Dwadzieścia dwa państwa działające pod szyldem OPEC+ uzgodniły przedłużenie cięć w wydobyciu do końca 2025 r.
Organizacja Państw Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) i współpracujące z nią kraje od dwóch lat ograniczają wydobycie surowca, żeby w ten sposób utrzymać na odpowiednim poziomie jego cenę. Udaje im się utrzymywać rynek w stanie równowagi, bo od dwóch lat cena baryłki gatunku Brent porusza się w przedziale 75–90 dol. Jednocześnie jednak, choć na OPEC+ przypada ok. 40 proc. światowej produkcji ropy, to państwa te nie są w stanie doprowadzić do trwałego wzrostu jej notowań. W niedzielę ministrowie ponad 20 krajów zrzeszonych w organizacji uznali, że ograniczenia produkcji, obejmujące 3,66 mln baryłek dziennie, zostaną przedłużone na 2025 r. Porozumienie udało się osiągnąć zaskakująco łatwo, bo część analityków prognozowała spory o poziom produkcji w poszczególnych państwach. Dyskusję na ten temat przełożono jednak na przyszły rok. W porównaniu z rokiem 2024 jedynie Zjednoczone Emiraty Arabskie dostały limit produkcji wyższy o 300 tys. baryłek dziennie.
– Uczestnicy rynku zyskali pewność, że podaż gwałtownie nie wzrośnie z końcem roku. Jednocześnie cenę ok. 80 dol. za baryłkę członkowie organizacji uznali zapewne za odpowiednią, bo gdyby było inaczej, to zakładam, że cięcia w produkcji mogłyby zostać zwiększone – mówi Urszula Cieślak, analityczka BM Reflex.
W poniedziałek baryłka gatunku Brent kosztowała ok. 81 dol., a jej cena niemal się nie zmieniła w porównaniu z piątkiem. W zeszłym roku Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozował, że dokładnie przy tym poziomie cen surowca bilansuje się budżet Arabii Saudyjskiej. Według innych analiz finanse publiczne największego na świecie eksportera ropy stabilizują się, gdy cena surowca znajduje się w przedziale 90–100 dol.
W tym roku notowania tylko przejściowo przekroczyły w kwietniu dolną granicę tego przedziału. Izrael zaatakował wtedy irański konsulat w Syrii i wydawało się, że geopolityczne napięcie może przerodzić się w eskalujący konflikt na Bliskim Wschodzie, a jednocześnie Ukraińcy intensywnie atakowali rosyjskie rafinerie, ograniczając ich zdolności produkcyjne. Jednak od kilku tygodni notowania spadają i są najniższe od stycznia, choć popyt na ropę powinien być relatywnie wysoki, ze względu na rozpoczynający się sezon urlopowy.
– Czekamy na obniżki stóp procentowych i lepsze perspektywy dla globalnego wzrostu gospodarczego – powiedział dziennikarzom książę Abdulaziz bin Salman, minister energii w saudyjskim rządzie.
Saudyjczycy robią najwięcej, żeby utrzymać cenę surowca na odpowiednim poziomie. Saudi Aramco, pozostający pod kontrolą państwa koncern paliwowy, dostawca ropy dla Orlenu i partner polskiej spółki w Rafinerii Gdańskiej, mógłby wydobywać nawet 12 mln baryłek dziennie. Jednak Saudyjczycy ograniczają się do 9 mln, ustępując pod tym względem nie tylko Stanom Zjednoczonym, lecz także Rosji, która mimo obłożenia licznymi sankcjami nie ma na razie problemów z utrzymaniem produkcji. W ramach projektu dywersyfikacji swojej gospodarki, żeby nie była ona zależna w tak dużym stopniu od ropy, Arabia Saudyjska sprzeda inwestorom 0,6 proc. akcji Saudi Aramco za ok. 13 mld dol. Od 2019 r. Aramco jest notowane na giełdzie w Rijadzie, ale państwo wciąż jest w posiadaniu ponad 98 proc. akcji.
Od kilku tygodni notowania spadają, choć popyt na ropę powinien być wysoki, ze względu na rozpoczynający się sezon urlopowy
Producenci i eksporterzy ropy liczą na wyższy wzrost gospodarczy na świecie w drugiej połowie roku, bo z reguły oznacza to zwiększony popyt na ich surowiec. A będzie on potrzebny już od października, kiedy zacznie rosnąć produkcja. Oprócz porozumienia na poziomie organizacji część członków OPEC+, z Arabią Saudyjską i Rosją na czele, zdecydowała o dalszych, dobrowolnych ograniczeniach w produkcji, obejmujących 2,2 mln baryłek dziennie. Łącznie państwa zrzeszone w organizacji ograniczyły w ostatnich kwartałach wydobycie o 5,86 mln baryłek dziennie, czyli ok. 5,7 proc. globalnej produkcji. W niedzielę zapadła decyzja, że po zakończeniu III kw. państwa, które zdecydowały się na dobrowolne cięcia, będę się z nich stopniowo wycofywać. Proces ten ma być rozłożony na 12 miesięcy. Zgodnie z harmonogramem produkcja ropy w Arabii Saudyjskiej ma osiągnąć poziom 10 mln baryłek dziennie pod koniec 2025 r. Abdulaziz bin Salman zastrzegł, że jeśli cena ropy na rynku nie będzie satysfakcjonująca, to możliwe są zmiany w harmonogramie wycofywania się z cięć.
– Od dłuższego czasu rynek ropy znajduje się w równowadze. Rosja, po napaści na Ukrainę i nałożeniu sankcji, znalazła nowe rynki zbytu dla swojego surowca, a OPEC+ dostosował poziom produkcji do popytu na ropę. Jeśli nic gwałtownego nie wydarzy się na poziomie geopolitycznym, na przykład na Bliskim Wschodzie, to ta równowaga powinna się utrzymać w dalszej części roku – ocenia Urszula Cieślak. ©℗