Za prowadzenie gospodarki leśnej bez planu urządzenia lasu ma grozić nawet 10 mln zł kary. Za to część przychodów ze sprzedaży drewna ma trafiać do parków narodowych

Przynajmniej 46 nadleśnictw prowadziło prace bez zatwierdzonego planu urządzania lasu (PUL), który dla gospodarki leśnej jest kluczowym dokumentem. Dane z początku 2024 r. przedstawiła Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, która swoje wątpliwości przesłała do Najwyższej Izby Kontroli oraz do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. We wszystkich wskazanych przez organizację nadleśnictwach wyznaczone są obszary Natura 2000, które składają się na europejską sieć ochrony przyrody.

PUL-e są tworzone na 10 lat i to na ich podstawie nadleśniczy wie m.in., ile drewna i skąd może pozyskać, ale też jakie działania ochronne na swoim terenie powinien prowadzić. PUL jest zatwierdzany przez ministra właściwego ds. środowiska i niektóre z 46 analizowanych przez Pracownię nadleśnictw były już właśnie na tym etapie. „Uderzający przy tym pozostaje fakt, że co do zasady regionalne dyrekcje Lasów Państwowych (RDLP) uważają, iż w pełni dopuszczalne jest prowadzenie gospodarki leśnej bez zatwierdzonych przez ministra PUL” – napisała organizacja. W ocenie Pracowni oznacza to, że minister ds. środowiska jest pozbawiany nadzoru.

Lasy Państwowe: plan to dokument wewnętrzny

Biuro prasowe Lasów Państwowych stoi na stanowisku, że PUL jest dokumentem wewnętrznym państwowego gospodarstwa, czego konsekwencją jest fakt, że „samo zatwierdzenie PUL nie jest elementem niezbędnym do tego, aby nadleśniczy (...) prowadził zadania gospodarcze w oparciu o PUL, który poddany został wymaganym uzgodnieniom i opiniom i który opracowany został na okres kolejnych 10 lat”, a „działaniom nadleśniczych, realizującym zadania gospodarcze w oparciu o opracowany i uzgodniony z właściwymi organami plan urządzenia lasu, nie można w żadnym razie przypisać zarzutu naruszenia jakichkolwiek norm prawa powszechnie obowiązującego”.

Według LP zatwierdzanie PUL przez ministra ma charakter deklaratoryjny. Podobną argumentację przedstawiał także były wiceminister MKiŚ Edward Siarka, który w odpowiedzi na interpelację poselską stwierdził, że zatwierdzenie PUL „nie wprowadza nowego stanu prawnego, czy też faktycznego, a jedynie potwierdza zastany na określoną datę stan faktyczny gruntu leśnego”.

Pracownia podkreśla jednak, że w takiej sytuacji nad pracami LP nie byłoby żadnej kontroli. – Jeśli nie ma PUL, to nie ma też oceny wpływu gospodarki leśnej na obszary Natura 2000. A to łamie dyrektywę siedliskową, ptasią i ocenową – mówi Radosław Ślusarczyk, prezes Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Dodaje, że pod znakiem zapytania prowadzenie gospodarki leśnej bez PUL stawia także niedawny wyrok TSUE. – Zgodnie z orzeczeniem organizacje ochrony przyrody muszą uzyskać dostęp do wymiaru sprawiedliwości w sprawie gospodarki leśnej. W praktyce oznacza to możliwość zaskarżenia PUL. Co mielibyśmy jednak skarżyć, skoro Lasy Państwowe prowadzą gospodarkę leśną bez dokumentów zatwierdzonych przez ministra? – pyta Ślusarczyk.

Resort klimatu i środowiska planuje tymczasem zmiany przepisów. Prowadzenie gospodarki leśnej niezgodnie z PUL lub bez jego zatwierdzenia przez ministra ma skutkować karami od 10 tys. do 10 mln zł. Nadleśniczy będą mieli też obowiązek przedstawienia sprawozdania z wykonania PUL przed radą gminy. – W międzyczasie będzie obowiązywał okres przejściowy – mówi DGP Mikołaj Dorożała. Oznacza to, że nadleśnictwa, które obecnie działają bez PUL, będą miały czas na ich przygotowanie i zatwierdzenie.

