Związek Leśników Polskich (ZLP) domaga się zdjęcia ograniczeń w wycinkach lasów, strona społeczna – szybszej ochrony większego obszaru. Do prokuratury trafiają kolejne wnioski dotyczące Lasów Państwowych.
W piątek w 16 polskich miastach odbyły się protesty, wzięło w nich udział ponad 4 tys. leśników – poinformował DGP Jarosław Szałata, przewodniczący ZLP. W wielu miejscowościach odbyły się też kontrmanifestacje organizacji przyrodniczych. Niektórzy apelowali, by wyłączyć z wycinki 20 proc. lasów – taka obietnica znalazła się w umowie koalicyjnej.
Zdaniem Jarosława Szałaty leśnicy chcieli zwrócić uwagę, że decyzje o lasach i przyrodzie podejmuje się bez dialogu z nimi. – Chcemy rozmawiać. Nikt z nami nie uzgadniał celu wyłączenia 20 proc. polskich lasów. To, że wpisano coś w porozumienie koalicji rządzącej, nas nie interesuje – mówi przewodniczący.
Leśnicy w petycji apelują m.in. o rezygnację z moratorium na użytkowanie lasów, które zostało wprowadzone 8 stycznia. Oznaczało wyłączenie lub ograniczenie cięć w niektórych cennych lasach, przede wszystkim tych, które były wcześniej przedmiotem sporów między Lasami Państwowymi a stroną społeczną. Chodzi np. o puszcze Augustowską czy Karpacką.
– Nasza koalicja szła do wyborów z hasłem ograniczenia wycinki na 20 proc. terenów najcenniejszych przyrodniczo. To, co do tej pory zrobiliśmy, obejmuje ok. 1,3 proc., wiele więc jeszcze przed nami – mówi DGP Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska. – Najbardziej krzyczą ci, w których sprawie są dzisiaj składane wnioski do prokuratury – kilkunastu baronów leśnych, którzy sprywatyzowali zyski Lasów Państwowych, wsadzając je do własnych kieszeni – dodaje.
Także Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu i środowiska, mówi nam o „kaście byłych baronów Lasów Państwowych”, którzy „podburzają i podjudzają wszystkich leśników do tego, żeby zatrzymać proces zmian”. Podkreśla jednak, że „baronów” jest kilkudziesięciu lub kilkuset, a leśników – 25 tys.
– Wniosków do prokuratury jest łącznie już ok. 30 – mówi nam wiceminister. W piątek Lasy Państwowe poinformowały, że dyrektor generalny instytucji złożył kolejne zawiadomienie. Chodziło o narażenie LP na szkodę 84 mln zł oraz wyrządzenie szkody o wartości 2,6 mln zł w związku z wprowadzeniem nowego wzoru munduru dla pracowników, które „nie miało żadnego uzasadnienia ekonomicznego oraz podstawy prawnej”. „Nowe kierownictwo Lasów Państwowych zapowiedziało zero tolerancji w procesie rozliczeń poprzednich władz, wobec których oskarżenia z każdym tygodniem przybierają na sile” – czytamy w komunikacie.
Leśnicy nie zgadzają się jednak na utożsamianie ich z tego typu działaniami. – Jesteśmy organizacją apolityczną. Nie interesują nas partie, tylko przyszłość polskich lasów i ludzi, którzy w nich pracują. Obecnie zarzuca się nam powiązania z poprzednią ekipą rządzącą i to, że nakradliśmy. Takie zarzuty są bezpodstawne i oburzające – mówi Jarosław Szałata. – Rozumiemy potrzebę zmian i chcemy w nich uczestniczyć. Nie można nas jednak traktować jak przestępców. Do prokuratury trafiają wnioski dotyczące niewielkiej grupy osób i jeśli popełniły one przestępstwo, to powinny zostać ukarane. Często jednak nieprawidłowości były zgłaszane przez innych leśników. Nie można więc całej branży traktować jak wrogów. Chcemy po prostu zwyczajnie pracować – uważa przewodniczący ZLP.
Na transparentach podczas protestu pojawiły się więc hasła: „Dzisiaj karzecie leśników za grzechy poprzedników”, „Przywrócić godność leśnika” czy „Żądamy dialogu”. Leśnicy domagali się też odwołania Pauliny Hennig-Kloski oraz Mikołaja Dorożały. Skandowano też, że „Zielony Ład musi odejść”.
