szymon Wieczorek dodaje, że w obliczu obecnej sytuacji sama restrukturyzacja nie pomoże spółce wyjść z kryzysu. – Rząd może rozważyć wsparcie spółki w zakresie inwestycji w Polimery Police oraz walczyć o ograniczenie importu nawozów z Rosji i Chin – ocenia ekspert. Z danych Eurostatu i analiz Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wynika, że w I kw. UE kupiła z Rosji 802 tys. t nawozów azotowych, czyli ok. 1/3 całego unijnego importu. Najwięcej, bo aż 232 tys. t, kupiła Polska.
Łukasz Prokopiuk z Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska wymienia trzy warunki rozwiązania problemów grupy. Po pierwsze, emisja akcji, które miałby przejąć Skarb Państwa, by stać się udziałowcem większościowym (obecnie państwo ma 33 proc. udziałów). Po drugie, banki musiałyby się zgodzić na rezygnację z części długu. Po trzecie, grupa sprzedałaby udziały w spółce Grupa Azoty Polyolefins w Policach. – Jej sprzedaż nie jest dla Azotów scenariuszem wymarzonym, ale może okazać się koniecznym, by przetrwać okres bardzo słabej koniunktury, o którym nie wiemy, jak długo jeszcze potrwa – ocenia Prokopiuk. Jeśli te warunki zostaną spełnione, minie co najmniej rok, by sytuacja grupy uległa poprawie, ale nawet w takim scenariuszu nie wszystko będzie zależne od działań zarządu. – Otoczenie makroekonomiczne musiałoby się poprawić do tego stopnia, by z dotychczasowych biznesów spółka była w stanie osiągnąć 1,5 mld zł EBITDA. Pamiętajmy też, że za około trzech czwartych długu Azotów odpowiedzialny jest projekt Polimerów w Policach; był on dla tej spółki za duży. Jej władze zbyt długo skupiały się na tej inwestycji, zamiast podnosić efektywność istniejących zakładów, zmniejszać ich emisyjność czy odchodzić od węgla – mówi nasz rozmówca. ©℗