Według Radosława Ślusarczyka to nie wystarczy. – Zapowiadane kary, nawet o wartości 10 mln zł, nie załatwią sprawy. Lasy Państwowe (LP) w zeszłym roku miały przychód o wartości 14,6 mld zł. Żeby ograniczyć proceder działania bez PUL, konieczne byłoby całkowite wstrzymanie gospodarki leśnej do czasu zatwierdzenia planu oraz odpowiedzialność karna nadleśniczych – uważa prezes stowarzyszenia.

Więcej pieniędzy z LP na ochronę przyrody

Karanie za brak PUL to jednak niejedyne zmiany, które zapowiada resort. Około 2 proc. przychodów LP ze sprzedaży drewna ma być przekazywane na ochronę przyrody w parkach narodowych i dofinansowanie regionalnych dyrekcji ochrony środowiska. Chodzi o ok. 250 mln zł. – Z punktu widzenia zmiany finansowania ochrony przyrody w Polsce to jest rewolucja – chwalił podczas środowego spotkania z dziennikarzami Mikołaj Dorożała. Dodał, że obecnie roczny budżet wszystkich parków narodowych to ok. 400 mln zł.

LP poinformowały DGP, że przez ostatnie 12 lat przekazały parkom narodowym 514 mln zł w ramach funduszu leśnego. W 2024 r. ma to być ponad 54 mln zł.

Za mało pieniędzy na parki

Obecnie parki narodowe dostają pieniądze z dotacji celowych z budżetu państwa, z własnej działalności oraz ze źródeł zewnętrznych (np. NFOŚiGW czy funduszu leśnego). Dotacja z budżetu państwa często nie wystarcza nawet na pokrycie kosztów wynagrodzeń, co pokazał także majowy raport NIK.

– Parki narodowe mierzą się z problemem braku odpowiedniego finansowania przez cały czas. Środki, którymi dysponują, nie są wystarczające na realizację działań statutowych – przekazuje nam biuro Parku Narodowego Ujście Warty.

Władze Słowińskiego Parku Narodowego podkreślają natomiast, że finansowanie działań ochronnych nie byłoby zapewne możliwe, gdyby nie środki pozyskiwane ze źródeł zewnętrznych. – W związku z tym, że fundusze są przyznawane w zdecydowanej większości w ramach ogłaszanych konkursów, w momencie składania wniosku aplikacyjnego nie mamy pewności co do tego, czy dane środki zostaną nam przekazane – tłumaczy dyrektor parku. Przykładów trudnej sytuacji finansowej parków nie trzeba długo szukać. Woliński Park Narodowy w 2020 r. odnotował ponad 2 mln zł na minusie. Gorczański Park Narodowy ani razu od 2020 r. nie osiągnął dodatniego wyniku. Z kolei park babiogórski, który od 2015 r. aż pięciokrotnie osiągał zyski powyżej 1 mln zł, podkreśla, że wynika to ze „specyficznej sytuacji przyrodniczej” związanej z cięciami sanitarnymi zamierających drzew, czego „ubocznym efektem” jest przychód ze sprzedaży drewna.

– Środki finansowe, jakimi park dysponuje, nie są w stanie pokryć wszystkich potrzeb związanych z prowadzoną działalnością statutową. Problemem jest przede wszystkim długofalowe planowanie dotyczące remontów i modernizacji istniejących obiektów i parku maszynowego oraz finansowanie wykupów gruntów – oceniają władze Pienińskiego Parku Narodowego.

Poleski PN podkreśla, że często brakuje środków na wkład własny, który jest niezbędny przy kosztownych przedsięwzięciach. – Duże zadania inwestycyjne, jak np. budowa nowoczesnego centrum edukacji przyrodniczej za kilkanaście czy kilkadziesiąt milionów złotych, są więc praktycznie niemożliwe do realizacji – słyszymy.

Parki narodowe apelują o podniesienie wysokości dotacji. Chciałyby zostać zwolnione z podatku dochodowego, a także chcą zrównania wynagrodzenia pracowników parków narodowych z nadleśnictwami. ©℗