Resort klimatu i środowiska przekonuje jednak, że dialog jest zagwarantowany, m.in. dzięki Ogólnopolskiej Naradzie o Lasach, która ma potrwać do końca 2024 r. Celem jest wyznaczenie lasów cennych społecznie i przyrodniczo. W spotkaniach uczestniczą m.in. przedstawiciele rządu, branży drzewnej, naukowcy oraz organizacje pozarządowe.
– Byłem na Ogólnopolskiej Naradzie o Lasach, jednak jest to fasada, za którą nie kryje się prawdziwa rozmowa – uważa Szałata. Dodaje, że przedstawiciele MKiŚ nie pojawili się na marcowym zjeździe krajowym ZLP mimo zaproszenia.
Mikołaj Dorożała podkreśla jednak, że parę tygodni temu spotkał się z kilkudziesięcioosobową grupą związkowców. – Odpowiadałem na wszystkie możliwe pytania i wątpliwości. Rozeszliśmy się chyba w poczuciu, że więcej pytań nie ma – tłumaczy. W piątek z protestującymi w Warszawie się nie spotkał, ponieważ odwiedzał nadleśnictwa w innej części Polski.
Także Lasy Państwowe deklarują chęć rozmowy o zmianach. Dzisiaj, 15 lipca, rozpoczynają konsultacje ich propozycji aktualizacji moratorium. „Na stronach regionalnych dyrekcji Lasów Państwowych i właściwych nadleśnictw pojawią się materiały, na temat których leśnicy chcą zebrać opinie” – przekazuje nam rzeczniczka.
– Zakładamy, że cel wyłączenia 20 proc. lasów z cięć też jest możliwy do realizacji w dłuższej perspektywie czasu, ale tylko pod warunkiem, że sposób jego realizacji zostanie dokładnie przedyskutowany z leśnikami. Dziś jesteśmy niewystarczająco reprezentowani w rozmowach, np. w porównaniu z organizacjami ekologicznymi – uważa Szałata.
Dorożała zapewnia nas, że proces dojścia do 20 proc. nie odbędzie się w ciągu miesięcy. – To jest perspektywa kadencji – mówi. Dodaje, że 20 proc. lasów wyłączonych z wycinki nie oznacza 20 proc. mniej drewna na rynku.
Paulina Hennig-Kloska przekonuje też, że mimo wprowadzenia moratorium na rynek wpłynęła podobna ilość drewna co w zeszłym roku. – Pracujemy wielotorowo. Poza tym, że ograniczamy obszar wycinki, chcemy ograniczyć spalanie pełnowartościowego drewna w energetyce zawodowej i eksport nieprzetworzonego drewna poza granice kraju. To wspiera przemysł drzewny – podkreśla minister
Resort wspierają przedstawiciele organizacji przyrodniczych.
– Polityka wiceministra Dorożały to odpowiedź na rosnące w ostatnich latach niepokoje strony społecznej związane z nietransparentnym wydawaniem pieniędzy przez Lasy Państwowe, prowadzeniem gospodarki pomimo braku zatwierdzonych planów urządzania lasów (PUL) i – zdaniem obywateli – nadmiernymi wycinkami – wskazuje Koalicja Klimatyczna. Jak pisaliśmy w DGP w zeszłym tygodniu, co najmniej 46 nadleśnictw w pierwszych miesiącach 2024 r. prowadziło gospodarkę leśną bez zatwierdzonego PUL.
– Leśnicy przywykli do myślenia, że są koncernem zarabiającym na sprzedaży drewna. Buntują się, bo boją się utraty swojego Bizancjum – uważa Aleksandra Wiktor z Greenpeace.
W Warszawie obok manifestacji leśników zebrało się także paru przedstawicieli partii Zieloni. – To, w jaką stronę idą zmiany legislacyjne dotyczące zarządzania polską przyrodą, jest zadowalające, choć może niezbyt szybkie – mówi nam Michał Suchora, rzecznik Zielonych.
Z kolei Pracownia na rzecz Wszystkich Istot w opisie swojej kontrmanifestacji podkreśliła, że lasy są źródłem bioróżnorodności, a ich wycinka może prowadzić do nieodwracalnej utraty siedlisk i zagrożenia dla wielu gatunków. Są także ważnym miejscem odpoczynku i rekreacji oraz dziedzictwem narodowym. – Chroniąc je, zachowujemy ważny element naszej tożsamości – podkreślali organizatorzy. ©℗