Komisja Europejska objęła Polskę i sześć innych krajów procedurą nadmiernego deficytu. Co to oznacza dla budżetu Polski? Czy są zagrożone programy takie jak 800+, renta wdowia czy dodatkowe emerytury?

Procedura nadmiernego deficytu - co to jest?

Procedura nadmiernego deficytu może zostać uruchomiona na wniosek Komisji Europejskiej, gdy w danym kraju UE deficyt sektora finansów publicznych przekroczy 3 proc. PKB lub dług publiczny jest wyższy niż 60 proc. PKB.

Objęcie procedurą oznacza, że każdy z tych krajów będzie musiał przedstawić plan działań naprawczych, które zamierza podjąć, by obniżyć deficyt.

Jak zaznaczają ekonomiści, przyjęty przez Unię Europejską próg 3 proc. PKB jest arbitralny i nie ma większego uzasadnienia naukowego. - Od ostatnich kryzysów, szczególnie pandemicznego z 2020 r., nowy konsensus wśród ekonomistów brzmi: numeryczne reguły fiskalne są bez sensu - powiedział w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Jan Oleszczuk -Zygmuntowski, współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii oraz wykładowca w Akademii Leona Koźmińskiego. - Ograniczają one nas właśnie wtedy, gdy są potrzebne zwiększone wydatki. Gdy w momentach kryzysowych PKB spada, to dług w relacji do niego rośnie. Tymczasem nie ma drugiego tak odpowiedniego momentu na interwencję, jak w czasie spadku PKB. Pandemia pokazała, że reguły oparte na agregatach makroekonomicznych są zbyt sztywne i dlatego tak wiele krajów sięgało po fundusze pozabudżetowe. Sztywne reguły powinniśmy zastąpić standardami fiskalnymi lub społeczną radą fiskalną - dodał.

Procedura nadmiernego deficytu - co oznacza dla budżetu

Nie zmienia to jednak faktu, że Polska będzie musiała przedstawić plan działań naprawczych, które zamierza podjąć, by obniżyć deficyt.

W wywiadzie z DGP Mirosław Gronicki, były minister finansów wyjaśnił, że procedura nadmiernego deficytu dla polityki budżetowej w przypadku Polski oznaczać będzie „zacieśnienie fiskalne, choć nie natychmiastowe”.

W przestrzeni medialnej pojawiły się pytania o konieczność cięcia wydatków socjalnych. Samo 800+ to koszt 70 mld dla budżetu. Dodatkowym obciążeniem jest 13. I 14. emerytura. - Największy problem to prawa nabyte. Więc nie przypuszczam, by mogło być ruszone 800 plus. Tak samo 13. i 14. emerytura. Z perspektywy kosztów budżetowych istotne jest to, że 13. i 14. emerytura jest waloryzowana, choć to relatywnie niewielkie kwoty – powiedział w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Mirosław Gronicki, były minister finansów.

- Ale proszę pamiętać, że liczba emerytów będzie rosła szybciej niż liczba zdolnych do pracy. Bez zapewnienia sobie napływu imigrantów – o ile oczywiście gospodarka miałaby się dalej rozwijać – trudno będzie sobie poradzić. Krótkoterminowo można oczywiście zrobić to, co za poprzedniej procedury, czyli manipulować wielkością waloryzacji: najbiedniejsi mieliby ją w pełnym wymiarze, a ci ze średnią emeryturą – mniej. Tylko że potężnym ograniczeniem dla zmiany czegokolwiek w takim kierunku jest polityka. Nie sądzę, by było przyzwolenie – dodał Gronicki.

Procedura nadmiernego deficytu - renta wdowia

Pewną możliwością w ograniczaniu wydatków państwa byłaby rezygnacja z renty wdowiej, nad którą prace wciąż trwają. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oszacowało, że roczne koszty wypłaty tzw. renty wdowiej na początek wyniosą 8-10 mld zł rocznie.
Na ten temat wypowiedziała się ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. – Jeżeli chodzi o rentę wdowią, jeżeli chodzi o emerytury stażowe, to mówimy o projektach obywatelskich. To są projekty, które znajdują się w Sejmie, które przechodzą przez ścieżkę legislacyjną. Renta wdowia, tak jak zasiłek pogrzebowy, są zapisane w umowie koalicyjnej, więc nie wyobrażam sobie, żeby z tego rząd miał zrezygnować. Zresztą piłka już jest w grze, te procesy się już toczą, a ludzie na te świadczenia czekają – powiedziała na antenie Polsat News.

Pytana o to, czy zagrożone są wypłaty z pozostałych programów socjalnych stanowczo zaprzeczyła. Zapewniła, że trzynastki czy czternastki ani 800 plus nie będą ograniczane. A realizacja projektów obywatelskich nie jest zagrożona. - Żadnych takich gróźb, takiego straszenia nie usłyszałam, więc mogę w tym względzie uspokoić – powiedziała.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk stwierdziła, że objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu „nie polega na tym, że nie wolno wydawać pieniędzy”. - Każdy z wydatków musi być monitorowany, uzasadniony i współpraca, czy dialog z komisją Europejską musi przebiegać tak, żeby było widać, że Polska po zmianie władzy jest gotowa do naprawiania błędów - powiedziała Dziemianowicz-Bąk. Wskazała jednocześnie na inne obszary, w których można ciąć wydatki, szukać oszczędności czy dodatkowych pieniędzy, które mogą zasilić budżet.

Procedura nadmiernego deficytu - gdzie szukać cięć?

Są inne obszary, do których można zaglądać – oczywiście opodatkowanie wielkich korporacji, zastanawianie się nad tym, czy efektywnie są wydawane pieniądze chociażby na inwestycje w budowę mieszkań czy w ogóle w rynek mieszkaniowy. Ten pomysł, który mam nadzieję, że jednak przejdzie do lamusa – kredytu 0 proc. To są takie rozwiązania, z których można i należałoby zrezygnować – powiedziała Dziemianowicz-Bąk.

Możliwość zdjęcia z Polski tej procedury dają też wydatki na obronność, które miały być brane pod uwagę przez Komisję Europejską jako "czynnik łagodzący" przy szacowaniu deficytu. W przypadku Polski, która znacznie je zwiększyła, będą one uwzględniane dopiero w kolejnych latach - wynika ze sprawozdania KE. Nakłady te podwoją się w ciągu najbliższych czterech lat.

Według metodologii Eurostatu w 2022 roku łączne wydatki na obronność wyniosły 1,6 proc. PKB Polski. Inwestycje rządowe w obronność stanowiły 0,3 proc. PKB i pozostały na niezmienionym poziomie w porównaniu z rokiem 2019. W 2023 roku wydatki te wyniosły 2,1 proc. PKB, a wartość inwestycji szacuje się na 0,7 proc. PKB.

KE wyjaśniła, że wydatki na wojsko uwzględniane są nie w momencie zapłaty, ale w momencie dostawy, co oznacza, że obecne wysokie nakłady na armię rozliczane będą dopiero w kolejnych latach, kiedy uzbrojenie zostanie dostarczone.

"Konkretnie, Polska spodziewa się, że wydatki na obronność podwoją się w ciągu najbliższych czterech lat, ponieważ - według szacunków - wyniosą 2,8 proc. PKB w 2024 roku, 3,2 proc. PKB w 2025 roku, 3,7 proc. PKB w 2026 roku, 4,3 proc. PKB w 2027 roku oraz 4,1 proc. PKB w 2028 roku" - wyjaśniła KE.