Unia wprowadziła ograniczenia dla Kijowa. Teraz towar trafia do nas z Macedonii Północnej albo Albanii.
Ilość i wartość eksportu jaj z Polski w ciągu pierwszych czterech miesięcy tego roku zmniejszyła się o ponad 60 proc. do odpowiednio 77 tys. t i 158 mln euro. Tak dużego spadku nie było od co najmniej pięciu lat. W tym samym okresie 2023 r. producenci wysłali za granicę 221 tys. t jaj za 475 mln euro.
– Winny jest bezcłowy import z Ukrainy, który spowodował wzrost konkurencji – wyjaśnia Paweł Podstawka, prezes zarządu Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj. Paweł Luty, rzecznik prasowy Fermy Woźniak, zwraca uwagę, że jest też większy napływ jaj z innych pozaunijnych rynków, w tym Turcji.
Większa podaż znalazła odzwierciedlenie w cenach, bo jaja z Ukrainy, jak informuje Paweł Podstawka, są oferowane w cenach o 20–30 proc. niższych, niż kosztują produkowane w krajach UE. W rezultacie średnia cena na koniec maja była w krajach UE niższa o niemal 18 proc. niż przed rokiem. Największe spadki zanotowano w takich krajach jak Niemcy, Czechy, Francja oraz Węgry, gdzie sięgnęły 30 proc. Państwa te są tradycyjnie głównymi odbiorcami jaj z Polski.
W tej sytuacji nasi producenci zostali zmuszeni, by kierować więcej produktu na rynek wewnętrzny. To odbiło się na krajowych cenach, które, licząc rok do roku, spadły o ponad 30 proc. – Były tygodnie, że za jajko klasy M płacono 30 gr, dwa razy mniej niż przez wybuchem wojny w Ukrainie – tłumaczy Paweł Podstawka. Przedstawicielka Kardrobu tłumaczy, że w regionie, gdzie działa jej firma, cena spadła nawet do 20 gr.
Ale nie tylko niska cena była problemem. Ponad 8 tys. t jaj, które trafiło do naszego kraju w pierwszych czterech miesiącach br., spowodowało, że handel nie chciał kupować od krajowych dostawców. W dodatku spożycie jaj w Polsce nie rośnie. Według najnowszych danych wynosi rocznie 159 sztuk na osobę. Dla porównania jeszcze w 2010 r. były to 202 sztuki.
W efekcie ceny spadały, ale w skupie, bo na półkach sklepowych trzymały poziom. Ponieważ nastąpiła likwidacja zerowej stawki VAT na żywność, sieci wykorzystały ten moment, by podreperować swoje finanse. Dziś jednak można już zauważyć, że niższe ceny zakupu znajdują odzwierciedlenie w sklepach, bo na jajka pojawia się coraz więcej promocji.
Producenci mają teraz nadzieję na odwrócenie negatywnego trendu. 2 lipca Unia Europejska ponownie wprowadziła stawki taryfowe na jaja importowane z Ukrainy. Kraj ten wykorzystał bowiem bezcłowy kontyngent niemal 23,2 tys. t. W 2022 r. Ukraina wyeksportowała łącznie 32 tys. t produktów jajecznych, a w 2023 r. – 57 tys. t.
– Ostatnie dni przynoszą delikatne odbicie cen skupu – słyszymy w Kardrobie. Paweł Podstawka dodaje, że powoli wracają też zamówienia od odbiorców z zagranicznych rynków.
Pewną nadzieję budził nowy kontyngent taryfowy wyznaczony przez UE dla Ukrainy. Od 1 stycznia 2025 r. do 5 czerwca 2025 r. ustalono go na niespełna 9,7 tys. t. – Niestety widzimy, że Ukraina znalazła sposób na jego omijanie. Buduje nowy kanał dostaw przez kraje, które są spoza UE, ale mają zawartą z Unią umowę o bezcłowym handlu – mówi Paweł Podstawka. Jako przykłady podaje Macedonię Północną czy Albanię. – Tylko do marca eksport jaj z Macedonii do UE zwiększył się o 82 proc. A wcześniej praktycznie nie istniał. Kraj ten wyrósł na największego dostawcę jaj do UE w swoim regionie – podkreśla.
Krajowa Federacja Hodowców Drobiu i Producentów Jaj twierdzi, że dziś najlepszą formą obrony jest dywersyfikacja eksportu. Producenci przyznają, że szans upatrują w Azji. Chcą, aby jaja z Polski trafiały tam, gdzie już jest wysyłane mięso. – Trwają rozmowy w tej sprawie. Liczymy, że zakończą się sukcesem – mówi Paweł Podstawka.
– Pojawia się też coraz więcej zamówień z Wielkiej Brytanii. Dwa miesiące temu rozpoczęliśmy współpracę z odbiorcami z tego kraju – dodaje Anna Jankowiak z Fermy Drobiu Andrzej Kałużny.
Coraz częściej producenci zerkają w kierunku Afryki, uważając ten rynek za bardzo perspektywiczny. ©℗